Autocenzura w szafie trzydziestolatek plus [WASZE OPINIE]

Wracamy do tematu cenzurowania strojów przez kobiety po trzydziestce, bo ewidentnie temat was 'zagotował'. Przy okazji kilka gorących kwestii od razu wyjaśniamy.

Zakazy, nakazy

Najbardziej w materiale "Autocenzura w szafie, część I: wyznania trzydziestolatek plus" oburzyliście się na głupie nakazy i zakazy.

Nully pisze: - Znowu jakieś zakazy dla kobiet! Gryzelda_wrocławska dodaje: - Nie wpędzajcie ludzi w kompleksy jakimiś takimi nakazami jak w islamie! Powstaje normalnie religia modowa, wypada - nie wypada, straszny wstyd, ściąć ją!

Kasia grzmi: - Jak dobrze, że o moim stroju decyduję ja, a nie ktoś taki jak autorka tekstu czy panie o podobnym sposobie myślenia. Czyżby miały one problem z tym, że nikt już im nie daje mniej niż 30 lat i chcą każdą trzydziestkę zmusić do oznaczenia swojego wieku? Mnie dają 28 lat, zazwyczaj 26. Mam się zatem postarzać strojem?

W materiale jego bohaterki, kobiety po trzydziestce (od 32 do 38 lat) - opowiedziały o swoich odczuciach. Podkreślam - swoich. Żadna z nich nie stwierdziła ex cathedra, że noszenie bluzek bez stanika, piżamki w serduszka, mini i szpilek, dzwonów, falbanek, sukienek z odciętym stanem po trzydziestce jest godne potępienia.

Kinga, która nie wychodzi z domu bez stanika wyznała szczerze: - Nie jestem z stanie wyjść z domu bez biustonosza. Fizycznie i psychicznie. Przychodzę do domu i natychmiast - z ulgą - ściągam stanik. Z luźnym biustem się jednak nie pokazuję publicznie - nawet na plaży, w bawełnianej sukience - nie ma takiej możliwości. Kinga przeczytała wasze komentarze i chciałaby wiedzieć: - Dlaczego narzucacie mi, jak mam się ubierać? Źle się czuję bez stanika. Kropka. Mój biust, moje odczucia, nic wam do nich, tak jak mi do waszych. Czujecie się świetnie bez stanika? To bosko. A ja się czuję źle. I niech tak zostanie.

Mam nadzieję, że mamy jasność. Nasz materiał niczego nie narzucał. Był zbiorem odczuć ośmiu kobiet, które skończyły trzydzieści lat (ośmiu - nie jednej, jak sugerowaliście w komentarzach, wytykając zakompleksienie oraz wysyłając do psychologa). My także zgadzamy się i popieramy ideę wolności w doborze stroju. Dlatego pisałyśmy o autocenzurze, nie cenzurze.

Trzydziestka to młoda kobieta!

27-latek nawołuje: - 30+latki - nie dajcie sobie wmówić że jesteście stare - wiek to tylko stan umysłu. Opinie pełne oburzenia dominowały zresztą w komentarzach. Ula uściśla, że jest się w stanie z nami zgodzić wyłącznie w kwestii braku stanika, ale podkreśla, że jego nienoszenie: - Nie jest to związane z wiekiem, ale z tym czy kobieta ma ładne piersi czy nie... No i odkrywanie brzucha jest dobre na treningu fitness, a nie na ulicy. Reszta: falbanki, kolorowe gumki, dzwony (cały czas modne a w rurkach nie każda wygląda korzystnie), obcasy do mini, sukienki odcięte pod biustem (ta dżinsowa świetna!) etc. niech kobiety noszą do woli jak się im to podoba.

 

Fot. Archiwum prywatne

Zdaniem Ashulki , kluczem do zniesienia autocenzury jest dbanie o siebie: - Dobra dieta, masaże i ćwiczenia sprawią, że po 30-tce będziecie piękniejsze niż przed. I najważniejsze nie róbcie z siebie starych pudeł, ani też nie zaglądajcie do szaf gimnazjalistek - radzi.

Habit pokutny i oczekiwanie na katafalku

Stary piernik ma odmienne zdanie od kobiet, które zapewniają w komentarzach, że mając 40 lat biegają w szpilkach i mini. - W tym wieku to już należy się zakrywać a nie odkrywać. No ale eleganckim to można być, jak najbardziej. Tylko żeby o numeru Pesel jednak nie zapominać. Minasz wybiera drogę umiarkowanego rozsądku: - Wiek należy traktować z pewnym przymrużeniem oka jeżeli chodzi, o to co wypada, co nie. Trzeba natomiast sobie zdawać sprawę z tego, że ciało już nie jest takie jak 10 lat temu.

- Człowiek jest tym, co prezentuje jego dusza, wrażliwość, temperament, emocje, intelekt a nie cyferki Peselu i powłoka zewnętrzna zmieniająca się w czasie - stwierdza Tlenkowski , dodając, że - życie zaczyna się po czterdziestce. NAPRAWDĘ! Dla Dory22 chodzenie w kolorowych włosach do 85. roku życia to dowód odwagi: - Ja takich (kolorowych) ludzi szczególnie szanuję za ich odwagę, bo w tym kraju trzeba mieć wyjątkową odwagę, żeby ubierać się tak, jak się chce!

 

Fot. Archiwum prywatne

Kobieta podpisująca się jako : - ) uważa, że to kobiety mają problem z tym, że inne kobiety wyglądają lepiej. Na potwierdzenie tej tezy przytacza własny przykład: - Mam 32 lata i małe dziecko. Jeżeli tylko śmiem założyć sukienkę do pół uda (obojętnie czy z płaskim butem czy na obcasie) albo krótkie spodenki (z butami na płaskim obcasie) natychmiast inne baby zieją ogniem (a nie daj Boże idzie taka ze swoim chłopakiem/mężem). No bo przecież matka z dzieckiem nie może wyglądać ładnie i pociągająco.

Najlepiej niech założy wór pokutny - bo już tylko to jej zostało. A ja uważam (moja rodzina również), że sylwetkę mam super, żadnych rozstępów na brzuchu, oponki też, jedyna rzecz która mi została po ciąży to odrobinę rozciągnięta skóra na brzuchu, którą widać dopiero jak się o to postaram. 30-latka to jeszcze młoda kobieta. Na schowanie nóg jeszcze przyjdzie pora - uważa : - )

Wygląd a wiek

Najbliższa naszym odczuciom okazała się jednak wypowiedź ko2006 , która zaznacza, że: - Wygląd to niekoniecznie kwestia ukrycia starzenia. Tu chyba bardziej chodzi o pokazanie stopnia dojrzałości: nastolatka nie chce wyglądać jak dziecko, dziewczyna dwudziestoletnia nie będzie ubierała się jak zbuntowana nastolatka, a trzydziestolatka plus chce podkreślić, ze osiągnęła pewien status materialny, ma dobry gust i stać ją na dobrej jakości ciuchy.

 

Fot. Archiwum prywatne

- Mam 38 lat i wcale nie czuję się staro, lubię swój wiek i to jaka teraz jestem. Wcale nie odczuwam żalu, że nie chodzę w mini, ani nie pokazuję brzucha, no bo rzeczywiście nie ma czego. Jest tyle plusów, które mam jako prawie czterdziestolatka, że wcale nie tęsknię za dwudziestką. Wszystkiego są plusy i minusy. A z wiekiem wydaje mi się, że plusów jest coraz więcej - podsumowuje erena11 . Amen.

Więcej o: