Chłopca nie było stać na książki. Poprosił listonosza. To, jaką pomoc otrzymał, sprawi, że uwierzysz w ludzi

Jeden drobny gest może diametralnie odmienić życie drugiej osoby. Do dwunastoletniego Matthew Floresa pomocną dłoń wyciągnął listonosz Ron Lynch, który wzruszony zainteresowaniami chłopca poprosił swoich przyjaciół o wsparcie. Ci odpowiedzieli z nawiązką. Amerykanin nie spodziewał się jednak, że ludzie dobrej woli są na całym świecie.

Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!

Matthew Flores niczym nie różni się od innych chłopców w jego wieku. Uczeń szkoły podstawowej, tak jak jego koledzy, uwielbia bawić się klockami Lego i spędzać czas na placu zabaw. Jednak, w odróżnieniu od większości swoich rówieśników, ma też inną pasję - uwielbia czytać.

Czytał nawet reklamowy spam

Dwunastolatek pochodzi z ze stanu Utah w zachodniej części Ameryki. Jest zadbanym, pilnym uczniem. Czas wolny spędza na zabawach z innymi dziećmi i czytaniu. A czyta wszystko to, co wpadnie mu ręce - stare gazety, ulotki, katalogi reklamowe. Niestety jego rodzice nie mogli pozwolić sobie na zakup choćby kilku pozycji literatury dziecięcej. Z pomocą przyszedł mu... listonosz. Nie dał mu jednak pieniędzy.

Wzruszył jednego, przypadkowego człowieka

Ron Lynch spotkał chłopca podczas wykonywania codziennych obowiązków. Kiedy wkładał pocztę do skrzynek na listy, zaczepił go dwunastolatek z dość dziwnym pytaniem o ulotki reklamowe. Zainteresowany listonosz postanowił drążyć temat, ponieważ zazwyczaj ludzie nie chcą reklamówek i od razu wyrzucają je do śmieci.

Dowiedział się od malca, że nie ma, co czytać. Wysłał go więc do biblioteki po nowe lektury. Jakież wielkie było jego zdziwienie, kiedy chłopiec odparł, że nie stać go na bilet autobusowy, aby pojechać do wypożyczalni.

Pomocna dłoń

Poruszony tym wyznaniem listonosz poprosił swoich przyjaciół o pomoc. Chciał, żeby oddali Matthew stare książki swoich dzieci. Aby zbiórka dotarła do szerszego grona znajomych, umieścił zdjęcie chłopca na Facebook'u i załączył prośbę.

Spodziewał się odzewu, jednak był przekonany, że dostanie może kilkanaście książek. Na jego ogłoszenie odpowiedziały jednak dziesiątki osób, a akcja rozprzestrzeniła się nie tylko w Ameryce, lecz także na całym świecie.

Pomoc nadeszła z całego świata

Książki przychodziły ze wszystkich zakątków świata. Matthew dostawała listy i lektury z Australii, Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii, z Indii. W tej chwili jego biblioteczka liczy kilka tysięcy pozycji. Chłopiec jest szczęśliwy. Zapowiedział, że podzieli się książkami ze swoimi kolegami. Przyznał też, że ma kolejne marzenie, chciałby zdołać przeczytać te wszystkie pozycje.

13 WTHR Indianapolis

Więcej o: