Nieskromnie przyznam, że jestem idealną osobą do obdarowywania. Nie lubię niespodzianek, dlatego zawsze przedstawiam konkretną listę prezentowych propozycji - z linkami albo zdjęciami. Fakt, że nie jestem zaskakiwana nie jest dla mnie absolutnie żadnym problemem - niespodzianki okazują się zazwyczaj rozczarowujące, i to z wielu przyczyn.
Po pierwsze dlatego, że kiedy mamy pole do popisu na nasze wybory wpływ ma nasz gust. Kupujemy tak naprawdę coś, co podoba się nam, a nie osobie, której chcemy sprawić radość - stąd tony bibelotów, dziwnych sweterków, niepotrzebnych gadżetów. W ograniczaniu wolności wyboru jestem bezwzględna - jeśli na liście jest kalendarz to dokładnie opisuję firmę, rozmiar, układ strony i kolor okładki.
. Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl
W tym roku na mojej liście są książki, płyty DVD i kosmetyki. Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl
Niestety nie mogę oczekiwać podobnej wzajemności od mojego partnera. On "nie wie", "ze wszystkiego się ucieszy", "wierzy we mnie i moją inwencję". I co roku ja się denerwuję, a on się rozczarowuje. Trzy przykłady pierwsze z brzegu. Rok 2012, gwiazdka. Kupiłam mężowi kolorowy zegarek Lacoste. No bo się ubiera dość barwnie, lubi zegarki. Pudło, zegarek nie trafił w jego gust, bo był "za pstrokaty i miał okrągły cyferblat". Rok 2011, Boże Narodzenie. Ze względu na mężowskie bóle w odcinku szyjnym, rzuciłam się i kupiłam profesjonalny masażer. Błąd. W sumie nie wiadomo dlaczego, ale nigdy nie był w użyciu i wylądował po świętach wysoko w szafie. Rok 2010, perfumy. Złe, bo ten zapach już się mężowi "przejadł". Sukces mogłabym osiągnąć, gdybym kupiła np. bombowe łożyska do shortboardu albo obłędne wiązania do snowboardu, ewentualnie gogle z najnowszej kolekcji cenionej marki. Musiałabym jednak wiedzieć, które konkretnie się podobają szanownej połówce. Niestety na pomoc i na delikatne nakierowanie liczyć nie mogę. Bo... on "nie wie", "ze wszystkiego się ucieszy", "wierzy we mnie i moją inwencję".
. Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl
"Pudła" z ostatnich lat: perfumy, zegarek, masażer. Dwie rzeczy ze stratą odsprzedałam, masażer zimuje na pawlaczu. Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl
Święta, to oczywiście truizm, drenują kieszeń. Gdyby jeszcze były... 14 grudnia, a nie 24, czyli pod koniec miesiąca. Im jestem starsza, tym drenują bardziej - pojawiają się w rodzinie nowe dzieci, dochodzą imprezy towarzyszące - parapetówki, urodziny, imieniny. Łatwo nie jest.
W naszej rodzinie - na Wigilii stawia się około 16 osób - kilka lat temu zaproponowaliśmy rozwiązanie, które miało poprawić sytuację budżetową wszystkich. Zamiast się rozdrabniać, postanowiliśmy robić losowanie. Każdy losuje osobę, której kupuje jeden prezent do ustalonej kwoty. Dzieci nie są brane pod uwagę i dostają więcej niż jeden upominek. Oczywiście nie wyklucza to możliwości kupowania dodatkowych prezentów bliskim, nie są one jednak rozdawane podczas oficjalnej Gwiazdki, tylko później. Każdy dostaje sprawiedliwie po jednym prezencie i nie musi zadłużać karty kredytowej i oszczędzać pół roku wcześniej na świąteczne podarki. Sprawiedliwie, praktycznie i oszczędnie.
W brytyjskim Vogue'u natknęłam się na bardzo ciekawy materiał opisujący męskie dylematy związane z kupowaniem gwiazdkowych prezentów dla kobiet. Z przytaczanych w nim badań wynika, że 70 procent grudniowych obrotów części brytyjskich domów towarowych przypada na 23 i 24 grudnia, a pieniądze wydają wtedy nie panie, lecz panowie. Przedstawicielka jednego z działów perfumeryjnych stwierdza z całą stanowczością, że przystanią i schronieniem, w którym mężczyźni szukają pomocy są działy z kosmetykami i produktami pielęgnacyjnymi. W brytyjskich domach towarowych perfumerie są od razu przy wejściu, panowie unikają więc koszmaru zapuszczania się w głąb sklepu.
Dodatkowo przy ladach czekają na nich specjalistki, które doskonale znają sprzedawane produkty i hasło: "Moja żona to pachnie... różami" nie zbije ich z tropu, a będzie wyzwaniem, któremu bez problemu sprostają. Poradzą sobie nawet z prośbą: "Perfumy Kenzo, poproszę" a także: "Chciałbym kupić taki krem, który jest w białym słoiczku z zieloną nakrętką". Za co jeszcze według dziennikarki Vogue'a panowie kochają perfumerie? Za fakt, że obsługa z przyjemnością zapakuje za nich prezent, dołączy misterną kokardkę i jeszcze dorzuci papierową torebeczkę. A w niektórych butikach Chanel na czas świąt dyżuruje kaligraf, który podpisuje karteczki, żeby prezenty wyglądały na jeszcze bardziej osobiste i przemyślane.
. Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl
Oto niektóre z prezentów, które w desperacji w Wigilię kupują partnerkom Brytyjczycy - ceny od 25 do 405 funtów. Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl
Ewa ma ponad 40 lat doświadczenia w kupowaniu prezentów. Przez ten czas zdążyła opracować własną strategię, którą przez lata tylko udoskonalała. Za każdym razem, kiedy słyszy o świątecznej gorączce zakupów, uśmiecha się pobłażliwie i zupełnie bez zrozumienia w oczach. Ona w grudniu jest już obkupiona i czas poświęca wyłącznie na pakowanie podarków. Prezenty kupuje przez cały rok - to napotykane okazje są dla niej kluczem, a nie okazja, na którą kupuje. Idealnie trafia więc z promocjami i wyprzedażami, buszuje także w necie, porównuje, negocjuje, licytuje.
Ta metoda, choć bliska ideału, ma jednak swoje wady. - Czasami ktoś zdąży sobie przed grudniem kupić to, co ja miałam zamiar podarować. Trudno, bywa, dlatego nie pozbywam się rachunków. To ryzyko mam wliczone w moją metodę . Z kolei jej partner jest jej dokładnym przeciwieństwem. Gdyby mieszkali w Wielkiej Brytanii on z pewnością wpadałby z obłędem w oku 24 grudnia do najbliższej perfumerii i prosił o coś: "co się żonie spodoba".
Do zupełnie innej postawy namawiają w najnowszej świątecznej kampanii reklamowej przedstawiciele sieci brytyjskich ekskluzywnych domów towarowych Harvey Nichols. Twórcy reklamy doszli do wniosku, że przy okazji Gwiazdki każdy chce poczuć radość i satysfakcję. Ich zdaniem najlepszym sposobem na samozadowolenie będzie podarowanie markowego, ale taniego, prezentu bliskim i wydanie zaoszczędzonych pieniędzy na własne zachcianki. W świątecznej ofercie za grosze znalazły się więc elegancko zapakowane: wykałaczki, spinacze, korek do wanny, stoper do drzwi, lunch w puszce, komplet gumek recepturek, solniczka, długopis, szczoteczka do zębów, cukiereczki... Ich cena nie przekracza dwóch funtów. Mówimy więc o sporych oszczędnościach i dużym budżecie dla osoby tobie najbliższej, czyli Ciebie samej!
. Fot. Harvey Nichols
Markowe dodatki od Harvey Nichols. Fot. Harvey Nichols