53-letnia Donna Penner z Kanady opublikowała na łamach serwisu BBC esej opisujący ze szczegółami to, co przeżyła, kiedy w 2008 roku obudziła się w trakcie operacji pod narkozą.
Ze względu na bardzo intensywne miesiączki Donna miała przejść laparoskopię, która polega na tym, że chirurg wykonuje kilka mniejszych cięć brzucha zamiast jednego dużego, by wprowadzić odpowiednie instrumenty i z ich pomocą zbadać ewentualne zmiany chorobowe czy wykonać zabieg.
Donna była już wcześniej operowana pod narkozą i nie bała się tego, choć przyznaje, że kiedy tamtego dnia pojawiła się w szpitalu, czuła niepokój.
Na początku wszystko szło zgodnie z planem:
Położyli mnie na stole i zaczęli podłączać do tych wszystkich monitorów. Anestezjolog podał mi coś do kroplówki, położył maskę na twarzy i powiedział "weź głęboki oddech". Więc to zrobiłam i odpłynęłam tak, jak powinnam
Kiedy Kanadyjka się obudziła, usłyszała dźwięk maszyn i krzątaninę zespołu. Jak wspomina, ucieszyła się wtedy, bo myślała, że operacja już się skończyła. Leżała nadal zamroczona lekarstwami i narkozą, ale czuła się zrelaksowana.
Wszystko się zmieniło kilka sekund później, kiedy nagle dotarły do niej słowa chirurga:
"Skalpel, proszę". Zamarłam. Pomyślałam, "czy ja dobrze słyszę?"
53-latka znalazła się w dramatycznej sytuacji - ogólna narkoza przestała działać, ale ta o właściwościach paraliżujących (podaje się ją m.in. przy operacjach jamy brzusznej, by rozluźnić mięśnie) nie.
Spanikowałam. Nie wierzyłam, że to się dzieje. [...] Wtedy poczułam, jak robi pierwsze cięcie. Nie potrafię znaleźć słów, które opisałyby ten ból - był koszmarny
Donna wspomina, że nie mogła otworzyć oczu ani płakać. Próbowała też usiąść, ale nie była w stanie się ruszyć, bo czuła się, "jakby ktoś na niej siedział".
Słyszałam, jak chirurg mówi "patrzcie na jej wyrostek, jest ładny i różowy, okrężnica wygląda dobrze, jajniki też"
Kobieta dokładnie pamięta, co przeżywała podczas trwającej półtorej godziny operacji. Słyszała swoje coraz bardziej przyspieszające bicie serca na monitorze. Czuła, jak chirurg robi nacięcia i manewruje narzędziami w jej brzuchu.
Trzy razy próbowała ruszyć stopą, żeby dać znać, że się wybudziła. Bez skutku - za każdym razem ktoś z zespołu kładł na niej rękę, żeby ją uspokoić.
Co gorsza, Donna została zaintubowana, a maszyna została ustawiona tak, że kobieta "dostawała" tylko siedem oddechów na minutę.
Dusiłam się. Czułam, jakby moje płuca płonęły
Nagle, kiedy zaczęło jej się wydawać, że operacja zmierza ku końcowi, poczuła, że może ruszać językiem, więc próbowała wypluć rurkę intubacyjną, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Zadziałało. Zauważył to anestezjolog. Ale chyba musiał pomyśleć, że paraliż ustępuje, bo tylko wyciągnął Donnie rurkę z gardła.
Dotarło do mnie, że teraz naprawdę mam problem. W myślach zdążyłam się już pożegnać z całą rodziną, bo nie sądziłam, że to przetrwam. Nie mogłam oddychać
Wtedy zdarzyło się coś, czego kobieta sama nie rozumie. Według niej "wyszła z ciała" i znalazła się w zawieszeniu, w którym dźwięki z sali operacyjnej były słyszalne tylko w tle. Nagle przestała czuć ból i się bać.
Jestem chrześcijanką i nie mogę powiedzieć, żebym trafiła do nieba, ale [...] czułam czyjąś obecność. Zawsze mówię, że to był Bóg. Potem usłyszałam głos mówiący, że cokolwiek się stanie, będzie dobrze
I faktycznie. Po trwającej "dosłownie ułamek sekundy" chwili Donna "wróciła" na stół operacyjny. Anestezjolog nałożył jej maskę na twarz i użył ręcznego resuscytatora, żeby ułatwić przepływ powietrza do płuc. Przestały ją boleć i znów zaczęła oddychać normalnie.
Później, kiedy było już po wszystkim, Kanadyjka odbyła rozmowę ze swoim chirurgiem, który zgodnie z jej słowami, przepraszając ją ze łzami w oczach za to, co przeżyła, potwierdził wszystko, co słyszała, leżąc na stole operacyjnym. Kobieta nie musiała nawet pytać o diagnozę, bo już ją znała - to lekarz też potwierdził.
Żeby wyjść z traumy, jaką przeżyła, potrzebowała pomocy psychoterapeuty. Donna zdecydowała się też na pozwanie szpitala w kanadyjskiej Manitobie za szkody, jakich doznała.
Mimo to, jak twierdzi, opowiedziała swoją historię po pierwsze po to, żeby pomóc samej sobie, a po drugie, żeby zwiększyć świadomość, że takie wypadki się zdarzają i ludzie powinni być tego świadomi.
Przebudzenia z narkozy w czasie operacji to kontrowersyjny temat. Największą trudność sprawia bowiem udowodnienie, że pacjenci, którzy mówią o takim doświadczeniu, nie kłamią, nie wyobrazili sobie tego, rzeczywiście to przeżyli i że można polegać na ich relacji.
Zgodnie z informacjami podawanymi przez brytyjski Royal College of Anaesthetists, na który powołuje się BBC, takie wypadki są raportowane w jednym przypadku na 19 tys. operacji. Najczęściej zdarza się to przy cesarskich cięciach, zabiegach wykonywanych na klatce piersiowej i w przypadku osób otyłych.
Zobacz też: