"Moim zadaniem nie jest oceniać, tylko dawać". Muzyk spędza godziny na stacji metra, żeby rozdać wszystko, co zarobi

Stacja metra Port Authority Bus Terminal, Nowy Jork. Między spieszącymi się ludźmi stoi on - gitarzysta, który, jak wielu przed nim, zbiera pieniądze do leżącego obok otwartego futerału. Ale w przeciwieństwie do innych nie weźmie ich dla siebie. Występuje, by wesprzeć bardziej potrzebujących.

William Boyajian mieszka w Nowym Jorku. Tu pracuje jako aktor i muzyk. To, co go wyróżnia, to fakt, że postanowił wykorzystać swoje zdolności, by pomóc bardziej potrzebującym.

 

Futerał pełen pieniędzy

Sam przez lata utrzymywał się z bycia "ulicznym grajkiem" i pamięta, że zawsze martwiło go, kiedy wracał do domu z futerałem pełnym pieniędzy, podczas gdy bezdomni z jego otoczenia byli pozbawieni środków do życia.

Teraz, mimo że jest w stanie utrzymać się z innych źródeł, nie przestał występować na stacji metra. Nadal gra na gitarze i śpiewa, ale wszystkie pieniądze oddaje - w ramach stworzonego przez siebie projektu "Hopeful Cases" - potrzebującym.

Zasada działania Williama jest prosta, o czym wyraźnie informuje tekturowa tabliczka stojąca przed nim: "Jeśli jesteś bezdomny albo szukasz pomocy, weź tyle, ile potrzebujesz, z futerału (ja po prostu lubię grać) #Hopeful Cases".

 

Nic się nie marnuje

Nowojorczyk twierdzi, że sam nie bierze ze swoich zarobków ani centa, chociaż czasem zatrzymuje "ciekawe, zagraniczne monety", jeśli się takie trafią.

Kiedy po dniu grania zostaną mu jakieś pieniądze, razem z innym, uczestniczącym w jego projekcie muzykiem przekazują je na ufundowanie jednorazowych kart do przejazdów metrem dla pasażerów w potrzebie.

O tym, jak William postrzega to, co robi, można się dowiedzieć z wypowiedzi cytowanych przez serwis nbcnewyork.com:

Celem tego projektu (oprócz zaangażowania jak największej liczby muzyków) jest rozpowszechnienie idei, która mówi, że jeśli widzisz kogoś potrzebującego, po prostu powinieneś mu pomóc

Dawać, nie oceniać

Mężczyzna ma też prostą odpowiedź na pytanie o to, czy nie obawia się, że swoboda, jaką daje ludziom w braniu "jego" pieniędzy, może zostać wykorzystana w złym celu:

Moim zadaniem nie jest oceniać, tylko dawać. Wolę pomylić się w dziewięciu przypadkach na dziesięć i pomóc tej jednej osobie, która faktycznie tego potrzebuje

Wielu internautów, w tym komentujących na jego koncie na Instagramie czy Reddicie, chwali Williama za to, co robi. Według nich sprawia, że życie w "trudnym" mieście, jakim jest Nowy Jork, jest łatwiejsze. Mężczyzna wszystkich muzyków chętnych do wsparcia jego projektu prosi, żeby zgłosili się do niego, pisząc wiadomość na e-mail  hopefulcases@gmail.com.

 

Mogą cię też zainteresować:

Spieszył się na pogrzeb, 120 km do celu popsuło mu się auto. Pomógł starszy mechanik, ale nie zgadniecie jak

Wygrana w totka? Nie! Tak bezdomny mężczyzna cieszył się z otrzymanej pracy [WIDEO]

Reklama niemieckiej sieci supermarketów o Eatkarusie zachwyciła internet

Więcej o: