Jego szyja zwisała pod kątem 180 stopni. Operacja dawała mu szansę na normalne życie, niestety...

Wszystko zmierzało w dobrym kierunku i nic nie wskazywało, że po 8 miesiącach od operacji chłopiec umrze.

Pamiętacie Mahendrę Ahirwara, chłopaka z Indii? Chorował na miopatię - bardzo rzadki przypadek zwiotczenia mięśni szyi, które uniemożliwiało mu trzymanie głowy w pionie. Chłopiec w lutym 2016 r. przeszedł kosztowną operację, która dawała mu szansę na normalne życie. Wszystko zawdzięczał Julie Jones z Liverpoolu, która postanowiła pomóc. Zorganizowała internetową zbiórkę na leczenie Mahendry. Uzbierała 12 tys. dolarów (blisko 50 tys. złotych), co umożliwiło przeprowadzenie operacji.

Julie Jones z MahendrąJulie Jones z Mahendrą Źródło: screenshot youtube.com/VideoInspirational

Niestety, Mahendra po 8 miesiącach od operacji zmarł. Matka chłopca wspomina, że operacja zakończyła jego cierpienie. Dzięki niej mógł oglądać świat z innej perspektywy, a specjalny kołnierz pomagał mu uczestniczyć w zajęciach w szkole i spędzać czas z rówieśnikami. W wywiadzie dla Daily Mail zrozpaczona matka powiedziała:

Mieliśmy tak wiele planów i marzeń. Teraz wszystko się rozpadło. Jeszcze rano wszystko było w porządku, a po obiedzie poprosił, by mógł pooglądać telewizję. Podczas oglądania zakaszlał dwukrotnie, a gdy chciał kaszlnąć trzeci raz, zmarł. Lekarz przybył po kilku minutach i oznajmił, że nic nie da się zrobić. Mojego syna już nie ma.
 

Dr Rajagopalan Krishnan, który wykonywał operację wyprostowania szyi w lutym tego roku, jest wstrząśnięty nagłą śmiercią chłopca:

Mogę tylko przypuszczać, że miopatia w końcu dogoniła klatkę piersiową. W takich przypadkach często nie ma żadnych objawów. W końcu stało się najgorsze. Był jednym z najdzielniejszych dzieci, jakie widziałem. Jego choroba była straszna, a on zawsze był radosny i uśmiechnięty. Jego brak spowoduje cierpienie wielu osób, nie tylko rodziny.

Mahendra Ahirwar z rodziną i przyjaciółmiMahendra Ahirwar z rodziną i przyjaciółmi Źródło: youtube.com/PatrynWorldLatestNew

Zmarł z powodu komplikacji krążeniowo-oddechowych, które były skutkiem choroby. Dzięki operacji zyskał kilka dodatkowych miesięcy życia. Pogrzeb odbył się w otoczeniu najbliższej rodziny, która wciąż nie może otrząsnąć się po stracie chłopca. Liczą jednak, że jest teraz w lepszym miejscu:

Będę za nim tęsknić. Nie mam pojęcia, jak sobie poradzę z jego stratą. Teraz jest z Bogiem i mam nadzieję, że tam odnajdzie spokój. Miał bolesne życie, teraz pragnę, by gdziekolwiek jest, nie zaznał więcej bólu.

Wojciechowska: Jeśli kobieta ma dziecko, to znaczy, że zdobyła znacznie wyższą górę niż Mount Everest

Więcej o: