Jak przytyć: Kiedy na dietę nie ma czasu...

W tym tygodniu nie ma sukcesów, są porażki. Sprawdzam, dlaczego.

Niby jem coraz zdrowiej. Częściej sięgam po owoce (dobre jako przekąska w pracy), warzywa (nawet na śniadanie). Moją ulubioną przekąską jest zdecydowanie świeża bagietka z dobrą oliwą z oliwek.

Dwa tygodnie temu skakałam z radości. Stojąc wczoraj na wadze (wynik: 46,3, pół kilograma mniej niż przed dwoma tygodniami) byłam daleka od entuzjazmu, ale nie zniechęcona. W końcu życie to nie tylko sukcesy. Tylko co robię nie tak?

Zapominalska

Nie było dla mnie problemem przestrzeganie zasady "białka + węglowodany", bo i tak jadam z reguły mięso z ziemniakami lub ryżem. Bez większego sentymentu podeszłam do zmniejszenia ilości błonnika w diecie, bo nigdy nie lubiłam razowców. Dodałam do planu nawet kilka dań ekstra: ryż ze szpinakiem, suszone owoce, zdrowe płatki, nerkowce i drugie śniadania.

Wszystko na początku było takie proste... Z czasem okazało się jednak, że tak mały rygor (w porównaniu do zdecydowanie bardziej restrykcyjnych diet odchudzających) powoduje, że... można o całym planie zapomnieć. Tak, właśnie to mi się przytrafiło i w takiej sytuacji nietrudno o pomyłkę.

Dystrakcje

Brakuje mi czasu na analizowanie moich posiłków i pilnowanie ich stałych pór i tak naprawdę regularnie jem tylko do obiadu. W czasie podwieczorku zwykle przedzieram się po pracy przez miasto i o jedzeniu nie ma mowy. Porę kolacji muszę dostosować do wszystkich domowników, zwłaszcza, że przeważnie to nie ja ją przyrządzam (dzięki, mamo!). Może pomogłoby przestawienie całej mojej rodziny na dietę "na przytycie"? Tego nie wiem, ale zdarza mi się jeść kolację grubo po 21.

Gdy po pracy nie jadę prosto do domu sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana. Wśród znajomych nie jestem w stanie zarządzić zbiorowej psychozy posiłkowej, zwłaszcza że w dobrym towarzystwie zdarza mi się samej o niej zapomnieć...

Wniosek: samotnikom dużo prościej pilnować regularnych pór posiłków. Tak więc przytyłabym jak trzeba już dawno temu, gdybym tylko mogła na miesiąc zaszyć się w mieszkaniu i tylko sporadycznie wyściubiać nos na świat.

zdrowa przekąska vs. amerykańskie naleśniki z nutellą. Pycha!

Tęsknota

Trzy tygodnie po rozpoczęciu diety byłam zaskoczona faktem, że tak łatwo udało się odpuścić jedzenie słodkich przekąsek i nie tknąć batonika ani czekolady przez 4 dni (!). Nie jestem pewna, czy powinnam się tym chwalić, ale zdarzają się jednak wieczory bez zahamowań, podczas których na stół wjeżdżają (zamiast zdrowszej kolacji) żelki, chipsy i czekolada.

Co powoduje, że chudnę?

Kilka prostych przyczyn: regularnie oblewam egzamin z regularności, dużo się stresuję, mało śpię. Co prawda znam pogląd, że właśnie sen sprzyja odchudzaniu. No ale jak tu spać osiem godzin, kiedy doba ma ich tylko 24?

Niestety, spotkało mnie bolesne zderzenie z rzeczywistością: przytyć jest tak samo trudno jak schudnąć. Zgadzacie się?

Rozpoczynam ostatnie dwa tygodnie walki. Czy ostatecznie uda mi się przytyć czy wrócę do dawnej wagi (45,7 kg)?

Więcej o: