"Wyżywałam się na bliskich, samopoczucie sięgało dna". Śliczna trenerka szczerze o cenie idealnej sylwetki

Jak dotąd żadna Polka nie odważyła się mówić tak otwarcie o ciemnych stronach rygorystycznej diety i treningów. Dlatego list otwarty Magdy Foeller polubiło aż 40 tys. osób.

Rzadko w środowisku fitness pojawia się głos krytyczny. Oficjalna propaganda każe nam wierzyć, że umięśnione ciało jest bardzo kobiece, jedzenie kaszy z gotowanym kurczakiem daje szczęście, a sześciopak jest miarą sukcesu. Trenerki nie lubią wspominać, że efekt wysportowanej sylwetki z proporcjonalnym biustem często wymaga interwencji chirurga. Z szeregu uśmiechniętych sportsmenek wystąpiła Magda Foeller, trenerka personalna z Torunia. Jej wpis na Facebooku prezentuje na tyle nietypowy punkt widzenia, że polubiło go 42 tysięcy użytkowników, a ponad 6 tysięcy udostępniło.

 
Osiągnęłam formę życia, bo taki sobie postawiłam cel. Co musiałam poświecić? Na pewno zdrowie, bo doprowadziłam swój organizm do granic wytrzymałości. Na pewno relacje z bliskimi, bo wyżywałam się na nich, odreagowując życie pod ścisłym rygorem diety i treningów. Potrafiłam nie iść na czyjeś urodziny, aby nie patrzeć na ludzi, którzy jedzą to, na co mają ochotę. Na pewno psychikę, bo nie jedząc tłuszczy i węglowodanów prostych, byłam zdana praktycznie tylko na kurę z ryżem, a marzyłam chociaż o bułce z masłem. Na pewno miłość do sportu, bo treningi z odskoczni od rzeczywistości, stawały się przykrą koniecznością. Cudownie czułam się na scenie oraz odbierając gratulacje, natomiast samopoczucie na co dzień sięgało dna. Byłam ciągle głodna i poddenerwowana. Kiedy zakładałam sukienkę, wstydziłam się żylastych rąk i odtłuszczonego, płaskiego biustu - wyjaśnia Foeller.

Teza trenerki jest prosta i czytelna: co za dużo, to niezdrowo. Niby nic odkrywczego, ale każdy z nas zna kogoś, kto zaczął od odstawienia słodyczy, a w końcu zatracił się do tego stopnia, że jedzenie przestało się kojarzyć z przyjemnością, a codzienne treningi doprowadziły do kontuzji.

Magda Foeller znalazła sposób na powrót do normy - nie zmieniła zawodu, nie straciła masy mięśniowej, ale pozwala sobie na drobne odstępstwa. Je wszystko, ale z umiarem, zrezygnowała z podkreślającego muskulaturę bronzera i nadgodzin na siłowni. Twierdzi, że wygląda, a przede wszystkim czuje się lepiej. Jako bonus zyskała internetową sławę i zapewne nowe klientki.

Więcej o: