Wiedziałem, że coś jest nie tak, bo nie interesowały mnie dziewczyny. Choć brzmi to komicznie, uświadomiła mnie gazeta "Bravo". Stamtąd dowiedziałem się, że jest to jedna z orientacji psychoseksualnych i że jest to normalne. Była to rewolucja w moim życiu. Dopiero kiedy sam się z tym pogodziłem, postanowiłem skończyć z ukrywaniem prawdy. Zajęło mi to 10 lat. Jako 23-latek ujawniłem się przed moją przyjaciółką. Wiedziałem, że ma kumpla geja, dlatego byłem pewny, że nie zareaguje źle. Serce biło mi jak szalone, ale Marta odpowiedziała: Wiem, wiedziałam od samego początku. Czekałam, aż sam mi to powiesz. - mówi Marcin Szczepkowski, działający w. "Akcji Miłość Nie Wyklucza".
Marcin Szczepkowski/ fot. Beata Michalczyk (PhotoAMD.pl)
Po polsku łatwiej jest mówić o historii albo uczuciach, o seksie i orientacji już trudniej. Tu nasz język bywa ubogi, a z pomocą przychodzą obcojęzyczne zapożyczenia. Taki na przykład "coming out of the closet", angielskie "wyjście z szafy", to określenie używane do nazwania momentu, w którym osoba nieheteroseksualna ujawnia swoją orientację. Bo w polskim, mało tolerancyjnym społeczeństwie wciąż panuje domniemanie, że każda napotkana osoba jest heteroseksualna. Heteroseksualni nie muszą się ujawniać - gej, czy lesbijka nie może żyć normalnie, dopóki nie zrobi coming outu.
Z badań Kampanii przeciw Homofobii wynika, że 41 proc. osób LGB (Lesbijki, Geje, Biseksualiści) ukrywa swoją orientację przed najbliższą rodziną.
- Mój ojciec to homofob, nigdy się nie dogadywaliśmy. Jako nastolatek podczas jednej z awantur z nim wykrzyczałem, że jestem gejem. Słyszała to mama, jej siostra, babcia. Byłem pewien, że w związku z tym coming out mam już z głowy. A przynajmniej miałem taką nadzieję... Ale jak się potem okazało, moich słów nikt nie wziął na poważnie - wspomina Adrian, 25-letni student prawa. - Dzień po zdaniu matury wyjechałem do Szkocji, gdzie pracowałem przez okres wakacji. Przez kilka dni zatrzymałem się u znajomych mojej mamy. Jej koleżanka okazała się bardzo "życzliwa". Napisała do mojej mamy, pytając czy jestem gejem. Nie wiem po co to zrobiła, ale teraz rozumiem, że wyświadczyła mi ogromną przysługę. Mama odezwała się do mnie przez Gadu-Gadu i chciała ode mnie wyjaśnienia. "Myślałem, że wiesz że się domyśliłaś" - napisałem - wspomina Adrian.
- Za każdym razem gdy jeździłem do ojca, chciałem mu to powiedzieć. Do tej pory nie usiedliśmy, żeby pogadać w cztery oczy. Dowiedział się z telewizji - ucina Marcin Szczepkowski. Podobnie postąpili znajomi Marcina - Patryk, który zostawił rodzicom list i Iza, która pod wpływem impulsu wysłała mail do czterech tysięcy pracowników ze swojej korporacji.
Rodzice po ujawnieniu się dziecka, często mają poczucie, że zawiedli. Muszą pożegnać się z pielęgnowaną latami wizją przyszłości potomka. Jedni potrafią się odnaleźć, inni nie godzą się ze zmianą i znajdują spokój w odtrąceniu.
- Dorastamy w heteronormatywnych rodzinach, gdzie z automatu zakłada się, że mężczyzna musi mieć żonę, kobieta męża i że będą mieli z nimi dzieci. Aby nie mieć problemów zaczyna się wchodzić w związki heteroseksualne. Ja też przez pewien okres miałem dziewczynę, ale szybko się rozstaliśmy. Już wtedy wiedziałem, że nie chcę być nigdy w związku z kobietą - tłumaczy Szczepkowski. Kwestia potomstwa powracała dość często. - Kiedyś rozmawiałem o tym z siostrą. Rzuciła: jak będziesz miał swoje dzieci to zobaczysz. Na co ja: nie będę ich miał. Ona: nie chcesz czy nie możesz? Powiedziałem jej, że chcę, ale nie mogę. Wtedy zapytała mnie czy jestem gejem. Powiedziałem, że tak. Ochrzaniła mnie, że przyznałem się tak późno. Teraz mam w siostrze niewyobrażalne wsparcie i rzeczywiście żałuję, że nie powiedziałem jej wcześniej - dodaje Marcin.
Takie reakcje dotyczą jednak nie tylko osób mających problem z akceptacją homoseksualistów. Zdarza się, że ludzie, którzy na co dzień przyjaźnią się z gejami i lesbijkami, nie mogą pogodzić się z sytuacją, gdy ich dziecko także się ujawnia. - Moja mama jest młoda (urodziła mnie jako nastolatka), ma nowoczesne poglądy i wielu przyjaciół gejów. Nie przyjmowała jednak do wiadomości, że jej syn może być homo - tłumaczy przyszły prawnik, Adrian. - W chwili, gdy sprawa wyszła na jaw, mama płakała, żaliła się, była załamana. A mnie było cholernie przykro, bo nie spodziewałem się takiej reakcji - dodaje.
Mama Adriana przejęła się do tego stopnia, że chciała wysłać syna na leczenie. - W tym okresie studiowała pedagogikę. Na jednych z zajęć usłyszała, że terapia z psychologiem może pomóc homoseksualiście, bo często podłożem jego orientacji są problemy z ojcem z okresu dziecięcego - tłumaczy. - Takowe zawsze miałem i mama uznała, że mój homoseksualizm jest po części winą ojca. Dlatego, choć jest strasznym homofobem, postanowiła powiedzieć mu o mnie. Musiała być bardzo zaskoczona, gdy ojciec odpowiedział "Wiem, już dawno to zauważyłem". Nie jestem z nim zżyty, nie rozmawiamy o ważnych sprawach. Ogranicza się zawsze do mało dociekliwych pytań: co tam u mnie, czy mam kasę. Żartuje: Tylko w tej Warszawie to dziewczyny podrywaj, a nie chłopaków! Czasem pyta czy mam jakąś dziewczynę, choć wiem, że odpowiedź na to pytanie doskonale zna. Nie odpowiadam więc. Pyta żartem a może z nadzieją? Tego do końca nie wiem.
Mama długo nie mogła przywyknąć do myśli, że syn nie będzie miał "normalnej" rodziny - nie ożeni się, nie urodzą mu się dzieci. - Ale przecież ma jeszcze jednego syna, on z pewnością jej to wszystko da. I faktycznie, to że mam młodszego brata chyba pomogło mamie w akceptacji. Gdy zaczął umawiać się z dziewczynami, zaczęła lepiej podchodzić do tematu mojego homoseksualizmu - podsumowuje Adrian.
Związana z branżą mediów Monika, która od lat działa w Kampanii Przeciw Homofobii, od pół roku jest w związku. - Moi rodzice zdążyli mniej więcej pogodzić się z tym, że jestem lesbijką, ale wciąż dziwią się, dlaczego angażuję się w kwestie aktywistyczne. Uważają, że mogę mieć dziewczynę, ale woleliby, żebym nie chodziła na parady i nie udzielała takich wywiadów jak ten - wyjaśnia.
Często mimo najbardziej nawet oczywistych sygnałów, rodzice nie dostrzegają orientacji dziecka. - Mieszkamy z Kubą razem od dwóch lat, a parą jesteśmy już od czterech. Wielokrotnie odwiedzili nas rodzice, my też często do nich jeździmy. Do tej pory nie przyszło im do głowy, że możemy być parą - opowiada Julek, 22-letni student.
