- Dlaczego w imię praw religijnych jednych osób, łamane są prawa obywatelskie innych? - pyta 81-letnia Renee Rabinowitz i wspólnie z prawnikami z Israel Religious Action Center pozywa izraelskie linie lotnicze El Al.
Wedle zapisów Tory, mężczyźni nie mogą pozostawać w fizycznej bliskości kobiet, z którymi nie są w związku małżeńskim. Bazując na tym ortodoksyjni Żydzi, korzystając z pomocy i za pośrednictwem obsługi w samolotach, przesadzają kobiety wedle własnego uznania.
Taka właśnie sytuacja spotkała 81-letnią, poruszająca się o kuli, kobietę. Mieszkająca na stałe w Jerozolimie Renee Rabinowitz usiadła na swoim fotelu w biznes klasie samolotu El Al lecącego z amerykańskiego lotniska w Newark do Tel Awiwu.
Przy jej miejscu pojawił się pięćdziesięcioletni mężczyzna w tradycyjnym stroju chasydzkim. Po chwili podeszła do nich osoba z obsługi. Kilka zdań po hebrajsku - Rabinowitz ich nie rozumiała - i steward zaproponował kobiecie zmianę miejsca "na lepsze, bo znajdujące się bliżej pierwszej klasy". Zdziwiona kobieta ostatecznie się na to zgodziła. Wcześniej jednak upewniła się, czy to ze względu na żądanie pasażera jest przesadzana. Usłyszała, że tak.
Kobieta wspomina, że w tamtym momencie poczuła się całkowicie odarta z godności, zredukowana do zera.
- Jestem wykształconą, obytą kobietą i jakiś facet decyduje o tym, czy mogę obok niego siedzieć? Niby dlaczego? - pytała w rozmowie z "New Jork Timesem".
- Przecież jestem równoprawnym pasażerem. Tak samo, jak każdy inny zapłaciłam za bilet, a przyznane mi miejsce w samolocie nadały mi same linie lotnicze - mówi.
Ortodoksyjni Żydzi Fot. James Emery/Flickr.com/CC BY 2.0 Fot. James Emery/Flickr.com/CC BY 2.0
Rabinowitz jest starszą osobą, która jako dziecko w 1941 roku uciekała z rodziną z okupowanej przez nazistów Belgii, wykształconą, bywałą w świecie. Kobieta nie rozumie, dlaczego o jej miejscu w świecie ma nagle decydować jakiś obcy mężczyzna.
Z tego powodu oburzona kobieta zdecydowała się pozwać El Al o odszkodowanie w wysokości 13 tysięcy dolarów. Jej sprawą zajęli się prawnicy z organizacji Israel Religious Action Center, którzy mają na swoim koncie wywalczenie zakazu segregacji płciowej w środkach transportu publicznego tzw. koszernych linii autobusowych.
Przypadek starszej pani nie jest odosobniony. Niczym nowym nie jest także sprzeciw kobiet i nieuleganie naciskom chasydów. W 2014 roku kilka lotów z lotniska JFK w Nowym Jorku do Tel Awiwu było poważnie opóźnionych, właśnie ze względu na solidarny bunt pasażerek. Wśród podróżnych, które doświadczyły takiego zachowania znalazły się także dwie Polki - obydwie nie zgodziły się na zmianę miejsca. Niezadowoleni, ale i bezsilni w tym wypadku chasydzi oddzielili się od nich specjalnymi płachtami.
Prawnicy z Israel Religious Action Center cieszą się, bo wreszcie dzięki buntowniczej starszej pani mają konkretny dowód na to, że przetasowania miejsc w izraelskich samolotach, wbrew zapewnieniom przedstawicieli El Al, mają w istocie religijny podtekst i są niczym innym, jak dyskryminacją płciową. Teraz jeszcze tylko pozostaje im dowieść tego przed sądem.