Zanim Beck Joan, fotografka mieszkająca w Gold Coast w Australii, zaczęła się zajmować tym, co robi teraz, musiała najpierw uporać się z wieloma problemami. Molestowana w dzieciństwie i od małego "bombardowana" sygnałami, że kobieta to obiekt seksualny, który musi spełniać konkretne standardy piękna, przez lata miała problem z akceptacją własnego ciała.
Do tego stopnia, że przez wiele lat nie tylko buntowała się i ukrywała pod męskimi ubraniami, ale też walczyła z zaburzeniami odżywiania i musiała chodzić na terapię.
Wszystko dlatego, że - jak sama twierdzi - "bała się być piękną". Strach był tak silny, że spędzając czas na którejś z nowozelandzkich plaż, gdzie się wychowała, nie była w stanie zdjąć szortów. Nawet do pływania w oceanie.
Dziś Beck Joan to zupełnie inna kobieta. Na zdjęciach pozuje zrelaksowana, uśmiechnięta, pewna siebie i często zupełnie naga. Dzięki przemianie, jaką przeszła, nie ma już problemu z pokazywaniem ciała.
Zobacz, jak wyglądają nagie kobiety w obiektywie Beck Joan >>>
Jak się okazuje, pomogły jej w tym... dwie ciąże i internet. Zamiast rozpaczać, że jej wygląd zmienił się po urodzeniu dzieci, 34-latka nabrała szacunku dla własnego ciała za to, czego dokonało.
Szukając wsparcia w trudnym momencie, fotografka trafiła w sieci na teorię bazującą na powtarzaniu i zapisywaniu wszędzie, gdzie się da, prostego hasła - "I am Enough", które ona sama rozwija jako "Jestem wystarczająco dobra" i uważa, że nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne.
Kiedy Beck Joan w końcu zrozumiała, że "nie musi być perfekcyjna", postanowiła zainspirować do takiego samego myślenia inne kobiety. Jako że zawodowo zajmuje się fotografią i street artem pod szyldem Beck Joan Graphene, a do tego surfuje, jeździ na deskorolce i dużo czasu spędza w skateparkach, postanowiła w tym celu połączyć swoje umiejętności z zainteresowaniami i stworzyła projekt o nazwie "I am Enough".
Beck Joan świetnie czuje się po obu stronach aparatu - jako fotografka i jako modelka fot. Beck Joan Graphene
Jego założenia są proste - Beck fotografuje nagie kobiety w przestrzeni publicznej. Najczęściej na tle graffiti ze swoim mottem, z których wiele wykonała sama i z pomocą bohaterek sesji. Zdjęć nigdy nie retuszuje, nie nakłada na nie filtrów ani w żaden sposób nie poprawia.
34-letnia mama dwóch dorastających córek chce w ten sposób zwrócić uwagę społeczeństwa na to, jak postrzegane są kobiety i przede wszystkim, jak w konsekwencji tego one same postrzegają siebie.
Jak sama twierdzi, jej prośby o pozwolenie na zorganizowanie sesji w wybranym miejscu czy namalowanie graffiti spotykają się z dużym wsparciem i pozytywnym odbiorem. Nie ma też najmniejszego problemu ze znalezieniem kobiet chętnych do udziału w takim przedsięwzięciu.
Zobacz, jak wyglądają nagie kobiety w obiektywie Beck Joan >>>
Okazuje się, że zgłaszają się do niej same, i to niemal codziennie. Projekt "I am Enough" ma bowiem dla nich wartość terapeutyczną. Dzięki zdjęciom pokazującym je nago dokładnie takimi, jakie są, pozbywają się kompleksów i uprzedzeń co do własnego ciała, a sama przemiana często następuje już w trakcie sesji, kiedy razem z warstwami ubrań pozbywają się też lęków.
Mimo że jedyną radą, jaką Beck Joan daje swoim modelkom przed zdjęciami, jest to, by pamiętały, że "są wystarczające", są zachwycone efektami współpracy. Kobiety, które rozbierają się w przestrzeni publicznej po raz pierwszy w życiu i nie mają doświadczenia w pozowaniu, na jej fotografiach wyglądają na zrelaksowane, szczęśliwe i zadowolone ze swojego wyglądu:
Są odważne, silne i piękne. Nawet całkowicie nagie mają więcej smaku i elegancji niż reklamy na billboardach
I faktycznie. Zdjęcia 34-latki nie bazują na wyuzdanych pozach czy epatowaniu seksualnością. Nagość nie jest tu czynnikiem, który ma przyciągnąć uwagę, tylko sprawić, że modelki poczują się "w zgodzie ze swoim wyglądem" - niezależnie od tego, czy wpisuje się on w jakiekolwiek odgórne standardy, czy nie.
Jako wielka fanka spoglądania na świat przez obiektyw Beck Joan cieszy się, że może wykorzystać swoją pracę i pasję do wspierania innych. Jak sama przyznaje, "robi to, żeby pomóc ludziom i dlatego, że to kocha". Obiecuje też, że "dopóki ktoś będzie na tym korzystał, ona będzie kontynuować swoją misję".