"Teraz wszystko musi być krótkie i dynamiczne... Brakuje nam tego, czego zdawało się być pod dostatkiem" [ROZMOWA]

Tomasz Jastrun, poeta i prozaik, przygląda się życiu, miłości, ojcostwu i dostrzega w nich jakby... więcej. Poetyki, głębi, wyjątkowości.

Ola Długołęcka, kobieta.gazeta.pl: Co Pana najbardziej dziwi w dzisiejszym świecie?

Tomasz Jastrun: Dziwi, że już prawie nic mnie nie dziwi. Za to nadal prawie wszystko mnie interesuje, a to i owo śmieszy, no i wiele rzeczy złości, czyli jeszcze żyję.

*"Ludzie zaawansowani w swoich latach nie chcą tych swoich lat, za to młodzi chcą ich sobie przydać. Przeraża mnie, jak dwunastolatki zaczynają życie seksualne, a małe lolitki się malują. Wolę doprawdy młodych starców niż 'dorosłe dzieci'. Zadanie dla XXI wieku: ocalić nasze dzieciństwo, a ludziom, którzy mają wiele lat, pozwolić czuć się młodymi".

Czego się Pan obawia, co wywołuje w Panu strach?

- Cierpienie najbliższych i moja bezradność...

"Coraz mniej boję się o siebie, coraz bardziej o najbliższych. To błogosławieństwo posiadania dzieci. Nie jest się już tak egotycznie skupionym na sobie. Mam kilku bezdzietnych znajomych, na dodatek artystów, coś okropnego, jak się posunęli przez te lata w egotyzmie".

Z czego jest Pan najbardziej dumny?

- Że jakoś sobie daje rade, i chociaż los nie dał mi za wiele talentów, to jednak jadę do przodu i uparcie składam słowa - jaka piękna katorga, litera do litery...

"Natura wymyśliła, że zmiany w naszym wyglądzie następują powoli, abyśmy mogli się z nimi oswoić. Fotografia, film - to wyzwanie rzucone przemijaniu, dlatego czasami oglądanie po latach zdjęć tak boli. Upływ czasu łatwiej i chętniej dostrzegamy w twarzach innych. Zmarszczki jednak bywają interesujące, to koleiny, wąwozy, bruzdy żłobione przez strumienie życia. Zapisana w nich jest przeszłość. To znak firmowy, wyraz sumy naszych osiągnięć i porażek".

Za czym najbardziej Pan tęskni?

- Za tym co realne i w zasięgu ręki, choćby za chwilą czułości i ładnym uderzeniem tenisowym...

"Dzisiaj wszystko dzieje się szybciej i krócej. Niesamowite przyspieszenie to znak nowej cywilizacji. Nastąpiło nie tylko rozmnożenie samolotów, któremu towarzyszy zgiełk i niecierpliwość lotnisk. Poszło to w głąb naszej percepcji świata. O ileż krótsze niż kiedyś są sceny w filmach, a pilot w dłoni błyskawicznie zmienia setki kanałów. Wszystko musi być krótsze i dynamiczne jak w komiksie. Teksty, nawet zdania. Na grube powieści patrzymy jak na ładne kobiety, które zaniedbały się i roztyły".

Co lub kto Pana wzrusza?

- Dzieci, to, co czują, mówią, jakie miny robią.

"Do niedawna byłem mistrzem w zadręczaniu się złymi wspomnieniami i niepokojem o przyszłość. Od kiedy mam dwójkę małych dzieci, sam w wieku, gdy wielu moich znajomych przechodzi w stan nieistnienia lub idzie na emeryturę, uruchomił się we mnie instynkt samozachowawczy. To on chyba blokuje mi przeszłość i przyszłość, nie zawsze skutecznie, ale żyję chwilą, jak nigdy do tej pory (...)".

Czego Pan żałuje?

- Niczego za bardzo. Wszystko, co było, musiało być, a co jest, jakoś nieuniknione. Ale walczę, zawsze walczyłem, chociaż już wiem, że za wiele nie da się zwojować I nauczyłem się cieszyć z tego co jest...

"Zaczyna nam brakować tego, czego zdawało się być więcej niż pod dostatkiem. Wody i ciszy. Na szczęście jedno i drugie stopniowo obejmowane jest ochroną. Cisza pozwala nie tylko na kontemplację i odpoczynek, jest najbardziej naturalnym stanem rzeczy. Są ludzie, którzy z ciszy czerpią spokój i siłę. Medytują, modlą się, rozmawiają szeptem ze sobą. Współczesny człowiek w ciszy odczuwa jednak wielki niepokój. Może dlatego, że w ciszy można spotkać samego siebie. Kto jednak ma odwagę na takie spotkanie?"

Z czym się Pan nie godzi?

- Z podłością i głupotą.

Kto jest Panu najbliższy?

- Antoś i Franio, moi synkowie mali.

"Pierwszy syn urodził mi się dawno. Na pewno byłem za młody na ojca, mają 25 lat, ale nie byłem chyba złym ojcem, jeśli on jest teraz ojcem tak dobrym. Mój tata nie przewinął mnie ani razu, a mnie jednak czasami się zdarzało".

Czego Polska może nauczyć się od świata?

- Zdrowego rozsądku, tam gdzie on jest, ale nigdzie nie ma go za wiele.

"Mieszkając w Polsce skupiamy się na niej właśnie, gorszymy się paranoją naszej polityki (w czytaniu smoleńskiej katastrofy jest jakiś element bardzo swojski i wariacki), a przeoczamy, że podwaliny tego teatru stworzono w Stanach. Każda dyskusja musi mieć charakter ostrego sporu. Tak też dobiera się rozmówców - jak aktorów - więc konieczna dla spektaklu jest postać psychopaty. W Polsce mamy takich charakterystycznych postaci pod dodatkiem".

Czego świat może nauczyć się od Polski?

- Jak nie uczyć się na błędach?

"Tel Awiw, skrzyżowanie Europy i Ameryki Łacińskiej, las wieżowców nad brzegiem, tysiące knajp czynnych całą noc, setki bajecznie kolorowych prostytutek, pary gejowskie... Ile sprzeczności i neurastenii. Że nie może jej być więcej niż w Polsce? A może! My, nie mając teraz wrogów, sami skaczemy sobie do gardeł. Oni, chociaż na ostrzu noża, też sobie skaczą. Głupio pocieszać się cudzymi dramatami, ale jak normalnie wydaje się u nas wobec ich domu wariatów (...)."

Jakie jest Pana największe marzenie?

- Jak człowiek trochę przesunie się w latach w stronę niebytu i ma wszystkie ręce zajęte bagażami doświadczeń, to nie ma już wielkich marzeń, już wiadomo, że wielkie marzenia są nierealne. I jak się posiada dzieci, to myśli się bardziej o nich, niż o sobie. Chciałbym mieć dosyć siły i słów na najbliższe dwadzieścia lat, jeśli zdołam tyle jeszcze pożyć, (więcej nie warto), też po to by dać innym jak najwięcej. I może nawet zdobyć trochę przestrzeni i spokoju, by napisać kilka książek. Ale o spokój może być mi trudno...

 

Fot. Materiały wydawnictwa

*Zacytowane fragmenty felietonów pochodzą z książki Tomasz Jastrun "Czułym okiem" wydanej przez Wydawnictwo Zwierciadło.

Więcej o: