Za moich czasów tak nie było! Wielki pojedynek na wakacyjne wspomnienia

Moi rodzice nie zabierali mnie na wczasy. Raczej wyjeżdżaliśmy z przyjaciółmi rodziców i ich dziećmi nad jeziora. Z wakacji najbardziej lubiłam wypady pod namiot. Nasza banda nie była zbyt dla rodziców absorbująca. Dzisiejsze dzieci też wcale nie muszą - a atrakcje jakie im się funduje to nic w porównaniu ze zwykłym jeziorem i rozpadającym się pomostem na Mazurach.

Wakacje w Polsce versus wakacje za granicą

Jak byłam małym dzieckiem nie jeździłam z rodzicami na zagraniczne zorganizowane wyjazdy. Miałam to szczęście, że moja ciotka mieszka w Kanadzie i - ponieważ byłam nieproblematycznym dzieckiem – chętnie zapraszała mnie wraz z babcią na przynajmniej miesiąc wakacji, z czego dwa tygodnie spędzałyśmy nad jeziorem albo w parkach narodowych.

Wśród wspomnień z wakacji zaszczytne miejsca zajmują: świeży chleb z Augustowa, binduga w Mikaszówce, chodzenie po świeże mleko do gospodarstwa w Sajenku, zbieranie jagód w Sarnówku. Bawiłam się całymi dniami z innymi dziećmi, a rodzice widzieli mnie podczas posiłków, na czas mycia i kiedy kładli spać. I to był wspaniały czas.

Moje dziecko – lat siedem. Było już w Austrii, Hiszpanii i na Sri Lance. Miło jest obserwować jak z kulinarnego konserwatysty coraz bardziej otwiera się na nowe smaki, jak chłonie inne kultury, zwyczaje i przyrodę. Jak później za nimi tęskni i jak wiele pamięta.

Aquapark dla dzieciAquapark dla dzieci Fot. Archiwum Xanadu Resort

 Aquaparki i klubiki

Właściciele hoteli, którzy chcą przyciągnąć do siebie rodziny z dziećmi naprawdę stają na głowie, żeby dzieci, a co za tym idzie rodzice, byli z pobytu zadowoleni. Hotele mają wcale nie takie małe aqua parki ze zjeżdżalniami, atrakcjami w wodzie, specjalnie dostosowanymi basenami.Dzieci mogą tam szaleć, a najbardziej leniwi rodzice doglądać ich z leżaków.

Poza wodą także mali goście mają co robić – place zabaw, centra rozrywki multimedialnej – wszystko wedle potrzeb.

Co ja miałam z tego typu atrakcji? Rodzice pozwalali mi na swoich kolanach prowadzić samochód po leśnych duktach. Razem z innymi dziećmi biegaliśmy po spławianych jeziorami pniach drzew (dzisiaj myślę, że to cud, że żadne z nas się tam nie utopiło), kąpiel w jeziorze lub zimnym morzu.

Łowiliśmy także ryby, pływaliśmy łódkami i rowerami wodnymi. Atrakcją była także wycieczka do pobliskiego sklepu na lody i oranżadę, wypady rowerowe, ogniska, chodzenie na grzyby i gra w karty na kocu. Graliśmy w makao a później całe turnieje w kanastę. I też było super.

Animator na placu zabawAnimator na placu zabaw Fot. Archiwum Xanadu Resort

Animatorzy i zajęcia

Żeby tak rodzice jakoś specjalnie zajmowali się organizacją naszego czasu, to sobie nie przypominam. Raz trafił się jakiś wujek, który próbował wymyślać nam różne zabawy, ale nie uwzględniał naszego zdania i opinii, szybko więc straciliśmy zainteresowanie jego inicjatywami.

Zazwyczaj zabawy wymyślało najstarsze dziecko -  w tym wypadku ja. Podchody, chowanego a nawet pokazy mody – wedle pomysłu i uznania.

Ścianka do wspinaczkiŚcianka do wspinaczki Fot. Archiwum Xanadu Resort

Czy współczesne dzieci poradziłyby sobie odarte z tabletów, komórek, mając do dyspozycji jedynie polanę i jezioro? Wierzę, że tak, ale o ile fajniej jest bawić się z kimś, kto wymyślanie zabaw ma w małym palcu.

Mam na myśli oczywiście animatorów – najlepiej jeśli są oczywiście Polakami (bariera językowa nie sprzyja integracji).

W idealnym dla rodziców marzących o wypoczynku świecie, animatorzy odwalają całą brudną robotę. A rodzice po kilku godzinach dostają dziecko wymęczone, zadowolone i wyhasane.

Rodzice:-)Rodzice:-) Fot. Archiwum Xanadu Resort

Podano do stołu

Dlaczego za moich czasów rodzice nie za bardzo mieli czas na organizowanie nam zabaw? Bo musieli się zajmować m.in. aprowizacją i organizowaniem posiłków. Wiadomo – zakupy się same nie zrobią, ryba się sama nie złowi, ani nie usmaży.

Inna sprawa, że gotowanie musiało być wtedy bardzo satysfakcjonujące – dzieci nie znały przyjemności smakowych płynących z pochłaniania frytek – a po dużym wydatku energetycznym z radością i wdzięcznością zjadały wszystko, co im się pod nos podsunęło. Do dzisiaj pamiętam smak klusek zasmażanych z masłem i białym serem.

Na wakacjach all inclusive nie martwicie się o posiłki. Jedzenie jest o każdej porze dnia i nocy. Dla dzieci w smakach niezbyt złożonych i wyrazistych. I nie zabraknie pizzy, frytek i nuggetsów dla dzieci specjalnej kulinarnej troski.

Próba zespołuPróba zespołu Fot. Archiwum Xanadu Resort

Nie oceniając – za moich czasów tak wspaniale dla dzieci nie było. Nie miałam kolorowych zjeżdżalni z wodą, kosmicznych placów zabaw, jedzenia na myśl o którym każdemu płynie ślinka.

Nikt specjalnie nie organizował nam czasu. Dawaliśmy jednak radę i sami świetnie się bawiliśmy. Czasy się jednak zmieniły, dzieci i rodzice także. I czuję, że ta nowa, inna oferta idealnie na te zmiany zareagowała.

Wszystkie zdjęcia zrobiono w hotelu Xanadu Resort.

Rodzina na tureckiej plażyRodzina na tureckiej plaży Fot. Archiwum Xanadu Resort