Jej córka wróciła z Rio z tytułem wicemistrzyni olimpijskiej po raz drugi w karierze.Tym samym przełamała złą passę po poważnym wypadku i niespodziewanej śmierci trenera. O drodze Mai Włoszczowskiej do Rio opowiada nam jej mama, Ewa.
Gazeta.pl: Serdecznie gratuluję córki, która nigdy się nie poddaje i mierzy wysoko. Już w dzieciństwie było widać, że Maja ma charakter ze stali?
Ewa Włoszczowska: Dziękuję bardzo za gratulacje. To, kim teraz jest Maja jest składową tego, co otrzymała w genach oraz życiowych doświadczeń. Już jako mała dziewczynka była bardzo odpowiedzialna. Można było na niej polegać i nie trzeba było kontrolować, czy zadanie jej powierzone zostało wykonane. Nie dotyczyło to jednak tematu sprzątania, którego nie cierpiała i nigdy do końca nie zdołała opanować tej sztuki...
Charakter wyćwiczyła sobie dzięki licznym upadkom. Jako dziecko Maja przewracała się nawet na prostej drodze (śmiech) – przez to od początku musiała nauczyć się żyć, pokonując przeszkody.
Maja Włoszczowska - wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim, zdobywczyni srebrnego medalu w Rio Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Silnym duetem kampanii Procter & Gamble „Dziękuję Ci, Mamo” miałyście być już w Londynie. Niestety wypadek w Livigno pokrzyżował te plany. Jakie to uczucie w końcu dotrzeć na Igrzyska i obserwować triumf swojego dziecka?
W tej sytuacji mogę odczuwać dumę i jednocześnie ulgę, że mimo ogromnych przeciwności losu Maja zrealizowała swój cel. Szczerze mówiąc, to był bardzo ważny dzień dla niej i dla mnie. Pod znakiem zapytania stanął trud włożony w 8 lat poświęconych trenowaniu. Jestem ogromnie szczęśliwa, że Maja zdobyła srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich.
Do Rio zabrała Pani syna. Razem wspieracie Maję? Brat jest jej wiernym kibicem?
Oboje jesteśmy jej najwierniejszymi kibicami, na których obecność i pomoc w każdej sytuacji może liczyć.
Jak nastoletnia Maja trafiła do świata wyczynowego kolarstwa? Próbowała różnych sportów i to ten okazał się strzałem w dziesiątkę?
Maja próbowała różnych sportów, ale tylko po to, aby rozwijać się wszechstronnie. Do świata sportu trafiła zupełnie przez przypadek, a sport wyczynowy był jej świadomym wyborem. Nikt z nas nie przypuszczał, że może stać się on jej drogą życia.
Cross-country to trudna dyscyplina także dla matki. Łatwo o kontuzje, złamania, ekstremalne wypadki. Boi się Pani o córkę?
Sama uprawiam ten sport, dlatego jestem oswojona z ryzykiem. Początkowo nie niepokoiłam się, jednak wzrost stopnia trudności oraz narastająca ekstremalność tego sportu faktycznie mogą powodować obawy.
Maja Włoszczowska - wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim, zdobywczyni srebrnego medalu w Rio Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Byłam w Family Home P&G tydzień wcześniej, widziałam, jak mamy z całego świata świętują medale swoich dzieci. Jak wyglądała celebracja po trumfie Mai?
Wspaniałe warunki stworzone w P&G Family Home umożliwiły nam spotkanie z Mają po wyścigu, dzięki czemu mogliśmy wspólnie przeżywać radość z odniesionego sukcesu. Na miejscu usłyszeliśmy również od Mai pełną relację z tego wydarzenia.
P&G House Rio 2016. Ewa Włoszczowska gratuluje córce medalu Mike Stobe / Getty Images
Maja wydawała się trochę zawiedziona, że nie udało się pokonać Jenny Rissveds. Dla mamy kolor medalu nie ma znaczenia?
Maja była bardzo szczęśliwa po dotarciu do mety, ja również. Owszem, celowała wyżej, ale ważniejsze w tym wszystkim było to, że dojechała do mety w pięknym stylu i w końcu nic nie stanęło na jej drodze. W tym sporcie nie ma nic pewnego, czasem los krzyżuje plany, czasem inni są po prostu lepsi.
Co poradziłaby Pani mamom dzieciaków z wybitnym talentem do sportu? Jak przygotować dziecko na taką karierę?
Mamom radziłabym traktować sport jako zabawę, pasję. Jak się uda to dobrze, jeśli nie - to może powiedzie się innym razem. Nie można oczekiwać od początku sukcesów. Przyjdą same, pod warunkiem, że nie będziemy wywierać presji i oczekiwać superwyników.