Dorosłych osób - przynajmniej w teorii - nie trzeba już pilnować tak, jak dzieci, by dokładnie szczotkowały zęby czy myły ręce przed jedzeniem. Ale wiele nawyków pielęgnacyjnych, które dotyczą zwłaszcza kobiet, okazuje się równie szkodliwe dla zdrowia, co zaniedbanie podstawowych zasad higieny.
Poniżej, za serwisem Brightside.me, prezentujemy 11 najpowszechniejszych błędów odnoszących się do codziennej pielęgnacji całego ciała oraz sposoby na to, jak ich uniknąć:
Jednym z najczęściej popełnianych błędów, które przyczyniają się do złej kondycji naszego największego organu, czyli skóry, a także włosów i ogólnego stanu zdrowia, jest kąpiel w twardej, nieprzefiltrowanej wodzie. Taka "kranówka" może zawierać chlor, pleśń, pestycydy czy metale ciężkie, które są absorbowane przez nasze ciało.
Rozwiązaniem tego problemu jest instalacja specjalnego filtra prysznicowego - są takie, które pasują na każdy rodzaj słuchawki prysznicowej i nie wymagają użycia żadnych specjalnych narzędzi. Można je kupić w internecie albo sklepach z wyposażeniem łazienek, a ich ceny zaczynają się już od kilkudziesięciu złotych.
Peeling, eksfoliacja, złuszczanie martwego naskórka - to zabieg pożyteczny, o ile nie wykonuje się go za często albo zbyt intensywnymi środkami. W przeciwnym razie, zwłaszcza skórze twarzy, może wyrządzić więcej szkody niż pożytku - wysuszyć ją, opóźnić gojenie się ranek czy wyprysków, a nawet przyspieszyć jej starzenie.
Ogólne zalecenia producentów kosmetyków mówią, żeby nie robić peelingu - zwłaszcza mechanicznego, czyli z drobinkami, ale też enzymatycznego - częściej niż dwa razy w tygodniu. Najważniejsze jest jednak, żeby obserwować potrzeby swojej skóry. Jeśli jest cienka i osłabiona, lepiej wykonywać go jeszcze rzadziej, albo w ogóle z niego zrezygnować na rzecz delikatnie złuszczających szczoteczek do twarzy albo specjalnych gąbeczek, które dzień po dniu delikatnie złuszczają martwe komórki naskórka.
To grzech tym cięższy, im treściwszych kosmetyków używamy do ich nakładania. Ale oprócz ich resztek, na włosiu osadzają się też bakterie i sebum, co może pogorszyć stan naszej skóry.
Pędzle do makijażu należy myć regularnie i dokładnie, dzięki czemu będą nam służyć, a nie szkodzić fot. domena publiczna/MAXPIXELS CONTRIBUTORS
To, jak często powinnyśmy je myć, zależy od ich przeznaczenia - te rzadziej używane, do sypkich cieni, róży czy pudrów wystarczy wyczyścić co dwa, trzy tygodnie. Z kolei pędzle, którymi nakładamy płynne podkłady i korektory warto myć nawet codziennie, a minimum raz w tygodniu.
Żeby ułatwić sobie to zadanie, można skorzystać ze specjalnych nakładek na dłoń i mat, ale ręczna kąpiel w wodzie z dodatkiem antybakteryjnego mydła, olejku czy specjalnego płynu dezynfekującego będzie wystarczająca. O szczegółach poprawnego mycia pędzli do makijażu pisaliśmy już tutaj.
Ten składnik płynów do płukania ust jest bardzo powszechny, choć wysusza wnętrze jamy ustnej. A to sprawia, że trudniej usunąć z niej bakterie. Warto więc sięgać po produkty niemające alkoholu w swoim składzie i działające głównie dzięki olejkom eterycznym, a także aloesowi czy na przykład soli z Morza Martwego, które również mają właściwości antybakteryjne.
A właściwie przestrzeni między nimi. To bardzo ważne, bo pomaga usunąć osad i kamień z trudno dostępnych miejsc, w których najłatwiej o próchnicę. Tym, którzy mają tendencję do osadzania się kamienia nazębnego, krwawiące dziąsła lub noszą aparat ortodontyczny albo po prostu nie przepadają za używaniem tradycyjnej nici dentystycznej, stomatolodzy polecają irygator, który za pomocą strumienia wody dokładnie oczyszcza wszystkie trudno dostępne miejsca w jamie ustnej. Można go kupić za około 100-200 zł w wersji stacjonarnej z osobnym pojemnikiem na wodę albo bezprzewodowej.
Parabeny i sulfaty - zwłaszcza ten kryjący się pod nazwą SLS - służą temu, by szampon do włosów dłużej zachował swoje właściwości i lepiej się pienił. To jednocześnie na tyle silnie działające składniki, że mogą wysuszać włosy i podrażniają skalp. Lepiej więc sięgać po takie kosmetyki, które nie mają ich w swoim składzie - na przykład produkty dla niemowląt albo te naturalne.
Z pewnością dają wyraźne uczucie czystości, ale razem z zabrudzeniami usuwają też naturalne olejki i warstwę ochronną, które wytwarza ludzka skóra. A to nie tylko ją wysusza, ale i czyni podatną na infekcje. Delikatniejsze albo naturalne środki poradzą sobie z zanieczyszczeniami równie dobrze, a przy tym nie osłabią naturalnych zdolności skóry do radzenia sobie ze szkodliwymi bakteriami.
Używanie 'mocnych' antybakteryjnych mydeł może przynieść więcej szkody niż pożytku fot. domena publiczna
Używanie jej codziennie i płukanie po każdym myciu zębów nie oznacza, że szczoteczka jest czysta. Po pierwsze, jeśli nie jest schowana, osadzają się na niej bakterie unoszące się w powietrzu po spuszczeniu wody w toalecie - dokładnie tak, jak na telefonach coraz częściej zabieranych do łazienki.
Ale zamykanie jej w szafce też nie jest dobre, bo sprzyja namnażaniu się na jej powierzchni pleśni i bakterii lubiących wilgoć.
Co więc zrobić? Jeśli nie mamy możliwości, by trzymać szczoteczki w innym pomieszczeniu niż w sąsiedztwie toalety, a zależy nam na ich maksymalnej czystości, można sprawić sobie specjalny kubek z wbudowaną lampą UV o właściwościach dezynfekujących, która zabija do 99,9 proc. bakterii. Innym rozwiązaniem są też specjalne preparaty o takich samych właściwościach, sprzedawane w formie proszku.
Nie wyrządzi to co prawda żadnej zdrowotnej krzywdy, ale przyczynia się do powstawania wyprysków, utrzymywania się trądziku, przesuszenia skóry, a nawet rozdwojonych końcówek włosów. Wszystko przez właściwości absorpcyjne bawełny - wchłania ze skóry wilgoć i kremy czy olejki, które na nią nakładamy przed snem, co może prowadzić nie tylko do wysuszenia, ale też namnażania się bakterii wywołujących stany zapalne.
Żeby uniknąć tych wszystkich "atrakcji" wystarczy zmienić poszewki na takie wykonane z jedwabiu, który nie jest co prawda tani ani łatwy w utrzymaniu, ale wyraźnie pomaga utrzymać gładką cerę i włosy.
Jeśli zależy nam na pięknej cerze, bawełniane poszewki na poduszki lepiej zastąpić jedwabnymi fot. Jason Trbovich/CC BY 2.0
Sporo z dezodorantów dostępnych w supermarketach czy drogeriach ma swoim składzie ten pierwiastek, bo pomaga zablokować działanie gruczołów potowych. Ale nie jest on obojętny dla naszego ciała - różne badania naukowe wskazują, że aluminium może przyczyniać się do problemów z nerkami i kośćmi, Alzheimera, a nawet raka piersi.
Dla własnego bezpieczeństwa lepiej więc sięgać po antyperspiranty pozbawione tego pierwiastka. Te bazujące na solach mineralnych czy ałunie też radzą sobie z przykrym zapachem związanym z poceniem się, a nie są tak inwazyjne dla zdrowia.
Flora bakteryjna na naszej skórze ma ją chronić, a mocne środki myjące - takie, jak wspomniane wyżej mydło albo szampon - niszczą ją. Najlepszym wyjściem jest więc stosowanie łagodnych czy naturalnych kosmetyków, a dla bardziej wymagających specjalnych "probiotyków dla skóry", które - tak, jak te zażywane np. przy kuracji antybiotykiem - mają pomóc chronić i odbudować naturalną florę. Póki co na polskim rynku trudno jeszcze znaleźć dermokosmetyki o takiej funkcji, ale są dostępne np. na Amazonie. Butelka płynu, na który składa się woda i "zdrowe" kultury bakterii, kosztuje około 80 zł i oferuje ją m.in. firma Dermatic.
Co sądzicie o tych zasadach - stosujecie się do wszystkich, a może coś okazało się dla was całkowitą nowością? Piszcie w komentarzach.
Zobacz też: