Zasada działania jest prosta. Najpierw musicie mieć wnętrze, które jest wystarczająco duże, przestronne i dostępne. Fotografujecie je i zgłaszacie do bazy - np. Location Scout. Później czekacie, aż wspólniczki z firmy zweryfikują wnętrza i zrobią własną dokumentację. Kiedy wnętrze znajduje zainteresowanego producenta, udostępniacie je na tyle dni, ile przewiduje produkcja. A na koniec dostajecie całkiem przyjemny zastrzyk finansowy! O szczegółach dotyczących grających w reklamach wnętrz rozmawiamy z Katarzyną Kokoszą i Ulą Kukulską-Onopą z Location Scout.
Katarzyna Kokosza, Ula Kukulska-Onopa, Location Scout: Przede wszystkim wnętrze powinno być spore. Ekipa zdjęciowa to minimum 20 osób, a czasem o wiele więcej. Cenione są wnętrza z szerszym planem i możliwością oświetlenia z zewnątrz.
Reszta, czyli estetyka, to kwestia drugorzędna. Miałyśmy już zlecenia na pokój narkomanki, loft z widokiem na wieżowce, dom mafiosa oraz duży pokój z lat osiemdziesiątych - koniecznie z meblościanką na wysoki połysk.
Najbardziej pożądane jest wnętrze, które nazywamy "IKEA+", czyli nowoczesne mieszkanie przeciętnej rodziny z klasy średniej: bez udziwnień, designerskich mebli czy nietypowych rozwiązań architektonicznych. Ma być jasne i emanować pozytywną energią. Często określane jest to przez producentów jako typ z serialu "Rodzinka.pl": bezpretensjonalny, sympatyczny i ciepły dom rodziny.
Nierzadko szukamy też biur i pracowni, w których można realizować produkcje. Od czasu do czasu przydają się sklepy, knajpy i kluby.
- Zawsze jedziemy na dokumentację fotograficzną i w każdej lokalizacji robimy co najmniej 100 zdjęć. Wszystko ma znaczenie dla ekipy i jest ważne: schody na klatce schodowej, szerokość furtki, liczba wind, szerokość bramy garażowej czy otworów drzwiowych. Od kiedy w reklamie miała zagrać klatka schodowa z dekoracyjnymi skrzynkami na listy, dokumentujemy wszystko.
- Wnętrze do reklamy powinno być w jakiś sposób ciekawe, ale to nie zawsze znaczy: wystylizowane, designerskie i bogate. Owszem, takie domy też często grają w reklamach, ale o wiele częściej wynajmujemy wnętrza, które są po prostu fajne, przyjazne i normalne.
Takie, których właściciele mają wyczucie stylu, dbają o przestrzeń w której żyją, ale nie czują potrzeby urządzania jej wyłącznie meblami wielkich projektantów. Szukamy wnętrz przestronnych, jasnych, eklektycznych. Takich, po których widać, że mieszkają w nich fajni ludzie.
W cenie są mieszkania na parterze lub pierwszym piętrze. Fot. Archiwum prywatne
W cenie są mieszkania na parterze lub pierwszym piętrze. Fot. Archiwum firmy
- Czasem łatwiej, ale zwykle także drożej. Do kosztów wynajmu studia filmowego należy doliczyć spore koszty budowy dekoracji, połączonego ze stawianiem ścian, montażem mebli, podłóg, itp. Do tego dochodzą koszty wynajmu i transportu mebli.
Poza tym w studio trudno jest osiągnąć efekt naturalnego, zamieszkałego wnętrza. Zdarza się, że w studio wszystko wygląda jak wnętrze sklepu meblowego. My zwykle widzimy, która reklama powstała w studio, a która w lokacji naturalnej.
- Kręcimy nosem tylko na zbyt małe nieruchomości - producenci nie chcą ich wynajmować, bo są dla nich niewygodne. Ale jeśli mieszkanie ma powyżej 100 metrów kwadratowych, to niezależnie od stylu może się okazać interesującą propozycją do jakiegoś projektu. Oczywiście szanse na wykorzystanie w reklamie rosną, kiedy wnętrze jest ciekawe, przestronne i fajnie urządzone. Liczy się też piętro - preferowane są mieszkania na parterze lub pierwszym piętrze oraz oczywiście domy.
Przy wyborze domu lub mieszkania bierze się też pod uwagę dostępność. Mieszkanie przy ciasnej uliczce w Śródmieściu będzie grało rzadziej niż dom na obrzeżach miasta ze świetnym dojazdem. Ale staramy się nie odrzucać propozycji mieszkań - nigdy nie wiadomo, co będzie potrzebne już jutro!
- Przede wszystkim ograniczamy się do Warszawy i jej okolic, bo tu powstaje 90 procent reklam. Ważne są względy techniczne: czy da się bezproblemowo wnieść sprzęt i elementy scenografii, oświetlić z zewnątrz, czy jest wystarczająco dużo miejsca dla licznej ekipy: makijażystek, fryzjerów, stylistów oraz dla gości na planie: pracownicy agencji reklamowej z działu kreacji, klient czyli zleceniodawca reklamy, a nawet zazdrosny narzeczony modelki. Czasem to nawet 60 osób! Trudno więc grać we wnętrzach mniejszych niż 100 metrów kwadratowych, w kamienicy na piątym piętrze bez windy lub w miejscu bez bitej drogi dojazdowej, gdzie w błocie utknie bus ekipy oświetleniowej czy ciężki sprzęt typu generator prądu. I jest to właściwie jedyna selekcja, jaką przeprowadzamy.
- Wynajęcie domu do reklamy to całkiem sympatyczny zastrzyk finansowy dla rodziny. Widełki są bardzo szerokie - stawki za dzień zdjęciowy zaczynają się od 3-4 tysięcy zł, a kończą powyżej 10 tysięcy. Niektórzy właściciele decydują się na wszystkie produkcje, inni ustalają swoją dolną granicę, poniżej której nie są zainteresowani współpracą. Każdą produkcję omawiamy z nimi indywidualnie, bo propozycje są bardzo różne.
W reklamach grają także pracownie, sklepy, kawiarnie. Fot. Archiwum
W reklamach grają także pracownie, sklepy i kawiarnie. Fot. Archiwum firmy
- Jak najbardziej! I jest to bardzo trudny dzień dla wszystkich domowników. Dzień zdjęciowy trwa średnio od 6.00 do 22.00, od rana schodzi się ekipa: scenograf i techniczni planu, aktorzy i ekipa odpowiedzialna za stylizację (charakteryzator, fryzjer, stylistka), przyjeżdża sprzęt: lampy, kamera i zaczynają się zdjęcia. Jest to dzień bardzo wyczerpujący, stresujący i pracowity, zarówno dla ekipy, jak i dla właściciela.
- Wnętrza - choć bardzo ważne dla każdej produkcji - są jedynie tłem dla reklamy, często tłem w ogóle niedostrzegalnym. Kawałek podłogi, ujęcie na lodówkę - trudno to nazwać pokazaniem swojego wnętrza. Choć zaproszenie sporej ekipy, wśród której może się pojawić znany aktor albo ładna modelka, można nazwać przygodą, to dla właścicieli liczą się przede wszystkim korzyści finansowe.
- Do szukania lokacji podchodzimy bardzo kreatywnie: od przeglądania pism wnętrzarskich, oglądania programów TV, do podpytywania właścicieli mieszkań z bazy o ich znajomych.
Po pewnym czasie nabywa się skrzywienia zawodowego. Idąc na spacer do lasu w Aninie, widzę piękny modernistyczny budynek i zakładam, że ma równie interesujące wnętrze - zostawiam więc w skrzynce list do właściciela z pytaniem, czy nie byłby zainteresowany współpracą w zakresie wynajmu do reklam albo sesji zdjęciowych.
Bardzo dobre są znajomości z architektami i układy towarzyskie - każdy ma kolegów z niebanalnym domem czy mieszkaniem. W związku z tym, że bardzo prężnie działamy na rynku i mamy bardzo dużo zleceń, tzw. 'pocztą pantoflową' trafiają do nas od zadowolonych właścicieli ich znajomi, znajomi znajomych.
Kluczowa jest przestrzeń i łatwy dostęp do wnętrza. Fot. Archiwum prywatne
Kluczowa jest przestrzeń i łatwy dostęp do wnętrza. Fot. Archiwum firmy
- Dobre wnętrze może grać praktycznie cały czas. Pomieszczenia aranżuje się, dostosowując do potrzeb konkretnej reklamy: dodaje albo usuwa meble i bibeloty, przestawia je, zmienia kolory zasłon albo nawet, za zgodą właścicieli, przemalowuje ściany.
Czasem "gra" tylko kuchenny blat, innym razem przedpokój i pokoje dziecięce. Właściciele nie muszą się bać, że ich wnętrze się opatrzą!
- Dotąd nie spotkałyśmy się z takim wymaganiem ze strony producenta. Czasem, choć niezbyt często, zdarza się, że kampania reklamowa trwa rok i ma powstać 12 filmów reklamowych w tym samym wnętrzu. Ale nawet wtedy właściciel może wynajmować swój dom do innych produkcji.
Są bowiem lokalizacje, które grają co najmniej raz w miesiącu. W poniedziałek - sprzęt AGD, piątek - reklama społeczna szczepień na grypę, potem biuro podróży i na koniec miesiąca - musztarda. Zabawne, że tylko my i właściciel wiemy, że to ciągle ta sama nieruchomość!
Naszym nieustającym marzeniem jest znalezienie kuchni idealnej. Choć zdawałoby się, że to całkiem proste, okazało się nie lada wyzwaniem. Jasna, duża, otwarta na salon kuchnia, z białymi szafkami - częściowo przeszklonymi - i drewnianą wyspą śni się nam po nocach!
A więc, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... zapraszamy do naszej bazy!