Mahendra Ahirwar cierpi na bardzo rzadką chorobę zwaną miopatią wrodzoną. Mięśnie szyi chłopca są bardzo słabe i nie są w stanie utrzymać głowy w pionie. Jego rodzice, 41-letni Mukaesh i 36-letnia Sumitra Ahirwar, latami jeździli po lekarzach. Niestety nikt nie był w stanie pomóc chłopakowi.
O chłopcu usłyszała Julie Jones z Liverpoolu i postanowiła mu pomóc. Zorganizowała internetową zbiórkę na leczenie Mahendra. Uzbierała 12 tys. dolarów (blisko 50 tys. złotych), co umożliwiło przeprowadzenie niebezpiecznej operacji, podczas której mógł umrzeć. Mimo to rodzice zdecydowali się zaryzykować i spróbować polepszyć życie swojego ukochanego synka.
Julie Jones z Mahendrą Źródło: screenshot youtube.com/VideoInspirational
Chłopiec przeżył operację. Jego drogę do normalnego życia śledziły kamery telewizji Channel 5, która umożliwiła spotkanie Julie z Mahendrą. Kobieta powiedziała:
Nikt nic nie robił. Postanowiłam mu pomóc. Chwyciłam laptopa i zrobiłam zbiórkę pieniędzy. Telewizja chciała, abym się spotkała z chłopcem. Nie leciałam samolotem dalej niż do Hiszpanii na wakacje. Bałam się tak dalekiej podróży. Ale byłam skupiona na swoim zadaniu. W Delhi uderzyło mnie wszystko - inna kultura, zapach, dźwięk. Ciągła obecność kamer była krępująca. Jednak gdy zobaczyłam chłopca w szpitalu i jego rodzinę obok, wiedziałam, że to wszystko było warte zachodu. Czułam bijącą od niego ogromną miłość. Ten krótki wyjazd złamał mi serce. Wiedziałam, że już nigdy się nie spotkamy.
Skomplikowaną operację przeprowadził dr Krishnan w szpitalu w Delhi. Chłopiec wcześniej był zupełnie zależny od swojej rodziny. Poranna kąpiel, ubieranie i karmienie. Gdy jego rodzeństwo szło do szkoły i pracy, on zostawał w domu. Teraz, po dziesięciogodzinnej operacji i dwutygodniowym pobycie w szpitalu, wrócił do domu. Cała wioska czekała na chłopca i chciała go powitać.
Mahendra po operacji Źródło: screenshot z youtube.com/VideoInspirational
Anonimowy darczyńca sprezentował chłopcu elektryczny wózek, dzięki któremu Mahendra może się swobodnie poruszać i korzystać z życia. Nadal pozostaje pod kontrolą doktora, musi nosić specjalny kołnierz. Być może kiedyś trzeba będzie powtórzyć operację, ale przyszłość maluje się w znacznie cieplejszych barwach.