My nie zadajemy pytań, my rozumiemy, że korpo to nie obóz harcerski [GAZETA KORPOLUDKÓW]

Czym jest warszawski Mordor? Piekielnym zagłębiem biurowców, korpomiastem słynącym z korków i problemów z dojazdem do i wyjazdem z. Zaludniany przez Orków doczekał się wreszcie własnej, bezpłatnej gazety. "Głos Mordoru" ma szansę stać się jasnym punktem dnia "korpoludków żyjących na ASAPie"

Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!

23 września punktualnie o 8:19 Artur, grafik pracujący w warszawskim Mordorze, wrzucił na swój profil na Facebooku zdjęcie trzymanej w dłoni gazety "Głos Mordoru" z adnotacją "No proszę" oraz komentarzem "Długo wyczekiwana pozycja". Na pytanie znajomej, czy to jego dzieło (pamiętacie - Artur jest grafikiem), odpowiedział ironicznie: - Nie, to moje życie.

Ulica Domaniewska - MordorUlica Domaniewska - Mordor Fot. Google Maps Mityczny Mordor widziany z satelity. Fot. Google Maps

W Mordorze jest źle, jeśli się dojeżdża środkami komunikacji miejskiej - w okolicach 17 od poniedziałku do czwartku i około 16 w piątki - tramwaje nie są w stanie pomieścić wszystkich pasażerów. Jest koszmarem także wtedy, gdy do pracy przyjeżdżamy własnym samochodem. No chyba, że jako uprzywilejowani mamy zagwarantowane miejsce parkingowe - o czym zresztą krąży wiele dowcipów, takich jak ten:

Rozmawia dwóch szefów:

-  Dlaczego twoi pracownicy są zawsze tak punktualni?

- Prosty trick! Mam 30 pracowników, a tylko 20 miejsc na parkingu.

W spracowane dłonie Artura i innych korpoludków pierwszy, gorący jeszcze numer "Głosu Mordoru" trafił prosto z rąk Gandalfa i jego pomocniczek o szpiczastych uszach. Dla tych, którzy się na spotkanie ze starcem nie załapali, dostępny jest numer w wersji elektronicznej . A do pozycji zajrzeć warto.

Głos MordoruGłos Mordoru Fot. Głos Mordoru Gandalf w akcji rozdawniczej. Fot. Głos Mordoru

Jak zapewniają twórczynie gazety - pojawiające się w stopce Justyna Szawłowska i Sisi Lohman - "Głos Mordoru" to pierwsze medium, które ma być prawdziwym, choć nie zawsze poważnym odbiciem realnego "Mordoru".

- Stwierdziłyśmy, że skoro ludzie biorą "Metrocafe" czy "Nasze Miasto" to dlaczego nie mieli by wziąć gazety o korpoludkach - dodają. Druk gazety Lohman i Szawłowska opłacają same, a inwestorem i głównym wydawcą jest tzw. "nie mąż" Lohman - Bartosz Las-Opolski i Auto Fix.

W "Głosie Mordoru" miało być niepoważnie. I jest. Jest także ironicznie i celnie. Na przykład w tekście Michała Michalskiego o mitycznym IT, czyli dziale technicznym. Zdaniem autora dział IT to nomadzi korpo - mało kto ich widuje. To ludzie niewidzialni i nieuchwytni, kończący pracę w porach, kiedy są najbardziej potrzebni. Dla nich środa to "mały piątek" (korpę opuszczają o 14), a czwartek to mała sobota (nie pojawiają się w korpie wcale). Kto z nas nie słyszał słynnego hasła, które ucina wszelkie dyskusje i jest przejawem geniuszu w najczystszej postaci? Zanim człowiek z IT je wypowie, poprzedza kilkoma westchnieniami. - Dziwne... U mnie działa. Jeśli macie trochę szczęścia, to jak pisze Michalski w tekście "Mam deja vu. Praca niby nowa, a problemy wciąż te same", człowiek z IT wyjdzie z piwnic - królestwa flaneli, kabli i kurzu - i osobiście kilkakrotnie zrestartuje niedomagający komputer. Jeśli to nie tchnie w niego życia, zdziwiony postawi diagnozę: - Faktycznie, nie działa .

Z miłości do druku

Dla Szawłowskiej i Lohman, jak w przypadku wielu korpokobiet bywa - przełomowym momentem w karierze okazał się urlop macierzyński. - Niekoniecznie chciałyśmy wracać do naszych korporacji - tłumaczą. "Głos Mordoru" powstał także z miłości do papieru i zmęczenia wlepianiem wzroku w smartfony. Jak piszą we wstępniaku, nie są dziećmi żadnego koncernu mediowego, tylko dwiema dziewczynami, które pracowały kiedyś w korpo przy Domaniewskiej. Sisi Lohman w SDI Media jako koordynator produkcji, a Justyna Szawłowska w Polska Press w dziale marketingu. Oprócz pracy przy nowej gazecie obie panie na co dzień zajmują się swoimi dziećmi.

W tej chwili nakład "Głosu" to pięć tysięcy egzemplarzy, ale jest plan na więcej. Na razie gazeta będzie ukazywała się raz w miesiącu, ale docelowo o Mordorze można będzie przeczytać co dwa tygodnie. Liczcie także na zwiększenie objętości - kolejne wydanie będzie miało już 16 stron.

Głos MordoruGłos Mordoru Fot. Głos Mordoru Jeszcze gorący numer prosto z drukarni. Fot. Głos Mordoru

Psychotesty, żarciki i galeria ocalonych

W premierowym numerze pojawił się raport dotyczący tego, gdzie mieszkają Orkowie. Bo gdzie pracują - wiadomo. Tym samym zburzony został mit, że korpoludki nie myślą o założeniu rodziny (na co im dwa i więcej pokoje, skoro nie dla gromadki roześmianych urwisów) oraz potwierdziły się przypuszczenia, że im bliżej mieszkanie siedziby firmy, tym lepiej.

Korpo dress codeKorpo dress code Fot. Vegard Iglebaek/Flickr.com/CC BY-NC 2.0 Z szafy korpoludka - barwy lata. Fot. Vegard Iglebaek/Flickr.com/CC BY-NC 2.0

Z galerii "Uciekinierzy z Mordoru" radośnie uśmiechają się ocaleni - ci, którzy wyzwolili się z pęt korporacji i założyli własne biznesy. Możemy także rozwiązać quiz, poczytać żarciki i zaliczyć minitrening motywacyjny. Są i świetnie "stargetowane" reklamy: diety pudełkowej, ekspresowych kursów nauki języka angielskiego i agencji eventowej.

Głos MordoruGłos Mordoru Fot. Głos Mordoru Galeria tych, którym się udało! Fot. Głos Mordoru

W wolnej chwili warto przeczytać ranking pięciu rzeczy, które wkurzają w Mordorze. Tak, na pierwszym miejscu jest płatny parking w Galmoku! Na drugim wspomniane już dojazdy: - Powiedzieć o Mordorze, że jest zakorkowany, to tak jakby dostrzec, że warszawskie kluby nad Wisłą są ostatnio popularne.

Owszem "Głos Mordoru" ma pewne niedociągnięcia (kto jest mistrzem interpunkcji, nich pierwszy rzuci kamieniem) - korektorka miałaby pole do popisu, ale właśnie to jest plusem tej pozycji. Bo niby korporacyjna forma, ale z całkiem ludzką duszą.

Jak funkcjonować w korporacji? Zajrzyj na publio.pl >>

Zobacz wideo
Zobacz wideo
Więcej o: