Panie profesorze - przyciągają się podobieństwa czy przeciwieństwa?
- Badania pokazują, że ludzie dobierają się pod względem fizycznych podobieństw, czyli wysocy zwykle kojarzą się z wysokimi, a niscy z niskimi. Wiadomo też, że przystojni mężczyźni mają częściej atrakcyjne partnerki i odwrotnie.
Przecież zdarza się, że przystojniak zakocha się w brzyduli albo piękność w brzydalu.
- Nie twierdzę, że to się nie zdarza. Ale prawdopodobieństwo, że atrakcyjna kobieta czy też bardzo przystojny mężczyzna będzie mieć równie atrakcyjnego partnera jest większe niż to, że piękną kobietę zdobędzie brzydki mężczyzna. Oczywiście, jeśli ktoś ma sławę i pieniądze jak Mick Jagger, który piękny chyba nie jest, to może mieć wiele urodziwych partnerek.
No właśnie.
- Tak, ale powtórzę - generalnie jest tak, że jeśli do pięknej kobiety zaleca się wielu mężczyzn, to ona raczej wybierze tego, który jest postrzegany jako bardziej atrakcyjny. Oczywiście zakładając, że inne cechy tych panów, takie jak wiek, inteligencja czy sytuacja materialna, są podobne. Potwierdzają to wyniki badań prowadzonych w społeczeństwach zachodnich i dzięki nim możemy, przynajmniej do pewnego stopnia, przewidywać ludzkie decyzje w kwestii wyboru partnera.
Badania pokazują, że ludzie dobierają się pod względem fizycznych podobieństw; zdjęcie ilustracyjne (fot. iStockphoto.com) Badania pokazują, że ludzie dobierają się pod względem fizycznych podobieństw; zdjęcie ilustracyjne (fot. iStockphoto.com) Badania pokazują, że ludzie dobierają się pod względem fizycznych podobieństw; zdjęcie ilustracyjne (fot. iStockphoto.com)
Ale diabeł tkwi w szczegółach.
- Oczywiście. Istnieje wiele subtelnych sygnałów i cech, które poza wyglądem wpływają na wybór partnera. Na przykład zapach . To, jak postrzegamy zapach innej osoby, zależy od wielu czynników, chociażby genów czy życiowych doświadczeń. Można więc te preferencje zapachowe sprawdzić. Nie bez znaczenia jest również głos. U mężczyzn bardziej pożądany jest niższy, a u kobiet wyższy. Oczywiście wyższy do pewnego stopnia, bo za wysoki brzmi dziecięco .
Co jeszcze czyni nas atrakcyjniejszymi?
- Symetria ciała - im większa, tym lepsza kondycja biologiczna, a to ważny sygnał. W programie "Ślub od pierwszego wejrzenia" takie biologiczne cechy jak głos mężczyzny i kobiety czy naturalny zapach mężczyzn są brane pod uwagę, choć mają drugorzędne znaczenie.
Jak to konkretnie wygląda?
- Bardzo prosto. Jeśli kobiecie nie podoba się na przykład zapach koszulki noszonej przez któregoś z mężczyzn, to istnieje ryzyko, że go nie zaakceptuje jako partnera.
Dobrze, skoro ładni umawiają się głównie z ładnymi, to co w sytuacji, gdy ktoś przefarbuje włosy, przytyje albo po prostu się zestarzeje?
- To już jest inna kwestia. Zwykle zmiana fizyczności następuje powoli, choć wiadomo, że i tak może wpłynąć na relacje między partnerami. Proszę pamiętać, że fizyczność jest szczególnie ważna na początku związku, w pierwszym etapie wyzwolenia pociągu seksualnego i aspektu namiętności. Potem pojawiają się inne elementy, takie jak przywiązanie i intymność, i to one przejmują ciężar utrzymania trwałości związku.
Rzecz jasna, kiedy dojdzie do dużego spadku atrakcyjności partnera, a nie ma innych spoideł - wspólnych dzieci, dużego zaangażowania uczuciowego, "kleju emocjonalnego" - to pojawia się spore ryzyko rozpadnięcia się związku.
Fizyczność jest szczególnie ważna na początku związku, w pierwszym etapie wyzwolenia pociągu seksualnego i aspektu namiętności; zdjęcie ilustracyjne (fot. Bety Arlaca / iStockphoto.com) Fizyczność jest szczególnie ważna na początku związku, w pierwszym etapie wyzwolenia pociągu seksualnego i aspektu namiętności; zdjęcie ilustracyjne (fot. Bety Arlaca / iStockphoto.com) Fizyczność jest szczególnie ważna na początku związku, w pierwszym etapie wyzwolenia pociągu seksualnego i aspektu namiętności; zdjęcie ilustracyjne (fot. Bety Arlaca / iStockphoto.com)
Bywa, że te spoidła są, a jednak mężczyzna w średnim wieku wybiera sporo młodszą, atrakcyjną partnerkę, rozstając się z żoną. Dlaczego?
- Chociaż sami mężczyźni i psycholodzy podają różne, tzw. bezpośrednie powody, które mogłyby się do tego przyczynić, to powszechność tego zjawiska wskazuje na jego ewolucyjne uwarunkowania.
Po pierwsze, mężczyźni, podobnie jak samce wielu innych ssaków, mają częściej niż płeć przeciwna skłonności do strategii ilościowej. O ile bowiem mając wielu partnerów, kobieta nie jest w stanie urodzić dużo więcej dzieci (będąc w ciąży czy karmiąc bardzo intensywnie dziecko piersią, nie może zajść w ciążę), o tyle mężczyźni mający wiele partnerek mogą mieć nawet setki dzieci. Po drugie, kobiety mają ograniczony menopauzą okres reprodukcyjny.
Mężczyźni mogą być płodni o wiele dłużej. Zmiana partnerki na taką, która ma większy potencjał reprodukcyjny, może zatem skutkować większym sukcesem reprodukcyjnym mężczyzny. Jeśli takie zachowania mężczyzn są przynajmniej częściowo uwarunkowane genetycznie, to musiały być premiowane przez ewolucję. A tak nawiasem, to ta nowa, młodsza partnerka wcale nie musi być bardziej atrakcyjna od żony. Badania wskazują, że w przeciwieństwie do kobiet mężczyźni częściej dopuszczają się zdrady z kobietami o mniejszych walorach intelektualnych czy fizycznych niż ich żony.
A dlaczego młoda, atrakcyjna kobieta wybiera dużo starszego od siebie partnera?
- Wszystko zależy od tego, jakie ona ma indywidualne kryteria. Może akurat dla niej wygląd wcale nie jest najważniejszy. Jeśli on będzie inteligentny, wykształcony, jeśli będzie rokował wspięcie się na wysoką pozycję społeczną, to te czynniki ostatecznie zdecydują. Ale wyobraźmy sobie, że jest trzech adoratorów i wszyscy mają takie samo wykształcenie i zasoby finansowe. Wtedy decyduje cecha luksusowa, jak ją nazywają psychologowie, czyli wygląd.
Luksusowa cecha?
- To analogia do dóbr luksusowych. Sięgamy po nie dopiero wtedy, gdy mamy zaspokojone pozostałe podstawowe potrzeby. Jeśli nie mamy co jeść i pić, to zapominamy o luksusach. Jak trzeba wybrać jednego spośród trzech zamożnych i wziętych aktorów Hollywood, to nagle kryterium wyboru może stać się kształt nosa. Zupełnie trywialna rzecz.
Czy zawsze wiemy, jaki jest powód tego, że ktoś jest dla nas atrakcyjny lub nas seksualnie pociąga?
- Różnie. Wiadomo, że mężczyzna świadomie ocenia fizyczność kobiety. "Ta mi się podoba, a ta nie". Zdarzają się jednak sytuacje, że rozmawia z kobietą i nagle czuje do niej niesamowity pociąg seksualny. I nie wie dlaczego, bo gdyby zobaczył ją tylko na zdjęciu, toby ocenił, że ma zupełnie przeciętny poziom atrakcyjności. I pewnie szansa na miłość od pierwszego wejrzenia byłby nikła, a tu nagle budzą się silne emocje.
Dlaczego?
- Nie wszystko jest zbadane. Ale na pewno ma znaczenie typ uśmiechu czy zapach, który mężczyzna odbiera podświadomie. Sygnały węchowe mogą być tak stymulujące, że u mężczyzny zwiększa się poziom testosteronu i kobieta może zyskać w jego oczach ogromny seksapil, choć w oczach innego nie ma go w ogóle.
Nie jest tak, że jeden kobiecy zapach będzie pobudzał wszystkich mężczyzn. Tu wchodzimy już w sferę zgodności genetycznej partnerów, a więc w obszar biologów. Zresztą podobnie wygląda to u innych ssaków, na przykład u myszy. Samicy podoba się zapach danego samca i będzie go dopuszczać, a innego samca nie, mimo że wygląda i zachowuje się niemal identycznie.
Jak to w najprostszy sposób wyjaśnić?
- Chodzi o to, że jeśli samicy podoba się zapach jakiegoś samca, to jego zespół zgodności tkankowej informujący o jego genach jest wystarczająco odmienny od jej zespołu. To mechanizm chroniący przed kojarzeniem się osobników ze sobą spokrewnionych. Ewolucja premiowała ten mechanizm, aby żywotność czy kondycja biologiczna potomstwa była większa. Ludzi to oczywiście też dotyczy.
Miłosny trójkąt fot. Cyano66 / iStockphoto.com Badania wskazują, że mężczyźni częściej dopuszczają się zdrady z kobietami o mniejszych walorach intelektualnych czy fizycznych niż ich żony; zdjęcie ilustracyjne (fot. Cyano66 / iStockphoto.com)
Skąd w takim razie taka popularność portali randkowych, na których ludzie wybierają się jedynie na podstawie zdjęć?
- Pierwszym przyciągającym elementem jest ciągle atrakcyjność fizyczna. Oceniamy kogoś w ułamku sekundy i już wiemy, czy nam się podoba, czy nie. Potem jednak pojawiają się inne detale i możemy stwierdzić, czy ktoś nam odpowiada np. w rozmowie. Przecież to nie jest tak, że partnerzy wybierają się na podstawie zdjęć i od razu tworzą udany związek. Gdyby tak było, to niezwykle łatwo można by kojarzyć ludzi. Jednak często się zdarza, że owszem, ktoś na zdjęciu ładnie wygląda, a potem się spotykamy i głos fatalny, zapach nam nie odpowiada, już nie mówię, że inteligencji brakuje.
Trzeba też wyodrębnić płeć - dla mężczyzny sygnał wizualny od kobiety jest ważniejszy niż w drugą stronę. A to dlatego, że wygląd kobiety jest ważną informacją o jej stanie reprodukcyjnym. Czy jest w okresie reprodukcyjnym lub czy ma wysoki poziom estrogenów, który wskazuje na jej wysoką płodność. U mężczyzny nie ma to znaczenia, bo mężczyzna jest zwykle płodny przez całe życie.
Chodzi o te słynne 30 centymetrów różnicy między talią a biodrami?
- To tylko jedna z cech, która według niektórych badań okazała się być skorelowana z płodnością kobiety. Oczywiście są też inne. Mężczyzna potrafi też wiele rzeczy "wyczytać" z samej twarzy. Na przykład czy kobieta jest już w okresie płodnym, czy też jest jeszcze dzieckiem. Najbardziej atrakcyjne są te, które są między 16.-18. a 25.-26. rokiem życia. Bo mają wtedy największy potencjał reprodukcyjny.
A nie chodzi zwyczajnie o to, że są młodsze, więc i atrakcyjniejsze?
- Ależ oczywiście! Atrakcyjność w tym wypadku informuje o wieku i o płodności. Proste przełożenie: kobieta, która ma więcej estrogenów, ma ładniejszą cerę, a więc i jest atrakcyjniejsza. Ale nie mówię, że jest to kwantyfikator ogólny, czyli że zdarza się tak w każdym przypadku. Bywa, że kobieta jest młoda i ładna, a wcale nie jest bardziej płodna, bo ma ukrytą chorobę. To są zależności statystyczne, a nie żadne dogmaty. Po prostu badania wykazują, że tak jest prawdopodobnie częściej.
Rozumiem. W takim razie dlaczego się w kimś zakochujemy?
- A, to już jest kwestia ewolucyjna! Kiedyś uważano, że zakochanie i miłość romantyczna to odchył kulturowy społeczeństw zachodnich, w których skutkowało to zazwyczaj mariażem, w odróżnieniu do małżeństw aranżowanych, które zdarzały się nierzadko u nas jeszcze do przełomu XIX i XX wieku.
Najbardziej atrakcyjne są kobiety między 16.-18. a 25.-26. rokiem życia, bo mają wtedy największy potencjał reprodukcyjny; zdjęcie ilustracyjne (fot. Warren Goldswain / iStockphoto.com) Najbardziej atrakcyjne są kobiety między 16.-18. a 25.-26. rokiem życia, bo mają wtedy największy potencjał reprodukcyjny; zdjęcie ilustracyjne (fot. Warren Goldswain / iStockphoto.com) Najbardziej atrakcyjne są kobiety między 16.-18. a 25.-26. rokiem życia, bo mają wtedy największy potencjał reprodukcyjny; zdjęcie ilustracyjne (fot. Warren Goldswain / iStockphoto.com)
Z biologicznego punktu widzenia, bo ja w końcu jestem biologiem, uczucie pojawia się, bo ma cementować relację między partnerami na znacznie dłuższy okres niż 2-3 tygodnie. Zwiększa się prawdopodobieństwo, że partnerzy będą razem, że urodzi im się dziecko i że będą się nim razem opiekować. Uczucie zwiększa też dla mężczyzny pewność ojcostwa, bo jeśli kobieta się w nim zakochała, jest małe ryzyko, że go zdradzi. Z kolei mężczyzna, który jest w stanie zakochania, też nie rozgląda się za innymi dziewczynami i daje większą gwarancję, że poświęci się dla ukochanej i dzieci, które z nią będzie mieć.
Przynajmniej przez jakiś czas.
- No pewnie. Przez pewien czas, nawet jak patrzy na inne dziewczyny, to nie postrzega ich jako tak atrakcyjne, jakimi byłyby dla niego, gdyby nie był w stanie zakochania. Poza tym nieco obniża mu się poziom testosteronu. Fizjologia. Zresztą u naszego gatunku cementowanie związku jest ważne, bo zwiększa szansę na przeżycie potomstwa, które ze względu na trwający kilka lat intensywny wzrost mózgowia i długie dzieciństwo wymaga dużej inwestycji rodzicielskiej. Oczywiście dzisiaj sama kobieta także sobie poradzi, ale w przeszłości ewolucyjnej, gdy często zdarzały się niedostatki pokarmu, lojalność partnera była niezwykle ważna. Relacja scementowana miłością romantyczną powodowała, że partner bardzo w partnerkę i wspólne dzieci inwestował.
Wrócę do mojego pytania o czas.
- Gdy miłość jest odwzajemniona, to scementowanie trwa rok, dwa. Badania psychologów pokazują, że po 4-5 latach może dojść do kryzysu, a wtedy potomstwo powinno być po tym okresie życia, w którym jest największe ryzyko śmierci. Może się wówczas pojawić drugie dziecko albo inny element cementujący relację na nowo.
Badania populacyjne pokazują, że prawdopodobieństwo rozpadu związku zależy od liczby dzieci. Im więcej, tym lepiej. Oczywiście dla trwałości związku. Według dużych statystycznych danych, jeszcze z końca XX wieku, jeżeli nie ma dziecka, ryzyko rozpadu wynosiło ok. 37 procent, przy jednym dziecku ok. 27 procent, przy dwójce już kilkanaście procent, a przy trójce - poniżej 10 procent. A czwórka to już mniej niż 5 procent.
Ciekawe.
- A widzi pani, to pokazuje, po co tak naprawdę jest zakochanie. Nasza kultura apologizuje ten stan, uważamy, że ma trwać do końca życia. A to jest ewolucyjnie zaprogramowany stan emocjonalny, który ma spełniać określone zadania w określonej fazie związku między partnerami. Nie znaczy to, że w różnej postaci stan ten nie może trwać bardzo długo.
Czyli raczej nie ma co się łudzić?
- Czasem po jednym zakochaniu jest następne, potem kolejne. Bywa, że jesteśmy zakochani równolegle w dwóch osobach, ale badania wskazują, że taki stan może powodować jednak pewien dyskomfort psychiczny. Gdy wreszcie z jedną z tych osób się rozstajemy, doznajemy ulgi. Okazuje się, że ewolucyjnie nie jesteśmy dostosowani do tego, by równolegle, w tym samym czasie, być silnie uczuciowo zaangażowani w kilka relacji. Szeregowo - owszem.
Oczywiście są małżeństwa poligamiczne, gdzie jeden mężczyzna ma wiele kobiet, ale one są oparte na innych aspektach, niekoniecznie silnych więzach emocjonalnych.
Ale przecież ostatnio popularne są poliamoria czy swingersi.
- Media je nagłaśniają, jest efekt nowości, ale czy to są powszechne zjawiska? No nie są. Ile osób uczestniczy w poliamorii? Niewiele. Ilu jest swingersów? Nie znam statystyk, ale podejrzewam, że są to ułamki procenta.
Może ludzie się nie chwalą?
- Nie, myślę, że badania są w stanie częstotliwość tego zjawiska dość dobrze oszacować. O takich egzotycznych zachowaniach po prostu dużo się mówi. W ewolucyjnym podejściu, uczeni zajmują się jednak głównie badaniem zachowań dość powszechnych. No, chyba że związki poliamoryczne czy swingersi się rozpowszechnią...
