Dla Emily Pankhurst początek 2016 roku był bardzo stresujący. Dwudziestoletnia studentka miała przed sobą trudną sesję egzaminacyjną na wydziale kryminologii uniwersytetu w Canterbury. Jak to często w życiu kobiet bywa, na trudną sytuację nałożyły się kolejne czynniki - takie jak na przykład menstruacja.
Chociaż trudno w to uwierzyć, zaaferowana dziewczyna zapomniała, że ma już w ciele zaaplikowany tampon, i nie usunąwszy go, włożyła do pochwy kolejny. Dni mijały, a Emily czuła się coraz gorzej.
Na początku dokuczał jej wzdęty brzuch - myślała jednak, że jest to efekt uboczny zdenerwowania. Później zaczęło jej być gorąco i ogólnie pogorszyło się jej samopoczucie. Zaniepokojona mama wysłała ją do lekarza. Ten jednak - bo badaniu - nie stwierdził żadnych nieprawidłowości. Później Emili zaczął boleć brzuch.
Po dziewięciu dniach, zupełnie przypadkiem, podczas brania prysznica, dziewczyna zorientowała się, że w jej ciele wciąż tkwi tampon. Po dziewięciu dniach był zupełnie czarny.
Pozbycie się go nie poprawiło jednak stanu zdrowia dziewczyny. Kiedy na jej ciele pojawiły się plamy, a studentka zaczęła bełkotać i omdlewać, jej mama natychmiast wezwała karetkę.
Ratownicy stwierdzili zespół wstrząsu toksycznego i natychmiast na sygnale zawieźli dziewczynę na oddział ratunkowy. Przez trzy dni dziewczynie podawano 12 różnych antybiotyków, które w końcu zatrzymały rozwój sepsy. - Kilka dni dłużej i już by mnie nie było na tym świecie - wyznała Emily. Dziewczyna przeżyła, ale na razie wciąż dochodzi do siebie - ma problemy z chodzeniem i bardzo szybko się męczy. Wydaje się wam, że jej zachowanie było nieodpowiedzialne? Cóż, każdej z nas może się to zdarzyć. Wystarczy, że mamy dużo stresu i zbyt wiele na głowie.