Ojciec Wiktorii przez wiele lat był managerem gejowskiego klubu. Wydawałoby się, że powinien być oswojony z tematem, jednak przez sześć lat nie zauważył, że jego córka żyje w związku z kobietą. - Pomagał nam nawet w przeprowadzce do wspólnego mieszkania - śmieje się Wiktoria, młoda dziennikarka. - W końcu powiedziała mu moja mama. Wcześniej coś mu przechodziło przez głowę, ale dopiero ona go w tym utwierdziła. Było to rok temu. Na następny dzień przyjechał do mnie i pogadaliśmy. Powiedział, że mnie kocha - wspomina Wiktoria.
Wiktoria / fot. archiwum prywatne
Najwcześniej jednak, zorientowała się kuzynka, druga była babcia. - To wyszło podczas rozmowy, jakoś tak naturalnie. Powiedziała, żebym się nie przejmowała, że ona wie i mnie kocha - dodaje. Jej sytuacja jest szczególna, dziewczyna spotkała się ostatecznie z pełną akceptacją ze strony rodziny. Wzięła nawet ze swoją mamą i ojczymem udział w kampanii społecznej "Rodzice, odważcie się mówić", w której ze swoimi dziećmi wystąpili także znani aktorzy - Mirosław Zbrojewicz i Władysław Kowalski.
Kampania społeczna "Rodzice, odważcie się mówić"
Monika w wieku 17 lat spotykała się ze swoją pierwszą dziewczyną. Rodzice nie zorientowali się, że są parą nawet, gdy spędzały ze sobą wiele godzin. - Moja mama weszła kiedyś do pokoju jak całowałam koleżankę z klasy po szyi, mój dziadek pomagał mi pisać wiersze do mojej pierwszej szkolnej miłości, nigdy nie przyprowadziłam do domu chłopaka. Wydawało mi się, że coming out to tylko formalność - wspomina Monika.
Monika /fot.archiwum prywatne
Popularny Grucha z filmu "Chłopaki nie płaczą", mówiąc o swoim oswajaniu nie przebiera w słowach. - Nie wiem, na czym to polega, ale wszystkim już się pieprzy w głowach. Wystarczy powiedzieć "mój syn jest gejem", a ludzie zaczynają bredzić. Wszystko jedno: mądrzy, głupi, dorośli, dzieci, młodzi, starsi. Ta kampania to oswajanie wieśniaków. Wiem, że to się nie nadaje do publikacji, bo słowo jest grube. No, ale tak jest! - denerwuje się Zbrojewicz w rozmowie z Jackiem Gądkiem z Onet.pl.
Moment wyjścia z cienia jest jak nowe narodziny. I choć coming out jest trudny, to wszyscy nasi rozmówcy są zgodni: warto było wyjść z szafy, bo bez tego nie da się normalnie żyć.
Największa trudność dotyczy przebicia się przez mur obaw i lęków. Słusznych, bo jak pokazują europejskie badania tolerancji wobec mniejszości seksualnych plasują Polskę zawsze na szarym końcu. Dlatego mimo widocznych zmian w odbiorze ludzi o odmiennych preferencjach seksualnych wciąż mamy wiele do zrobienia. Słowna agresja, promocja zmian ustawowych chroniących polskie życie przed "promocją homoseksualizmu" oraz obsesja doszukiwania się znamion "homoseksualności" to tylko niektóre obszary poruszane w startującej właśnie reklamie społecznej, dotyczącej homofobii. Jej przesłanie dotyczy wszystkich. Nie tylko ludzi LGBTQ (lesbijki,gejów,osoby biseksualne,transseksualne i queer) ale także homofobów. Jedni i drudzy są ofiarami obecnych w naszym społeczeństwie stereotypów i lęków. Krzywdzących obie strony.