Przymierzalnie A
- Ja to w przebieralniach zawsze wyglądam na szczuplejszą i nienaturalnie opaloną - powiedziała Marzena. - A ja nienawidzę przymierzalni - dlatego od pewnego czasu kupuję tylko w internecie - wyraziła swoją opinię Paulina. Przymierzalnie to trudny temat i - dla wielu zło konieczne - na drodze do udanych zakupów. Powinny być ważną częścią sprzedażowej machiny - zaraz po wystawie, która zachęci nas do wejścia do sklepu oraz sposobie zaaranżowania ubrań w jego środku. Najlepiej jakby było to miejsce oddzielone od reszty sklepu, intymne, przestronne, ze świetnym oświetleniem i dobrym lustrem. Takie wytyczne wydają się oczywiste, w praktyce jednak nie są powszechnie stosowane, o czym przekonałyśmy się na własnym przykładzie.
Przymierzalnie Ola Długołęcka Oto, co złe światło robi z człowieka. Od lewej: zombie (albo ofiara złego konturowania twarzy), chora na bielactwo i kobieta o owalu twarzy pożyczonym od basseta.
Są sklepy, a część z nich zajmuje tak duże powierzchnie, że na przestrzeń raczej nie narzekają, które przymierzalnie traktuje po macoszemu (m.in. Cropp, New Look, Orsay, Pimkie). Gros z nich stosuje w przymierzalniach krótkie zasłony, które wbrew swojej nazwie wcale nie zasłaniają (niestety) całej sylwetki. Dodatkowo przy tak niewielkiej powierzchni ciężko złapać odpowiedni dystans do odbicia w lustrze. Jeśli mierzymy spodnie możemy zawsze wyjść poza boks, w przypadku bielizny trudniej opuścić bezpieczną strefę. W małej przymierzalni jest ciasno, gorąco i trudniej się przebrać. W zimie przestrzeń dodatkowo zabierają nasze ubrania - puchówka, torba i sweter zajmują kolejne centymetry.
o o Mało miejsca w Croppie...
o o ...w New Look też ciasno i...
o o ... mało miejsca w przymierzalni Orsay.
Kolejna ważna kwestia, która zdecydowanie kładzie się cieniem na przyjemności przymierzania i robienia zakupów w ogóle. Przynajmniej nam, redaktorskiej braci, przeszkadza - co ustaliłyśmy po zrobieniu materiału. Po pierwsze czystość ( a właściwie jej brak), po drugie światło!
k k Czy ktoś nas może oświecić i wytłumaczyć, z jakiego powodu w przebieralniach jest brudno? Latające koty z kurzu w rogach to wcale nie domena tańszych sieciówek, w drogich włoskich także straszą. Apogeum fruwającego kurzu przypada na okres wyprzedaży. Nie wiem, jak wy, ale ja w przymierzalni, w której jest brudno nie czuję się zbyt komfortowo.
Najgorsze jednak dla radości z przymierzania ubrań jest górne punktowe światło. To zabójca dobrego samopoczucia, kobiecej urody i damskich kształtów. Człowiek nagle traci nos, zyskuje za to obwisłe policzki i krzaczaste brwi. Kiedy widać każdą niedoskonałość cery, okropne oczodoły w miejscach oczu, to nawet wydłużona przez lustro sylwetka przestaje mieć znaczenie.
Dziwne, że architekci pracujący dla Pepe Jeans, Massimo Dutti, Zary, sieci Solar, Stefanel czy Oysho w ogóle dopuszczają takie rozwiązania. Chociaż sukces sprzedażowy tych marek świadczy o tym, że zdeterminowana kobieta patrzy na przymierzane ubrania oczami wyobraźni.
o o Górne światło w Pepe Jeans - gustowny wąs pod nosem, obwisłe policzki i kalafiory na udach.
o o W Massimo Dutti też świecą z góry - do wąsa dołącza broda i pekaesy.
o o Podobnie w Zarze, gdzie światło usunęło żuchwę i dodało wole.
o o Skoro już przy wyobraźni jesteśmy - inną ciekawą sprawą w przebieralniach jest panująca w nich ciemność. Najbardziej zastanawiający ten zabieg wydaje się w przypadku sklepów marki Hollister. Ciemne tapety na ścianach, palmy w donicach, skórzane fotele i... wszechobecny półmrok - także w przymierzalniach. Jak tu ocenić kolor ubrania? Jego wygląd? Czy w ciemności wygląda się lepiej? Nie sądzę. Pomarańczowy odcień skóry nie jest moim marzeniem. Nieco jaśniej jest w Zarze i Stefanelu. Przyczepić się natomiast nie można do intymności tych przebieralni oraz triku z odejmowanymi w lustrze kilogramami - najlepiej widać to po pociągłej twarzy).
o o Oryginalny mrok w Hollisterze. Lepiej widzieć niewiele, czy więcej, ale wszystko jakieś takie poszarzałe? Wizyty w przebieralniach Camaieu, Reserved, H&M i House nie polepszają humoru. Cera wydaje się tam szara, zmęczona, stara i odwodniona. Ogólnie smutna bardzo. ZOBACZ ZDJĘCIA
o o Bez życia w H&M. Dobrze, że nie musiałam oglądać ciała w odcieniu pasztetówki.
o o Nie lepiej w Reserved - szara cera z lekko żółtawą poświatą.
o o Są przymierzalnie, w których przebywanie jest przyjemnością. Nie tylko dlatego, że zapewniają maksimum intymności, a ciężkie, grube zasłony lub zamykane kabiny wyciszają odgłosy ze sklepu. Także nie dlatego, że z głośników sączy się spokojna muzyka, klimatyzacja działa jak należy. Przede wszystkim dlatego, że lustro zajmuje większą część ściany, a oświetlenie równomiernie pada na całą sylwetkę. Najlepiej - naszym zdaniem - test przeszły sklepy: Esprit, Mango, Cubus i KappAhl - ten ostatni przebudował zresztą ostatnio sekcję z przymierzalniami.
op f Ufff, nie jest jednak tak najgorzej. Tak świecą w (od lewej): Esprit, Mango i KappAhl. Po zaliczeniu ponad 20 sklepów straciłam orientację na temat tego, jak naprawdę wyglądam. Przez podróże w czasie - raz młoda, raz stara, raz gładka, za chwilę ze zmarszczkami - przeszłam chwilowy kryzys tożsamości. W windzie w kamienicy, w której mieszkam już dawno obraziłam się na lustro i oświetlenie. Tak to można sobie świecić na sali operacyjnej, a nie w windzie, gdzie nikt nie ma ochoty oglądać w zbliżeniu rozszerzonych porów, płytko położonych naczynek i lecącego w dół owalu twarzy. Może dlatego najlepiej przeglądać się w szybach i witrynach sklepowych? Widać w nich zarysy sylwetki, delikatny rysunek twarz, kolory ubrania, a resztę można już sobie dopowiedzieć wedle uznania. ZOBACZ ZDJĘCIA
o o Korzystnie wygląda się w przymierzalni w sklepach Esprit. Światło pada na twarz w miarę równomiernie, zmiękcza rysy i rozjaśnia skórę twarzy.
o o Mango także daje radę - tu światło częściowo pada z góry, ale efekt nie jest zły. Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!