Alison zachorowała, gdy miała 36 lat. Nie pozwoliła, by nowotwór odebrał jej pewność siebie. Po operacji postanowiła zamienić ślady choroby na dzieło sztuki.
"Nie chciałam mieć sztucznego sutka z jakiegoś obcego kawałka mięsa. Wymyśliłam, że zrobię sobie tatuaż" - mówi Alison. "Chorowałam przez rok i wciąż nosiłam w sobie ten obraz - ja, krótko ścięta, z tatuażem" - dodaje. "Dzień w dzień przekopywałam Internet w poszukiwaniu odpowiedniego tatuażysty".
Alison w końcu dopięła swego i znalazła wymarzoną tatuażystkę, Makkalę Rose z Nowej Zelandii. Dziewczyny razem zaprojektowały kwiecisty, obszerny wzór.
Robienie tatuażu trwało aż 13 godzin! Tatuażystka chwaliła Alison za hart ducha. Ponad pół doby tatuowania wrażliwego miejsca Habbal określiła jako "mrożące krew w żyłach". Praca artystki i wytrwałość jej klientki przyniosły pożądany efekt. Na piersi Alison wykwitło kolorowe dzieło sztuki.
Zdjęcia Alison polubiły na jej Instagramie tysiące osób. Użytkowników zachwycił nie tylko tatuaż, lecz także wyraz twarzy Habbal - kobieta radośnie się uśmiecha.
Alison ma do swojej choroby dystans i mówi o niej otwarcie. "Guz siedział w piersi dosyć długo, bardzo bolał. Wyobrażałam sobie, jak sama go wycinam, chciałam się go pozbyć" - wyznaje. "Kiedy mi go usunięto, byłam przeszczęśliwa. Nigdy się tak nie cieszyłam. Pewnie to nie była normalna reakcja, ale blizna w ogóle mnie nie obchodziła".
Alison śmieje się, że nie ma problemów z publikowaniem swojego tatuażu w Internecie. Polityka Facebooka i Instagrama nie akceptuje bowiem tylko tych zdjęć piersi, na których widać kobiece sutki. "Nie ma tam sutka, więc mogę wstawiać te zdjęcia na Facebooku i Instagramie, nie mają prawa tego ocenzurować. Myślę, że to bardzo zabawne" - mówi Habbal.
Alison ma męża i siedmioletnią córkę. Z chorobą rozprawiła się bezpardonowo - na Instagramie używa hasztagu #FuckCancer (#PieprzyćRaka). Tak trzymać, Alison!
ZOBACZ galerię zdjęć Alison >>
To także może cię zainteresować: