Pięć rzeczy, które najlepiej robić chorując

Chorowanie to czynność, którą całkiem zgrabnie można połączyć z robieniem innych, bardziej ciekawych, rzeczy. Oto nasza piątka hitów na umilenie czasu na L4.

Zacznijmy od tego, że mówimy o takim typowym wirusowym chorowaniu, kiedy ścina nas na dzień dobry, a później przez tydzień dochodzimy do siebie. Pierwsza rada, zanim zaczniecie działać - słuchajcie swojego ciała. Jak jest mu zimno i chce spać, to otulcie się kołderką, wypijcie pół litra ciepłego soku malinowego i idźcie spać. Spanie to świetny środek na chorobę. Organizm pacyfikuje chorego i ma szansę walczyć z chorobą, z kolei człowiekowi szybciej czas mija i proces zdrowienia jakoś dynamiczniej przebiega.

Czytanie w chorobieCzytanie w chorobie Fot. Thoroughlyreviewed/CC BY 2.0/Flickr.com

Czynność numer jeden - czytanie

Nieważne co, ważne, że w ogóle. Czytać można miesięczniki, tygodniki, dzienniki, książki. Na czytniku, telefonie, w wersji papierowej. Czytanie idealnie nadaje się do chorowania. Książkę można czytać w łóżku - leżąc na wznak i na boku. Czas szybciej mija, człowiek poszerza horyzonty, zdobywa nową wiedzę, nadrabia literackie zaległości. Z książką w rękach w chorobie świetnie się zasypia. Można po nią sięgnąć w każdej chwili - bez konieczności wychodzenia z centrum dowodzenia zdrowieniem, czyli łóżka.

Czynność numer dwa - oglądanie seriali

Na drugim miejscu, bo z doświadczenia wiemy, że na początku chorowania pomysł z wpatrywaniem się w ekran nie jest najlepszy. Po dwóch średniej długości odcinkach zaczynają boleć oczy i głowa. Jeśli oglądacie seriale na laptopie, to zaczynają męczyć się nogi, a na udach robi się naprawdę gorąco. Oglądanie seriali to zdecydowanie czynność, której lepiej się oddawać, kiedy już macie się nieco lepiej, i to wieczorami, gdy połączenie światła dziennego i tego emitowanego przez komputer nie „gryzą się”. Nasza rada? Jeśli już dacie się porwać serialowemu maratonowi, koniecznie róbcie sobie między odcinkami przerwy na rozruszanie kości i uzupełnienie płynów.

Oglądanie telewizjiOglądanie telewizji Fot. shellac/CC BY 2.0/Flickr.com

Czynność numer trzy - oglądanie telewizji jak leci

Seriale zaliczone, wszystko, co ciekaw obejrzane. Nie ma potrzeby leżeć w łóżku (już nie potrzebujecie tyle snu, co na początku choroby). Przenosicie się więc spod kołdry pod koc na kanapie. Odpalacie telewizor i… odkrywacie zupełnie nieznane wam dotąd kanały tematyczne. Do naszych ukochanych należą te kulinarne, wnętrzarskie i podróżnicze. Mężczyźni wybierają motoryzację i dokumenty o poławiaczach krabów, kobiety lubią pooglądać panny młode poszukujące idealnej sukni ślubnej. Choroba to także świetny moment, żeby wreszcie zgłębić fenomen sióstr Kardashian.

Czynność numer cztery - porządki w komputerze

Jak oglądaliście te seriale, to przypadkiem zobaczyliście, że w folderze ze zdjęciami zrzuconymi z aparatów cyfrowych i telefonicznych macie około 5000 tysięcy niewywołanych plików. Chorowanie i polegiwanie w łóżku pozwala na zajęcie się na poważnie selekcją fotografii i ich ewentualną wysyłką do wywołania. Oglądanie zdjęć to czynność przyjemna, dlatego, jeśli macie cierpliwość (bo czas macie na pewno), to chorowanie można elegancko spożytkować na zaprowadzenie (wreszcie!) porządków w nagromadzonych przez lata zdjęciach.

Porządki w skali mikroPorządki w skali mikro Fot. flashy soup can/CC BY 2.0/Flickr.com

Czynność numer pięć - porządki w szafach

Czujecie się już całkiem dobrze, ale jeszcze nie na tyle, żeby wyjść z domu. Zamiast leżeć w łóżku, zaczynacie się snuć po mieszkaniu w wyciągniętych dresach w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia.

Jeśli jest energia i odczuwacie potrzebę działania, czas na porządki. Sprzątanie w szafach, szufladach i komodach to czynność wprost wymarzona. Jest pożyteczna, daje satysfakcję, a działanie w tak niewielkiej skali nie meczy tak mocno, jakbyście mieli się zabrać za generalne porządki w domu. Ta czynność jest dobra na koniec rekonwalescencji - idealna na zwieńczenie zwolnienia.