Maggie Wright i jej mąż byli trochę przerażeni, ale przede wszystkim podekscytowani, kiedy dowiedzieli się, że będą mieli dziecko. Niestety, przez nadciśnienie tętnicze kobiety i jej fatalne samopoczucie w czasie ciąży lekarze zadecydowali o natychmiastowym wykonaniu cesarskiego cięcia.
Noah Robert przyszedł więc na świat 8 lutego 2017 roku jako wcześniak - dokładnie w 29. tygodniu i 5. dniu ciąży. Od tamtej pory przebywa w szpitalu na oddziale intensywnej terapii dla noworodków, gdzie walczy o życie.
Rodzice cały czas są przy nim, stresując się, obserwując jego walkę i wspierając go swoją obecnością. Mimo że sami fizycznie nie mogą nic zrobić, sytuacja okazała się dla nich bardzo wyczerpująca. Dlatego postanowili zrobić krótką przerwę i "wyskoczyć" na kilka godzin, żeby przejść się po plaży na Tybee Island (miasto na wyspie w USA) i zwiedzić akwarium Tybee Island Marine Science Center.
To właśnie tam spotkała ich niespodzianka, która sprawiła, że wrócili do Noah pełni pozytywnych myśli i energii. Jej "sprawczynią" okazała się recepcjonistka, która zaczepiła ich już przy wejściu. Kobieta z wielkim zaangażowaniem zaczęła opowiadać im o ośrodku i o... żółwiu morskim Alkie, który trafił do nich jako malutkie i osłabione stworzenie z małymi szansami na przeżycie. Udało mu się i teraz to chluba akwarium.
Wypytała ich też o rodzinę i dzieci, więc podzielili się swoją historią o synku, który przyszedł na świat za wcześnie. Wychodząc z akwarium po jego zwiedzeniu, nie spodziewali się jednak po niej innej reakcji niż uprzejmego "do widzenia".
Tymczasem recepcjonistka podbiegła do nich i wręczyła im torbę, w której znajdowała się maskotka morskiego żółwia, pocieszając ich, że "Alkie też był słabiutkim maleństwem, ale wyrósł na dużego i silnego żółwia. Z Noah będzie tak samo". Później rodzice wcześniaka odkryli, że dołączyła do zabawki małą, niepozorną kartkę z życzeniami dla ich synka: "Powodzenia malutki Noah. Przyjedź zobaczyć Alkiego, kiedy już podrośniesz".
Ten mały gest wystarczył, żeby Maggie i jej mąż poczuli, jakby ktoś pomógł im w "najtrudniejszym momencie ich życia":
Ta kobieta nie ma pojęcia, ile dla nas znaczyło usłyszeć coś takiego w tym momencie. Nie wie, jak bardzo jesteśmy jej wdzięczni. Może nie zdawać sobie sprawy, jak bardzo to, co zrobiła, było dla nas ważne
Zachwycona bezinteresownością od obcej osoby Maggie już nie może się doczekać, aż podzieli się ze swoim synem tą i wieloma innymi historiami. Chce mu opowiedzieć o recepcjonistce, która okazała im wsparcie, przypominając o tym, że ludzie są dobrzy. Dzieląc się swoją historią na profilu "Love What Matters", zakończyła ją motywującym podsumowaniem, że "ich historia pokazuje, jak nawet najmniejsze gesty mogą dawać wielki efekt".
Zobacz też:
Wyszedł do sklepu po zakupy, do domu wrócił jako lokalny bohater. "Tak wychowali mnie rodzice"