Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!
Kanadyjski serwis Ashley Madison ma 37 mln użytkowników. Polska jest już 38. państwem, w którym go uruchomiono. Co ciekawe, właściciele platformy jako powód, dla którego zdecydowali się rozszerzyć działalność w naszym kraju, podawali bardzo wysoki wskaźnik Polaków deklarujących wiarę katolicką.
Katoliku, pozwól sobie na romans
Jak pokazuje badanie przeprowadzone AshleyMadison.com w 2014 roku ponad 70 proc. osób, które regularnie korzysta z usług serwisu jest wyznania chrześcijańskiego. Zaskakujące jest to, że właśnie wiara katolicka umożliwia bardziej wyrozumiałe podejście do sprawy małżeńskiej zdrady. Jak zauważył w jednym z wywiadów Christoph Kraemer, Dyrektor ds. Komunikacji na Europę AshleyMadison.com: - Kraje katolickie oferują wybaczenie poprzez spowiedź i pokutę, co paradoksalnie daje dodatkowy powód do liberalnego podejścia do seksu oraz zdrady.
Polska, ze swoim wysokim odsetkiem wierzących, była więc dla pomysłodawców serwisu bardzo cennym nabytkiem.
Strona portalu Ashley Madison fot. screen portalu Ashley Madison fot. screen portalu Ashley Madison
Dyskretny seks
"Ashley Madison to najpopularniejszy na świecie serwis randkowy skierowany do osób zamężnych i żonatych pragnących dyskretnego seksu" - możemy przeczytać na startowej stronie portalu. " Puls Biznesu " oszacował, że za pośrednictwem strony zdrady może dopuścić się nawet około miliona Polaków będących w formalnych związkach. Okazuje się jednak, że nie mogą oni liczyć na obiecaną dyskrecję.
Prztyczek w nos
Platforma za drobną opłatą - 19 dolarów - miała chronić wszystkie poufne informacje, które są niezbędne do stworzenia profilu randkowego. Niestety, system ochrony wizerunku klientów został zhakowany. Wszystkie informacje na temat preferencji seksualnych, nagie zdjęcia i przede wszystkim personalia użytkowników trafiły w ręce hakerów. Grupa "Impact Team", która przyznała się do kradzieży żąda bezzwłocznego zamknięcia witryny.
zdrada fot. Shutterstock fot. Shutterstock
Strażnicy moralności
Hakerzy zagrozili ujawnieniem wszystkich danych, jeśli strona natychmiast nie zostanie zlikwidowana. Uważają, że portal wprowadza ludzi w błąd. Informacje, które użytkownicy wprowadzają podczas zakładania profilu i dokonując płatności nie są bezpiecznie przechowywane lub kasowane.
Na stronie Krebs on Security grupa "Impact Team" zamieściła wyjaśnienie: "Większość użytkowników dokonuje opłaty przy użyciu karty kredytowej. Informacje o transakcji, mimo zapewnień, nie są usuwane. Zawierają imię i nazwisko oraz adres płacącego".
Brak komentarza
Użytkownicy portalu są przerażeni. Zarejestrowali się na tej stronie właśnie po to, aby uniknąć wpadki. Teraz grozi im ujawnienie. Wszyscy, nie tylko ich partnerzy dowiedzą się o ich skokach w bok.
To wielka wpadka wizerunkowa portalu randkowego Ashley Madison. Właściciele dotychczas nie skomentowali ataku. Jedynie w krótkim oświadczeniu marka zapewniła, że najlepsi specjaliści usunęli wszystkie opublikowane przez hakerów pliki zawierające jakiekolwiek dane osobowe. Na stronie platformy nadal możemy przeczytać, że jest on godny zaufania i w 100 proc. bezpieczny. Okazuje się jednak, że takie zapewnienia nic nie znaczą.