"Moja postać jest jak zebra wśród lwów" - Olivia Colman o roli w "Nocnym recepcjoniście"- serialu, który skradnie wasze serca i czas

Czy możesz nam powiedzieć o postaci, którą grasz w serialu Nocny recepcjonista?

Olivia Colman: - Gram Angelę Burr, która pracuje jako szpieg dla rządowej agencji. Oryginalnie Burr w powieści wywodzi się z północy i myślę, że dobrze, że zostało to zachowane w serialu.

Jest coś wyjątkowego w tej buntowniczej postaci, która ma inny akcent i odmienną płeć od otaczających ją mężczyzn, którzy chodzili do prywatnych szkół i wychowywali się w zupełnie innym środowisku.

 

Olivia ColemanOlivia Coleman Fot. Nancy Rivera / Splash News/EAST NEWS

Jaka była Twoja pierwsza reakcja, kiedy dowiedziałaś się o projekcie?

- Cała sytuacja była dość nietypowa, bo kiedy szłam na spotkanie z reżyserką Susanne Bier, dopiero co dowiedziałam się, ze jestem w ciąży! W powieści Burr jest mężczyzną, więc w projekcie trzeba było nie tylko zmodyfikować postać ze względu na płeć, ale uwzględnić jeszcze to, że bohaterka jest w ciąży. Na szczęście cały zespół świetnie poradził sobie z tym wyzwaniem. Myślę, że cała kwestia ciąży była wartościowym dodatkiem do mojej postaci. Trochę jak Francis McDormand w Fargo - ciąża dodała Burr kruchości, na którą agentka nie chciała sobie pozwalać. Ciąża sprawiła, że ta postać nabrała głębi.

Co myślisz o twórczości Johna le Carré’go i jego wkładzie w rozwój powieści szpiegowskiej?
- Le Carré jest moim zdaniem najlepszy w swojej klasie i to nie zmienia się od dekad. Mieliśmy okazję poznać go na planie i muszę przyznać, że jest wspaniałym, charyzmatycznym i pełnym energii mężczyzną. To dlatego jego powieści są takie błyskotliwe i poruszające.

Kluczowe postacie serialu 'Nocny recepcjonista', Olivia Coleman druga z lewejKluczowe postacie serialu "Nocny recepcjonista", Olivia Coleman druga z lewej Fot. Materiały prasowe AMC

W jakim momencie widzowie poznają Burr na początku serialu?
- Choć jest częścią „męskiego klubu” i obraca się w świecie szpiegów, pracując dla brytyjskiego rządu. Nie ma zbyt wielu przyjaciół, ponieważ jest bezwzględnie szczera i to naprawdę denerwuje niektórych jej dwulicowych kolegów w pracy, którym raczej nie można do końca zaufać. W pewnym stopniu została odsunięta od głównego nurtu zdarzeń, a kiedy ją poznajemy po raz pierwszy, siedzi w swoim obskurnym gabinecie, próbując za wszelką cenę znaleźć fundusze na zrealizowanie swoich planów. Podoba mi się w niej to, że nie interesują ją kompromisy i nie daje się nikomu zastraszyć. Nie zgadza się z metodami działania niektórych ludzi i wiele trudności znosi z podniesionym czołem.

Jak wyglądała praca z Tomem Hiddlestonem i Hugh Lauriem? Co wnieśli do swoich ról?
- Wspaniale było móc pracować z Tomem i Hugh! Hugh bardzo poważnie podchodził do swojej roli czarnego charakteru, który jest jednocześnie okrutny i czarująco elegancki. Cała historia jest o klasach społecznych i władzy, a Roper w pewnym sensie odczuwa to, że sam musiał wypracować sobie swoją pozycję. Pojawia się w pewnym momencie wzmianka o tym, że Roper był pierwszym w swojej rodzinie, który ukończył Eton, co zwykle jest powodem do drwin. Jednak Roper ma tak dużo pieniędzy, tak rozległą władzę i jest tak bezwzględny, że to on rozdaje karty. Hugh wspaniale to wszystko oddaje na ekranie.
Za to Tom Hiddleston jako Pine jest po prostu fantastyczny - ta postać jest niezwykle złożona i trochę przypomina Jamesa Bonda. Z Burr łączą go uczciwość i poczucie moralności wyniesione jeszcze z wojska. Pine naoglądał się już okropieństw w swoim życiu i ma swoje zdanie na temat tego, co jest dobre i dokąd sam chce zmierzać. Myślę, że te cechy są wspólne dla Burr i Pine’a.

 

Co łączy Burr i Ropera? Dlaczego Burr jest tak zdeterminowana, żeby go dopaść?
- Burr wie, że Roper jest najgorszego sortu handlarzem bronią, który swoją fortunę buduje na ludzkiej krzywdzie, biedzie i śmierci. Angela jest zdeterminowana, żeby dopaść tego potwora, próbuje więc zwerbować Pine’a, wiedząc, że z jego wdziękiem, inteligencją i wyrafinowaniem będzie w stanie przeniknąć do najbliższego kręgu towarzyszy Ropera, pozyskać jego zaufanie i obalić jego imperium od środka. Jest dobrym „łowcą głów” - dokładnie sprawdziła Pine’a i wie, że jest on idealnym kandydatem.

Hugh Laurie był bardzo osobiście zaangażowany w cały projekt, ponieważ wiele lat temu sam chciał zagrać Jonathana Pine’a. Czy rozmawiał o tym z Tobą?
- Pamiętam naszą podróż pociągiem do Zermatt, kiedy Hugh był bardzo mocno zaangażowany w prace nad scenariuszem - pomyślałam sobie wtedy, że jego podejście jest niespotykanie entuzjastyczne jak na aktora. Myślałam też, że po prostu taki ma styl pracy. Dopiero później dowiedziałam się, że jego podejście wiązało się z tym, że sam wiele lat temu chciał zająć się ekranizacją powieści. Przez cały czas trwania projektu Hugh był bardzo mocno zaangażowany.

Obsada serialu podczas premiery 'Nocnego recepcjonisty'. Od lewej: Olivia Coleman, Tom Hiddleston, Elizabeth Debicki i Hugh Laurie.Obsada serialu podczas premiery "Nocnego recepcjonisty". Od lewej: Olivia Coleman, Tom Hiddleston, Elizabeth Debicki i Hugh Laurie. Fot. TONY MICHAELS/ROTH STOCK/CAPITAL PICTURES

Kim jest Pine dla Burr, kiedy trafia na niego w Szwajcarii?
- Myślę, że to Pine jest dla niej światełkiem w tunelu. Wreszcie znalazła kogoś, kto może pomóc jej zakończyć to całe okrucieństwo. Ściganie takich ludzi jak Roper to sens jej funkcjonowania, a do tego po raz pierwszy udało jej się znaleźć człowieka, któremu całkowicie ufa i w pewnym sensie żywi do niego matczyne uczucia. Chce mieć go pod swoją opieką, kiedy namawia go do podjęcia ryzyka i zrobi wszystko, aby upewnić się, że nic mu się nie stanie.

Która część pracy nad tym projektem sprawiła Ci najwięcej frajdy?
- Trudno powiedzieć, bo wszyscy na planie byli dla siebie bardzo mili, życzliwi i naprawdę dobrze się dogadywaliśmy. Spędziliśmy ze sobą bardzo dużo czasu w przeróżnych miejscach, co było naprawdę niesamowite. Nigdy dotąd nie podróżowałam tak dużo przy okazji kręcenia filmu czy serialu - a tym razem mieliśmy okazję pobyć na Majorce, w Maroku i Londynie. To była bardzo przyjemna praca - wszyscy czuliśmy się bardzo zaangażowani w ten projekt.

„Nocny recepcjonista” to współczesna interpretacja bestsellerowej powieści
szpiegowskiej Johna le Carré o tym samym tytule. Wciągający thriller zaprezentowany
w klimacie przywodzącym na myśl najlepsze produkcje szpiegowskie, przedstawia losy
Jonathana Pine’a, byłego żołnierza, który zostaje zwerbowany przez agentkę wywiadu
do podążania śladem bezwzględnego handlarza bronią. W rolach głównych zobaczymy
Toma Hiddlestona, Hugh Lauriego, Olivię Colman i Elizabeth Debicki. Premierowy
odcinek już 7 lipca o godz. 21:00 na AMC.

 

Daliście się wciągnąć w seriale?