Badania populacyjne pokazują, że prawdopodobieństwo rozpadu związku zależy od liczby dzieci: im więcej, tym lepiej; zdjęcie ilustracyjne (fot. Halfpoint / iStockphoto.com) Badania populacyjne pokazują, że prawdopodobieństwo rozpadu związku zależy od liczby dzieci: im więcej, tym lepiej; zdjęcie ilustracyjne (fot. Halfpoint / iStockphoto.com) Badania populacyjne pokazują, że prawdopodobieństwo rozpadu związku zależy od liczby dzieci: im więcej, tym lepiej; zdjęcie ilustracyjne (fot. Halfpoint / iStockphoto.com)
A po co nam w ogóle drugi człowiek?
- Po prostu u naszego gatunku, homo sapiens, potrzeba bycia z drugim człowiekiem jest bardzo silna. Do programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" przyszli ludzie, którzy prawdopodobnie nie poradzili sobie ze znalezieniem "drugiej połówki", więc dlaczego im nie pomóc, i to posiłkując się metodami naukowymi? Moment narodzin miłości między dwojgiem ludzi to ciągle z naukowego punktu widzenia bardzo enigmatyczne zjawisko. Dlatego nawet używając współczesnych metod naukowych oczywiście nie możemy zagwarantować, że to się uda na sto procent. Ale uważam, że jeśli skojarzymy jedną parę, to będzie sukces.
Nawet jeśli związek skończy się rozwodem?
- Tak. Przecież ludzie dobierający się konwencjonalnymi sposobami też się rozstają. "Konwencjonalnymi" we współczesnych społeczeństwach zachodnich, bo przecież w wielu innych społeczeństwach (np. w Indiach) "konwencjonalny" znaczy aranżowany! Proszę spojrzeć, jaka jest skala rozwodów. W niektórych krajach to powyżej 50 procent, u nas około 30. Najwięcej związków rozpada się w pierwszych kilku latach. Jeśli więc ktoś zarzuci nam, że próbujemy skojarzyć ludzi przy pomocy naukowych metod, niech spojrzy, jakie jest ryzyko rozpadu związku, gdy partnerzy sami się znajdują. Przecież ludzie popełniają bardzo dużo błędów w wyborach. Gdyby tak nie było, to nie mielibyśmy plagi rozwodów.
Czyli miłość do końca życia nie jest możliwa?
- Ależ jest! Zdarza się, tylko pytanie, czy ma taki sam charakter, jak w pierwszym okresie związku i w jakim procencie ona występuje.
Słyszę czasem, że czyiś dziadkowie kochają się od pięćdziesięciu lat.
- No kochają się, ale ta miłość się zmienia i po pięćdziesięciu latach ma zupełnie inny charakter. To nie jest taka miłość jak 18-latki do 20-latka, pełna namiętności i seksu. Jest za to intymność, zrozumienie, wsparcie. W tym wieku wsparcie jest niezwykle ważne. Młodzi są bardziej niezależni.
W Polsce około 30 proc. małżeństwo kończy się rozwodem. Najwięcej związków rozpada się w pierwszych kilku latach (fot. Michał Jasiocha) W Polsce około 30 proc. małżeństwo kończy się rozwodem. Najwięcej związków rozpada się w pierwszych kilku latach (fot. Michał Jasiocha) W Polsce około 30 proc. małżeństwo kończy się rozwodem. Najwięcej związków rozpada się w pierwszych kilku latach (fot. Michał Jasiocha)
Skoro jesteśmy przy niezależności - co emancypacja dała kobietom w relacjach damsko-męskich?
- Na pewno większą łatwość w inicjowaniu związków czy decydowaniu o nich, także możliwość rozstania się z partnerem, który np. używa przemocy. Gdyby pani zapytała o to konserwatystę, którym absolutnie nie jestem, to pewnie odpowiedziałby, że przez liberalizację zachowań kobiet mężczyźni czują się mniej pewnie. Bo nie są w stanie w takim stopniu uzależnić ich od siebie jak w przeszłości, nie są też w stanie tak ich kontrolować.
Mnie osobiście podoba się, że kobiety mają prawo wyboru. Zresztą sam wolałbym, żeby kobieta wybrała mnie z własnej nieprzymuszonej woli i chciała ze mną być, niż żeby działała pod jakąś presją. Choć niektórzy politycy optują za tym, że kobieta powinna być w domu, rodzić dzieci.
Ale to nie pan.
- Nie. Poza tym, jako biolog, cenię bioróżnorodność. Także jeśli chodzi o możliwości czy realizowanie się człowieka. Każdy typ ujednolicenia, lansowanie jednego, konserwatywnego wzorca to nie jest dla mnie to, czym nasz bardzo plastyczny gatunek powinien się charakteryzować. Różnorodność jest ogromną wartością.
A jakie kobiety tak naprawdę wolą mężczyźni - silne i inteligentne czy nieporadne sarenki?
- Mężczyźni chętniej nawiązują krótkotrwałe kontakty z kobietami, które są atrakcyjne i stosunkowo łatwo wchodzą w relacje seksualne, i nie ma wielkiego znaczenia ich inteligencja czy niektóre ich cechy charakteru. Natomiast niekoniecznie preferują je na długotrwały związek. Badania wykazują, że w przypadku stałej partnerki o wiele ważniejsza staje się też jej inteligencja czy inne cechy mentalne.
A panie z poprawioną urodą? Przypuśćmy, że pański kolega wiąże się z atrakcyjną blondyną ze "zrobionym" biustem i ustami wypełnionymi botoksem. Pan na nią patrzy i myśli: o, też bym chciał z taką być?
- Jak kobieta jest atrakcyjna, to po prostu podoba się mężczyznom i nie ma w tym nic dziwnego. A kolor włosów jest w sumie nieistotny. Ja bym się raczej zdziwił, gdyby ten kolega związał się z 83-latką.
Dlaczego?
- Dlatego, że jesteśmy na smyczy genów. Gdy mężczyzna w średnim wieku zwiąże się z 83-latką, to nie przekaże ich dalej. Proste. Typ kobiety idealnej mieści się w jakiejś średniej - nie za wysoka, piersi raczej nie ogromne, ale też nie za małe. Drobne odchylenia są nieistotne - sygnały o dobrej kondycji biologicznej kobiety czy jej możliwości reprodukcyjnych nie są wykalibrowane co do centymetra.
Prof. Bogusław Pawłowski (fot. Piotr Mizerski) Prof. Bogusław Pawłowski (fot. Piotr Mizerski) Prof. Bogusław Pawłowski (fot. Piotr Mizerski)
Kobiety też są na smyczy genów? Dlatego wolą bogatych?
- Pieniądze to zasoby. A zasoby są ważne, by przetrwać. Dlaczego kobiety lgną do miliarderów czy sławnych ludzi, którzy mają pieniądze? To wcale nie musi być wykalkulowane. Ewolucja tak je ukształtowała, że chcą zapewnić dzieciom odpowiednią opiekę, a taką gwarantuje zamożny partner. Dlatego na przykład kobieta w Afryce woli być trzecią żoną bogatego niż pierwszą żoną biednego. Co z tego, że będzie jedyna dla biednego, który ma tylko jedną krowę? On nie będzie w stanie tak dobrze zabezpieczyć rozwoju dziecka. Nie potępiałbym tego.
Czy da się tę smycz genów przeciąć, zerwać się z niej?
- Było już w historii ludzkości bardzo wiele takich prób, np. różne komuny czy subkultury, i wszystkie po jakimś czasie upadały. Myślę więc, że się nie da. Jesteśmy homo sapiens. No, chyba że w przyszłości pojawi się inny gatunek w naszym rodzaju, ale to już futurologia.
Od redakcji: artykuł pierwotnie ukazał się we wrześniu 2016 r.
Prof. dr hab. Bogusław Pawłowski. Kierownik Katedry Biologii Człowieka Uniwersytetu Wrocławskiego. Zajmuje się mechanizmami ewolucji człowieka i biologicznym podłożem ludzkich zachowań, szczególnie preferencjami różnych cech postrzeganych jako atrakcyjne w aspekcie doboru płciowego. Autor ponad 70 publikacji naukowych. Pod jego redakcją ukazała się "Biologia atrakcyjności człowieka". Ekspertem w pierwszej edycji programu TVN "Ślub od pierwszego wejrzenia".
Angelika Swoboda . Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Zaczynała jako dziennikarka kryminalna w "Gazecie Wyborczej", pracowała też w "Super Expressie" i "Fakcie". Pasjonatka mądrych ludzi, z którymi rozmawia także w Radiu Pogoda, kawy i sportowych samochodów.
Polub Weekend Gazeta.pl na Facebooku
(fot. Publio.pl)