Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!
Zanim poznaliśmy Joannę Winkel z imienia i nazwiska była nam znana pod gazetowym nickiem. Używając go komentowała nasz wywiad z dziennikarką, która pracowała na Islandii jako sprzątaczka. Joanna wdawała się w ostre, ale i merytoryczne polemiki z innymi internautami.
Podawała siebie za przykład emigrantki, która robi karierę, zajmuje specjalistyczne stanowisko i nigdy nie musiała pracować za granicą fizycznie. " Jeśli niektórzy wybierają pracę fizyczną, pomimo wykształcenia i wysokich kompetencji, niech tak będzie. Jednak uważam, że często ludzie to robią, bo słyszą i czytają, że inaczej się nie da. A da się" - zapewniała. Ciekawi jej opinii i jej życia w Danii namówiliśmy ją na rozmowę. Zamiast wywiadu zebraliśmy wypowiedzi Joanny w listę powodów, dla których wyjechała i wracać do Polski już nie zamierza.
Powody emigracji Joanna Winkel Fot. Jakub Ociepa/Agencja Wyborcza.pl Fot. Jakub Ociepa/Agencja Gazeta
Dlaczego wyjechałam? Dwa powody
- Pierwszy powód, dla którego wyjechałam to polityka. Kroplą przepełniająca czarę był nepotyczny układ na dwóch najważniejszych stanowiskach w państwie. Drugi powód? Bo miałam dość polskich standardów zarządzania. Firma, w której pracowałam była międzynarodowa, miałam kontakty z całym światem, jednak szefowie i klienci byli polscy. Odbierałam dziesiątki telefonów dziennie, wysłuchiwałam ciągłych pretensji, wrzasków, czasem wyzwisk. Nie czułam się doceniona ani spełniona.
Polski model zarządzania personelem typu: nie dyskutuj tylko rób , nie podnosi motywacji. Kwestionowanie kompetencji czy metod pracy przez managerów, którzy powinni być dla pracownika wsparciem i stać za nim murem, obniża samoocenę i rodzi wiele wątpliwości. Niektórzy wpadają w depresję, innych motywuje to do zmian.
powody emigracji joanna winkel p Fot. Comrade Foot/Flickr.com
Dlaczego nie wracam? Szacunek kontra szowinizm
- Przez lata przyjaciel w Krakowie powtarzał mi: - Dziewczyno, chcesz mieć męża-partnera, to wyjedź z tego kraju. Tu go nie znajdziesz, bo Polacy nie chcą za żony niezależnych kobiet. Polska żona ma być uległa, lekko głupia i przypadkiem nie zarabiać więcej niż mąż, żeby nie urazić jego szowinistycznego ego (uwaga: cytat, z góry przepraszam mężczyzn w Polsce, którzy są rożni od cytowanego opisu).
W Danii nie widać seksizmu, szowinizmu i patriarchalnej mentalności. Równość miedzy kobietami i mężczyznami jest naturalnym, niewymuszonym zjawiskiem społecznym. Mam do męża wielki szacunek, bo samodzielnie wychowywał swojego syna od niemowlęcia.
Tutaj też widzę wyraźną różnicę między polskimi zwyczajami, gdzie zajmowanie się dziećmi przez ojca jest uważane za niemęskie. W Dani panowie zawsze korzystają z urlopów macierzyńskich, a widok ojca pchającego wózek dziecięcy jest normą.
p p Joanna Winkel z mężem Krisem. Fot. Archiwum prywatne
Dlaczego nie wracam? Sekularyzacja kontra państwo religijne
- Pięć procent Duńczyków uczęszcza do kościoła, 80 procent opłaca podatek od kościoła. Religie nie mają wpływu na politykę i zarządzanie krajem. Wiernych przyciąga się zachętą a nie groźbą. Kościół Ewangelicko-Luterański Danii jest bardzo elastyczny i dostosowuje się do zmieniających się czasów i zwyczajów. Uważam, że to zdrowe podejście.
Jako apostata odczułam ogromna ulgę przeprowadzając się do Danii. Niestety miałam wątpliwą przyjemność poznania księdza z polskiego kościoła w Kopenhadze, który na lekcjach duńskiego poprawiał podręcznik: kobietę i mężczyznę w związku nie wolno było nazywać kaerester (kochankowie) tylko familie , bo tylko rodzina jest moralnie właściwa.
Powody emigracji Joanna Winkel Fot. Archiwum prywatne Fot. Archiwum prywatne
Dlaczego nie wracam? Spokój i harmonia kontra nienawiść i ciągłe wkurzenie
- W Danii odnalazłam spokój umysłu. Duńczycy są uprzejmi, uczciwi, wyrozumiali, tolerancyjni i uśmiechnięci. Mają dużo dystansu do siebie i życia, nie oburzają się o byle co, szanują różnice w światopoglądzie. Są badania społeczne, które wskazują, że to najszczęśliwszy naród na świecie. Nie wiem, na ile to prawda, ale fakt jest taki, że rzadko narzekają.
W Polsce, w szkole nauczyciele złoszczą się na dzieci, a rodzice na nauczycieli, w biurze kierownicy wyżywają się na pracownikach, na drodze kierowcy nienawidzą rowerzystów i przechodniów, wymuszają pierwszeństwo, stwarzają niebezpieczne sytuacje. Polacy są sobie wrogami we własnym kraju.
Joanna Winkel powody emigracji p Fot. Tobias Abel/Flickr.com
Dlaczego nie wracam? Praworządność kontra cwaniakowanie
- Duńczycy szanują prawa wszystkich rezydentów, są świeccy, racjonalni, rozsądni, wyważeni. Mają proste zasady życiowe, nie kombinują, nie cwaniakują.
Cenię ich uczciwość i społeczne zaufanie. Ważne jest przestrzeganie przepisów, które przecież sami demokratycznie ustanowili. Mandaty są płacone natychmiast, bez kłótni i agresji, a jeśli ktoś nie zapłaci, to urząd skarbowy sprawnie wyegzekwuje należność.
Przepisy drogowe są bardzo surowe, wykroczenia karane, kary egzekwowane. Widać to natychmiast po przyjeździe do Danii: samochody przepuszczają pieszych i rowerzystów, bez względu na to, czy są oznaczenia drogowe czy nie. Najważniejszy jest pieszy, potem rowerzysta, a na końcu kierowca samochodu. Przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h Duńczycy jadą 45-48 km/h, bo wiedzą, że jak przycisną gaz to dostaną mandat.
Administracja publiczna w Danii traktuje obywateli jak klientów: z szacunkiem i uprzejmością. Jak się urzędnik pomyli, to przeprasza i poprawia. Niedawno okazało się, że urząd skarbowy źle policzył podatki i zwracał pieniądze wszystkim, których to dotknęło nawet, jeśli to była tylko jedna korona!
powody emigracji joanna winkel p Fot. Martin Fisch/Flickr.com
Dlaczego nie wracam? Prostolinijność kontra biurokracja
- Duńczycy znani są z umiejętności upraszczania życia. Mają zasady, których przestrzegają, ufają innym i oczekują uczciwości. Kilka przykładów:
- Raz pojawiłam się w urzędzie skarbowym, żeby odebrać kartę podatkową. Resztę - zmianę adresu, zeznania podatkowe - załatwia się mailowo, online bądź telefonicznie. Informacje oficjalne z administracji publicznej otrzymuje się na tzw. Eboks, nie ma żadnej korespondencji listami poleconymi, żeby nie marnować papieru.
- Do lekarza rejestruję się online. Wyniki badań są mi udostępniane na moim profilu w bazie danych lekarza. Recepty wystawia się elektronicznie, parę minut później wiem o tym ja i wszyscy aptekarze w całej Danii, więc leki odbieram tam, gdzie akurat mam najbliżej.
- Kupując obecny dom skorzystaliśmy z usługi prawnika, którego poleciła nam doradczyni z banku. Naszego prawnika nie widzieliśmy na oczy, nie wpłacaliśmy mu żadnych zaliczek, nie przynosiliśmy zaświadczeń o zarobkach - wszystko załatwialiśmy mailem. Dopiero w tym roku, pięć lat później, przy kupowaniu nieruchomości, nasz prawnik zaprosił nas na wizytę w biurze - nie po to, żeby zweryfikować naszą tożsamość - tylko żeby nas poznać.
- Wychodząc za maż w ratuszu w Kopenhadze termin zgłosiliśmy mailem, nie musiałam przynosić żadnych oryginałów dokumentów, czy też stawiać się osobiście w celu weryfikacji danych osobowych. Ba, nawet podczas ceremonii nikt nie sprawdził kim jesteśmy poza tym, że wezwano nas na uroczystość po imieniu. Ślub odbył się po angielsku bez konieczności zatrudniania tłumacza przysięgłego, a akt ślubu dostaliśmy w pięciu językach.
- W Polsce musiałam przedstawić tłumaczenia przysięgłe, oryginały dokumentów, osobiście stawić się w USC. Pani urzędniczka zakwestionowała tłumaczenie przysięgłe, a nawet tożsamość mojego męża, bo jego akt urodzenia był za stary i nie wyglądał jak oryginalny. Mój mąż do dzisiaj opowiada tę historię jako anegdotę z Polski.
powody emigracji Joanna Winkel Fot. Alex Buss/Flickr.com Fot. Alex Buss/Flickr.com
Dlaczego nie wracam? Bo praca jest środkiem, a nie celem
- W Danii dominuje zarządzanie zadaniowe, a nie czasowe. W pracy spędza się 37 i pół godziny tygodniowo i ani minuty dłużej, jeśli nie jest to absolutnie niezbędne. A absolutnie niezbędne oznacza, że musi się walić i palić, żeby pracownicy byli zmuszeni do nadgodzin, a jeśli już to innego dnia mają prawo odebrania nadgodzin.
Nie ma tu żadnych L4, jak się przeziębisz to informujesz kolegów, że do pracy nie przyjdziesz. W przypadku dłuższej choroby pracodawca może zażądać potwierdzenia lekarza, ale musi za to zapłacić, i nie ma prawa domagać się szczegółów niedyspozycji.
Mogłabym wymieniać dalej, ale tyle argumentów mi wystarczy, żeby nie planować powrotu do Polski. Oczywiście Dania nie jest zupełnie pozbawiona ludzi głupich. Jeśli już jednak wyjadę z Danii to do innego europejskiego kraju. Na razie nigdzie się jednak nie wybieram.