Selfie rozwodowe - celebracja rozstania, podziękowanie partnerowi? Psycholog komentuje: - To tłumienie uczuć

Coraz więcej par rozstaje się w przyjaźni, a tuż po wyjściu z sądu chwali się rozwodowym selfie. Internauci przekonują, że rozwód wcale nie musi być bolesnym przeżyciem. Psycholog celnie zauważa: - W dzisiejszym świecie nie zawsze jest miejsce na tzw. negatywne emocje. Dla ludzi ważne stało się nie to, jacy są i jak się czują, ale w jaki sposób się prezentują.

Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!

- Oficjalnie nie jesteśmy już małżeństwem. Nasz rozwód jest najbardziej przyjaznym, pełnym szacunku i miłości rozstaniem, jakie można sobie wyobrazić. Uśmiechamy się nie dlatego, że to koniec, ale dlatego, że się to stało - tak o swoim rozwodzie poinformowali Keith Hinson i Michelle Knight z Orlando. Byli jedną z pierwszych par, które zdecydowały się za pośrednictwem mediów społecznościowych powiadomić o swojej decyzji.

Pochwal się rozwodem

W rozmowie z Huffington Post byłe małżeństwo zaznaczyło, że nie chce, aby ich rozwód wiązał się z negatywnymi emocjami. Byli szczęśliwi, ale ich uczucie się skończyło. Nie oznacza to, że nie mogą nadal się przyjaźnić.

Za ich wzorem poszły kolejne pary, które nie chciały, aby ich rozstanie kojarzyło się wszystkim z cierpieniem i wzajemnymi oskarżeniami. W Internecie wielkim zainteresowaniem cieszy się niedawno opublikowane rozwodowe selfie Shannon Neuman i jej już byłego męża Chrisa. W ciągu zaledwie tygodnia zdjęcie udostępniło ponad 36 000 osób.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Keith Hinson (@hinsonkt)

"Kultura selfie"

Psycholog Marika Witkoś z poradni "SELF Przyjazne Terapie" zauważa, że popularność rozwodowych selfie wynika ze zmiany sposobu radzenia sobie z zerwaniem.

W ostatnich latach proces przejścia przez rozwód znacznie uległ zmianie. Dotychczas w terapii można było wyodrębnić 5 etapów rozstania: zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja i akceptacja. Od niedawna w tych fazach "rozwodowej żałoby", znacznie bardziej widoczne niż kiedyś, jest ostentacyjne wyrażanie swoich emocji:

- W ostatnim czasie obserwujemy zmianę zewnętrznego manifestowania swoich uczuć po rozstaniu. Przykładem tego jest właśnie selfie rozwodowe. Zachowanie to związane jest w sposób oczywisty z panującą obecnie "kulturą selfie", nastawioną na kreowanie wizerunku i skupioną na własnej osobie - komentuje specjalistka.

W sieci chwalimy się sukcesami

Żyjemy w sieci. Dokładnie wybieramy fotografie, którymi dzielimy się ze znajomymi. Pokazujemy siebie jako prężnie rozwijający się, wiecznie młodych ludzi, którzy są skazani na sukces. W ten obraz nie wpisuje się dotychczasowe rozumienie rozstania jako końca miłości i porażki zakochanych.

Jak trafnie zauważa psycholog: - Ludzie publikują raczej informacje o sukcesach, pozytywnych wydarzeniach, skrzętnie wybierają fotografie. Powoduje to, że życie na takich portalach wygląda bardzo ładnie, choć w rzeczywistości jest to jedynie wykreowany jego fragment. Obecna kultura nie jest nastawiona na to, jak jest faktycznie, ale na to, aby wyglądało to dobrze.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Melissa M. Morris (@stormyseastudio)

Przyjaźń na pokaz

Marika Witkoś podkreśla, że pojawiające się po rozstaniu uczucia złości, smutku, żalu czy obawa o własną przyszłość są całkowicie naturalne. Przeżycie tych emocji pozwala przejść do kolejnej fazy, którą jest akceptacja. Godząc się z sytuacją i w pełni ją uznając, jesteśmy gotowi szukać drugiego partnera i wejść w kolejną relację.

Tłumienie uczuć, ukrywanie emocji towarzyszącym rozstaniu i maskowanie ich, choćby za pomocą epatowania przyjaźnią ze swoim byłym partnerem, tylko wydłuża proces akceptacji:

- Jako psycholog i terapeuta mogę jednak powiedzieć, że rozstanie "w zgodzie" nie oznacza, że ludzie ci są szczęśliwi i de facto pogodzeni. Zazwyczaj zgoda ta jest jedynie pozorna i na pokaz. Osoby takie zaprzeczają własnym uczuciom lub je tłumią. Jest to destrukcyjny sposób radzenia sobie z rozstaniem - pogłębia jedynie poczucie izolacji i odkłada w czasie boleśniejsze doświadczenia, z którymi przyjdzie się zmierzyć - podkreśla specjalistka.

ZOBACZ ZDJĘCIA

Zobacz wideo
Więcej o: