Te, które wnuczęta mają, cieszą się nimi i cenią każdą wspólnie spędzoną chwilę. Panie, które na zostanie babcią wciąż czekają, starają się przyspieszyć decyzje swoich dzieci, dopytując o to, kiedy mają zamiar powiększyć rodzinę. A mieć wnuki ich zdaniem warto - małe dzieci sprawiają, że świat staje na głowie.
Dla Ewy, babci czterolatka, wnuczek to namiastka drugiego dziecka. - Mimo wielu prób mam tylko jedno dziecko, wnuk jest więc jak to drugie, którego nie miałam. W odczuciu Ewy bycie babcią nie różni się zasadniczo od bycia matką, chociaż sześćdziesięciolatka nie przeczy, że jej funkcja ma więcej plusów niż minusów. - Mam stały kontakt z małym dzieckiem, ale nie jestem obciążona codzienną ciężką pracą i opieką nam maluchem dzień i noc.
Barbarze, której wnuczka Natalia ma sześć lat, wraz z rozpoczęciem etapu "babciowania" zmieniła się optyka. Jak sama mówi, w poukładany od lat świat wpada cudne, mądre, sprytne, kochane maleństwo i miesza w systemie wartości. - To , że ktoś mnie kocha nie za coś, tylko po prostu za to, że jestem babcią, że jest do mnie podobny, że umie mnie omotać tak, że zapominam o całym świecie i jej zabawa w stonogę jest ważniejsza od moich własnych spraw sprawia, że z nią staję się inna, bardziej ludzka, rodzinna. Przy Natalii nie ma innych ważniejszych spraw - zapewnia.
Babcia i wnuczek Fot. emdot/Flickr.com
Babcia to ciepło, przytulanie. Wraz z rozpoczęciem etapu babciowania zmienia się optyka - twierdzi Barbara. Fot. emdot/Flickr.com.
- To trochę tak, jakbyśmy dostali drugie życie - o byciu babcią mówi Hanna, babcia Aleksandra (cztery i pół roku) i Mateusza (dwa lata) . - Ponownie coś nam się chce, widzimy więcej, uczymy się czegoś, czego bez wnuków z pewnością nie nauczylibyśmy się. Czyli idziemy z duchem czasu i co ważne - chce się nam!
Ewa, co jak podkreśla irytuje jej córkę, traktuje wnuka po partnersku, jak równorzędnego sobie. Jej zdaniem jej rola to oprócz kochania malucha, wsparcie dla jego rodziców. - Jako jedyna z babć i dziadków Władzia nie pracuję, dlatego jest swojego rodzaju pogotowiem ratunkowym - zostaję z nim w czasie choroby, opiekuję się, kiedy moja córka z mężem mają jakieś wieczorne wyjście.
Krystyna, babcia Dawida (16 lat) i Fryderyka (pięć i pół roku), Jakuba (dwa lata) tłumaczy, że jako babcia jest w pewnym sensie wszystkim: opiekunką, towarzyszką zabaw, kimś kto ma czas na słuchanie i poradzenie, na poczytanie. - Sądzę, że to poświęcanie wnukom czasu powinno być priorytetem. Poza oczywistymi zajęciami typu karmienie, usypianie, dla mnie istotnym elementem w kontaktach z wnukami jest także przekazywanie im informacji o współczesnym świecie, czytanie, nauka zachowań.
Barbara dużo uwagi zwraca na sprawy najważniejsze - uczucia, miłość w życiu. - Utwierdzam Natalię w przekonaniu, że jest dla nas bardzo ważna. Resztę pozostawiam córce, tym bardziej, że wychowuje swoje dziecko znacznie bardziej świadomie niż ja sama kiedyś ją.
Zdaniem Barbary z wnuczętami jest prościej niż z własnymi dziećmi: - Dzieci się wychowuje i jest to codzienna ciężka praca, obowiązek. A wnuki? Wnuki się wypożycza, rozpieszcza i oddaje - podkreśla.
Hanna, babcia Aleksandra i Mateusza, nie widzi większych różnic w swoim podejściu do syna i wnucząt. - Jedyne, co bezwzględnie różni je to obawa o to, aby chłopcom nie stała się jakakolwiek krzywda w sensie fizycznym w związku z czym, nie spuszczam ich nawet na moment z pola widzenia - tłumaczy ogromne poczucie odpowiedzialności.
"Babcia Hania" w przeciwieństwie do "babci Basi", nie podpisuje się pod teorią, że wnuki są do rozpieszczania. - Kocham moich wnuków, jednak nie jest to miłość ślepa i pozwalająca na wszystko. Są wyznaczone granice, co wolno chłopcom, a czego nie wolno. Rola babci to przede wszystkim dawanie dziecku ciepła, opieki, miłości, uważam jednak, że trzeba te maluchy wychowywać i troszkę rozpieszczać - w takiej kolejności.
Wszystkie panie stanowczo podkreślają, że bycie babcią to relacja, a nie określenie, które wtłacza je w stereotyp leciwej kobiety. - Bycie babcią nie ma nic wspólnego z wiekiem - zapewnia Barbara. - "Babciostwo" to nobilitacja, to jak habilitacja. Widzę, że wiele moich koleżanek chciałoby być już babciami a tu nic... Zazdroszczą mi mojego statusu. One mają domy, samochody, poprawiają urodę, ale nie mogą sobie kupić statusu babci - dodaje Barbara.
Ewa przyznaje, że często jest brana za mamę, która odkrywa uroki późnego macierzyństwa. - To już moja mama - "prababcia Ala" bardziej wygląda na typową babcię - tłumaczy. Także Krystyna zapewnia, że słowo "babcia" to nie określenie wieku. Tłumaczy, że to nie wnuki, lecz lustro codziennie przypominają jej o upływie czasu.
I może rzeczywiście tak jak zapewniają, współczesne babcie są młode duchem i powłoką cielesną - wyglądają młodziej niż wskazuje na to liczba świeczek na urodzinowym torcie. O tym, że nie mają już dwudziestu lat przypomina im coś zupełnie innego. - Zauważyłam, że nie mam już tylu sił co kiedyś. Po 24 godzinach opieki, zabawy, "pieszczotek" z wnuczką potrzebuję 48 h odpoczynku - wyznaje Barbara. A Ewa dodaje, że czasami ma chęci, ale fizycznie brak jej już sił na żywiołowego czterolatka i niewyczerpane pokłady jego pomysłów na aktywację babci.
. Fot. Archiwum prywatne
Wszystkiego najlepszego dla Babć i Dziadków! Rys. Szymek