Wiele z was obejrzało zapewne "Titanica" w reżyserii Jamesa Camerona kilka razy. My też. Oprócz kultowej sceny na dziobie statku, kiedy to Leonardo DiCaprio trzyma Kate Winslet, a w tle leci piosenka Celine Dion "My heart will go on", każdy pamięta ujęcie, w którym starsza para leży w mocnym uścisku na łóżku, czekając na śmierć, a zimne wody Atlantyku wlewają się do jej kabiny.
Para nie została stworzona na potrzeby filmu - jest to prawdziwa historia małżeństwa, które zmarło na Titanicu. Isidor i Ida Straus byli właścicielami domu towarowego Macy's. Mieli dużo pieniędzy, ale nie to liczyło się w ich życiu najbardziej. Wzajemna miłość była dla nich najważniejsza. Od lat nierozłączni, wiedli harmonijne życie.
Wracali z podróży do Niemiec, dlatego też znaleźli się na pokładzie Titanica, który odbywał właśnie swój dziewiczy rejs. Gdy statek zaczął tonąć, Isidor mógł wraz z żoną zająć miejsce na jednej z łodzi ratunkowych. On jednak odmówił - na tonącym statku wciąż znajdowało się wiele kobiet i dzieci. Szlachetny człowiek oddał swoje miejsce zupełnie obcej kobiecie z dzieckiem.
Ida z kolei nie miała zamiaru opuszczać statku bez ukochanego. Świadkowie opisywali scenę jako „najbardziej niezwykły akt miłości i oddania”. Isidor i Ida zginęli 15 kwietnia 1912 roku. Ostatni raz widziano ich, gdy trzymali się za ręce pośród spanikowanego tłumu pasażerów. Fala zmyła parę do morza. Ciało Isidora odnaleziono, jednak Idy nigdy nie wyłowiono z oceanu.