Na taką profesor trafiła Rachel Harriman, studiująca na Ohio State University w USA. 19-latka miała czas do niedzieli, żeby oddać jedną z prac zaliczeniowych. Nie spodziewała się jednak, że ostatni dzień terminu na jej wykonanie okaże się równocześnie końcem jej własnego związku.
Kiedy zabrała się za pisanie, niespodziewanie przyszedł do niej chłopak i z nią zerwał. Ze złamanym sercem nastolatce - nieważne, jak bardzo się starała - ciężko było się zmobilizować do skupienia na pracy. Mimo to udało jej się skończyć, ale kilka godzin po upływie terminu.
Ze spóźnienia w szkole trzeba się wytłumaczyć. Tak też zrobiła Rachel, która, zamiast wymyślać "poważne" i uzasadnione powody, postanowiła zrezygnować z wymówek i napisała do swojej profesor całkowicie szczery e-mail.
Wiadomość nastolatka zaczęła od przeprosin dla profesor Steigerwald za spóźnienie. Następnie przeszła do konkretów - przyznała, że poprzedniego dnia niespodziewanie zerwał z nią chłopak, przez co stała się kompletnie nieproduktywna i nie była w stanie skupić się na niczym.
Rachel z nutką ironii zapewniła też o tym, że to wyjątkowa sytuacja:
To się z pewnością nigdy więcej nie powtórzy, bo nie jestem już w związku i nie będzie kto miał się ze mną rozstać w następną niedzielę
Wiadomość zakończyła gorącymi przeprosinami za swoją bezwzględną, a tym samym trochę niekomfortową szczerość względem nauczycielki, przyznając, że dla niej też nie jest to łatwe.
Treścią wiadomości Rachel postanowiła podzielić się na Twitterze, nie spodziewając się, że spotka się z tak pozytywną reakcją ze strony tysięcy innych użytkowników. Oprócz dziesiątek tysięcy "polubień" posta pojawiły się też głosy wsparcia i komplementy dla autorki szczerego wyjaśnienia.
Najważniejsza była jednak odpowiedź adresatki - profesor historii, pani Steigerwald, która zareagowała krótko, ale treściwie:
Takie życie. Wygląda na to, że... to idealny moment na wycieczkę do Europy
Istniało duże ryzyko, że w oficjalnej sytuacji i korespondencji nauczycielka zignoruje i nie przyjmie wyjaśnienia Rachel. Zamiast tego wykazała nie tylko zrozumienie, ale też pozwoliła sobie na "mrugnięcie okiem" do nastolatki, czyli sugestię, że powinna korzystać z życia i jechać "zaszaleć" do Europy, jak robi wiele amerykańskich studentów.
Za słowami poszły też czyny, a właściwie ich brak. Mimo spóźnienia profesorka zdecydowała się nie obniżać 19-latce oceny z tego powodu, dzięki czemu ostatecznie Rachel skończyła z odpowiednikiem polskiej "4+" w indeksie.
Mogą cię też zainteresować:
Wyszedł do sklepu po zakupy, do domu wrócił jako lokalny bohater. "Tak wychowali mnie rodzice"