Płyta gazowa, ceramiczna, elektryczna a może indukcyjna? Każdy ma argumenty za i przeciw oraz ulubiony sposób na gotowanie. Innych do zmiany przyzwyczajeń zmusza życie. Katja musiała kupić płytę elektryczną, bo na jej nowowybudowanym osiedlu w ogóle nie zainstalowano instalacji gazowej.
Z kolei inna forumowicza zrezygnowała z instalacji gazowej, bo wspólnota wymieniała rury i czekałoby ją zrujnowanie całego remontu, który dopiero co skończyła i kosztował ją niemało. Zamiast nowej instalacji ma więc płytę elektryczną.
Niedzio zachwala estetyczną stronę płyty indukcyjnej:
Wygląda chyba tak samo ładnie jak ceramiczna, jednak do indukcyjnej warto byłoby się zaopatrzyć w specjalne, nowe garnki.
Forumowicz tłumaczy, że: odpadają emaliowane, nieco wypaczone od kuchenek gazowych, szklane naczynia itp. Jego zdaniem za indukcyjną płytą: przemawia wyższa sprawność i szybkość gotowania.
Koszty to jego zdaniem rzecz dyskusyjna, która wymaga zrobienia konkretnego bilansu zysków/strat oraz doliczenia zakupu nowych garnków.
Doink może mówić o płycie indukcyjnej czerpiąc z własnego doświadczenia: Od miesiąca bawię się indukcją.
Na razie bajka, gotuje się naprawdę szybko i przyjemnie, ciepło trzyma, że aż miło, sama płyta ciepła dopiero przy gotowaniu powyżej 30 minut. Ale nigdy nie tak jak ceramiczna, zawsze można przyłożyć rękę na ułamek sekundy i się nie poparzyć.
Dodajmy, że są płyty od producentów, którzy gwarantują, że ich produkty nigdy nie są gorące - dzięki temu dzieci na pewno nie ryzykują poparzeniem, jeśli przypadkiem (lub częściej eksperymentując i zaspokajając ciekawość) dotkną płyty.
Doink ma także prostu sposób na selekcję garnków, w których można gotować na indukcji: Ogólnie działa większość z wielowarstwowym dnem i wszystkie, do których przykleja się magnes
Ewiwa idealną płytę indukcyjną wybierała dwa miesiące:
Moim zdaniem da się gotować o wiele lepiej i ekonomiczniej. Praca jest pulsacyjna, co widać szczególnie na niższych poziomach, jednak to w niczym potrawie nie przeszkadza.
I tu znowu przydałoby się słowo wyjaśnienia. Można znaleźć płyty, których producenci gwarantują stabilną moc grzania.
Z kolei Jacekot swoje argumenty za i przeciw wypunktował. Jako plusy wymieniłbym:
Z minusów:
Wracając jeszcze do kosztów. Ewiwa polemizowałaby jeśli chodzi o ich wysokość:
Ceny gazu wzrastają, choć wiem, że do gotowania mniej idzie niż na ogrzewanie, ale jednak, ci co są na etapie projektu niech się zastanowią.
Moim skromnym zdaniem rachunki nie są wysokie za użytkowanie tegoż, ponieważ dużo szybciej się gotuje, no i to automatyczne wyłączanie. Naprawdę szybciej się gotuje, np. wielki gar wody - dużo szybciej niż w czajniku elektrycznym.
Kiedy przychodzi deszczowy listopad, kaloryfery jeszcze nie grzeją, nie macie balkonu/tarasu, z pewnością stawiacie czoła problemowi wilgotnego prania, które ciężko dosuszyć. W ekstremalnych przypadkach zapach tak wchodzi w ubrania, że już zawsze będą nieprzyjemnie pachnieć.
W takich sytuacjach plujemy sobie czasami w brodę, że jednak warto było wydać trochę więcej i mieć pralko-suszarkę, zamiast zwykłej pralki. Czy rzeczywiście jest to taki cud i obiekt westchnień?
Peilin przyznaje, że:
Generalnie jestem zadowolona z pralko-suszarki, aczkolwiek nie wszystkie ubrania kupowane w Europie można w niej suszyć, bo się kurczą.
Z moich obserwacji wynika, ze jest genialna przede wszystkim do ręczników i ubrań z USA i Wielkiej Brytanii, z reszta bywa różnie.
Techniczna zapewnia, że efekt gładkiej tkaniny po wysuszeniu można osiągnąć po spełnieniu kilku warunków.
Bisia jest zdecydowanie za rozdzieleniem suszarki i pralki i zakupem tych sprzętów osobno. Według forumowiczki:
Depi także skłania się ku opinii Bisis, pisząc, że:
Ogólnie urządzenie warte polecenia. A co do pralko-suszarki, to jako żywo pasuje do niej powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.
Z pewnością słyszeliście, że zmywarka to gwarancja oszczędności w najczystszej postaci. Wodę oszczędza, czas oszczędza i środowisko też. Czy jednak trafiliście na rzetelne zestawienie kosztów generowanych przez zmywanie ręczne i maszynowe.
My wierzymy wyliczeniom Michała Szafrańskiego, autora bloga Jak oszczędzać pieniądze.
W lutym 2013 roku przeprowadził eksperyment i przygotował porównanie obydwu metod zmywania. Co z niego wynikło?
Ile według wyliczeń blogera kosztuje zmywanie ręczne, a ile maszynowe?
Ale należy założyć, że rachunki za wodę będą rosły. Szafrański pisze także, że:
Zakup zmywarki zwróci się nam po 843 przebiegach zmywarki - jeśli uruchamiamy zmywarkę raz dziennie, to "na zero” wyjdziemy po dwóch latach i czterech miesiącach.
Jak zawsze w takich wypadkach wszystko pozostaje kwestią indywidualną. Są osoby, które nie uznają innej kuchenki niż gazowa, inne uwielbiają zapach prania wysuszonego w ogrodzie, a jeszcze inne za nic nie oddałyby chwil spędzonych na rozmyślaniu podczas zmywania.