Przypadkiem usłyszałam na przejściu dla pieszych (czekając na zmianę światła) jak pewna młoda, atrakcyjna dziewczyna instruowała z zapałem przez telefon swoją rozmówczynię. - Kupuj, kupuj, poczekaj, najwyżej zwrócisz droższą i kupisz tańszą... Nikt ci nie odwiesi przecenionej rzeczy... Nie, no co ty - nawet jak schowasz, to znajdą...
Zaciekawiła mnie, odczekałam więc aż skończy rozmawiać, podeszłam, przedstawiłam się i zapytałam, skąd ma tak szczegółową wiedzę na temat taktyk wyprzedażowych. Okazało się, że "Marta" pracowała przez pewien czas w Zarze (w warszawskim sklepie na Woli) - flagowej sieciówce hiszpańskiej grupy Inditex. Nie musiałam dawnej sprzedawczyni długo namawiać na udzieleniu kilku wskazówek i opowiedzenie o klientach, kradzieżach i zaletach pracy w Zarze.
Marta: - To zależy od kilku czynników. Po pierwsze, czy jest pełna rozmiarówka tego modelu, czy może już tylko pojedyncze egzemplarze, czy ta konkretna sukienka była reklamowana, czy pokazywano ją na portalach shoppingowych z przecenioną ceną i wreszcie, czy widziałaś ją w jednym czy w kilku sklepach sieci...
- Na wyprzedażach ceny są obniżane co tydzień, w każdy piątek. Jeśli masz cierpliwość i silne nerwy, czekaj. Jeśli bardzo ci na tej sukience zależy - kup i zachowaj paragon, upewnij się jednak wcześniej, ile masz czasu na ewentualny zwrot. Zanim upłynie data końcowa dopuszczająca zwrot wróć do sklepu i jeśli ta sukienka będzie w obniżonej cenie, zwróć tę droższą, a kup tańszą.
- Wierz mi, ludzie robią o wiele gorsze i bezczelniejsze rzeczy podczas wyprzedaży...
- Moja znajoma miała pomysł to, żeby "zarezerwować" sobie spódnicę chowając ją w jakiejś innej części sklepu. Sprzedawcy nie odkładają klientom przecenionych ubrań. Takie podchody i zabawa w chowanego nie mają jednak sensu, bo codziennie po zamknięciu sklepu sprzedawcy robią porządek - odwieszają wszystkie ubrania na miejsce, składają je. Nic się nie ukryje, wierz mi.
Nowy flagowy sklep Zara - Via del Corso - Rzym Inditex
Flagowy sklep Zary na rzymskiej Via del Corso. Fot. Materiały prasowe
- Obsługa może odwiesić daną rzecz na maksimum dwa tygodnie. Takie ubranie ma odpowiednią kartkę podpisaną przez kierownika i czeka sobie na zapleczu. W praktyce jednak jest tak, że potrafiliśmy wybierać sobie ubrania z całkiem nowej kolekcji, odkładać je i przedłużać rezerwację aż do momentu wyprzedaży.
- Tak, ale nie jakieś powalające - 15 procent na wszystko - także na rzeczy z wyprzedaży. Na urodziny pracownik dostawał bon na 100 zł, a na święta na 200 zł, wino i kosz słodyczy. To było bardzo miłe.
- Bez problemu. Ludzie potrafią ukraść nawet duży płaszcz puchowy, a ginie dosłownie wszystko.
- Rozmagnesowują klipsy albo przecinają metalowe igły. W przebieralni zakładają na siebie po kilka par spodni, ubrania pod ubrania - radzą sobie doskonale.
Ta praca zmieniła moje wyobrażenie na temat stereotypu złodzieja. Miałam, na pewno krzywdzące, przekonanie że złodziej wygląda biednie, jak jakiś narkoman albo bezdomny. Tacy ludzie także kradną, ale przyłapani natychmiast się przyznają, przepraszają, proszą, żeby nie wzywać policji.
Najgorsze są kobiety, które wyglądają na zamożne - są świetnie ubrane, zadbane. One także potrafią wyrywać sobie rzeczy podczas wyprzedaży, być bardzo chamskie w stosunku do obsługi.
- Idą w zaparte, są bardzo aroganckie dla ochraniarza, który zatrzymuje je na bramce, później kłócą się z kierownikiem sklepu. Zwalają winę na fatalną obsługę, każą wzywać policję. Wzywamy więc służby mundurowe, które mają większe prawa niż ochrona. Przy kradzieży powyżej określonej kwoty sprawa kończy się w sądzie.
- Wcale mnie to nie dziwi. Ludziom wydaje się, że żeby dokonać zwrotu wystarczy, że ubranie ma metkę. A to nieprawda. Ubranie nie może nosić śladów używania.
Z iloma dziewczynami, które kupowały sukienkę w piątek, a zwracały ją w niedzielę miałam do czynienia. Ubrania były przepocone, wyperfumowane - przecież wiadomo, że kobieta przetańczyła w nich całą noc albo obskoczyła wesele. Obwąchiwanie ubrań, sprawdzanie nogawek, czy nie są brudne - to chleb powszedni kierownika. Nowe ubrania z Zary pachną w określony sposób, jak śmierdzą papierosami to wiadomo, że ktoś je nosił.
Doskonale znane i niezmienne od lat oznaczenie zaprasza na wyprzedaże. Fot. Jaimelondonboy/Flickr.com
Doskonale znane i niezmienne od lat oznaczenie zapraszające na wyprzedaż w Zarze. Fot. Jaimelondonboy/Flickr.com
- Często od dobrej woli kierownika, a z drugiej strony od tego jak bardzo ma "gadane" klient. Dla sklepów zwroty oznaczają minus w obrotach, a codziennie są prowadzone rankingi wśród sklepów tej marki. W interesie kierownika jest sprzedać jak najwięcej i przyjąć jak najmniej zwrotów. To chyba logiczne. Osoby, które są uczciwe, nie nosiły zwracanego ubrania, mają paragon, a ciuch ma metkę, nie mają się czym martwić.
- Z tego co wiem, to w sklepach Inditexu zarabia się na tle innych marek bardzo dobrze, ma się umowę o pracę, płatne nadgodziny. O bonusach - kartach podarunkowych - już wspominałam. W sieciówkach tego typu ma się jednak ograniczone możliwości rozwoju - można zostać sprzedawcą-dekoratorem albo kierownikiem.
To była praca dobra na czas studiów, chociaż później okazało się, że jednak mój grafików studiów za bardzo koliduje z grafikiem w pracy. Odeszłam - czego nikt z kolegów i koleżanek z pracy nie mógł pojąć - na bezpłatny staż do telewizji, a później załapałam się na pracę w mediach. Zara to była fajna przygoda, ale nie mój sposób na życie.
- Taaak! Ale nie do tego konkretnego, w którym pracowałam. Wiem, że inne koleżanki także omijają "swój dawny sklep", chociaż mają go najbliżej.
- Szanuję pracę sprzedawców, jak wychodzę z przymierzalni to oddaję ubrania ładnie zawieszone na wieszaku albo sama odwieszam je na miejsce. Jestem miła, mam dużo cierpliwości, nigdy się nie awanturuję, jestem wyrozumiała. Z drugiej jednak strony nie proszę ich o żadne rady, bo wiem doskonale, że są sprzedawcami, a nie stylistami - ich zadanie to namówić mnie na jak największe zakupy, a nie doradzić.