Państwo Burrow poznali się w liceum i od tego czasu są nierozłączni. Mają trójkę dzieci: 15-letnią Zaidee,13-letnią Avę i 9-letniego Nathana.
Ray od trzech lat leczył się na nowotwór gardła. Kiedy jednak terapia zaczęła go osłabiać, zrezygnował z niej.
Ray czuł się winny, że nie będzie go przy swoich dzieciach w najważniejszych momentach ich życia. Jak każdy tata pragnął towarzyszyć im, kiedy będą kończyły studia, świętowały zdany egzamin z prawa jazdy czy wchodziły w związki małżeńskie.
Tak zrodził się pomysł niezwykłej sesji, która stała się dla rodziny pewnego rodzaju wehikułem czasu:
Mój mąż i ja podejmujemy każdy wysiłek, żeby życie naszych dzieci było tak normalne, jak to tylko możliwe. Wiedziałam, że ta sesja to szansa, żeby dać dzieciom podnoszące na duchu wspomnienia, których będą potrzebować wtedy, kiedy przyjdą najcięższe chwile w ich życiu.
Ray i jego żona, Christy, wynajęli fotograf, która miała zrobić im zdjęcia przedstawiające najważniejsze momenty w życiu rodziny, w których mężczyzna nie będzie miał już szansy uczestniczyć.
Państwo Burrow wypożyczyli do sesji samochód, absolwenckie togi oraz jedną z sukni ślubnych. Druga, w której pozowała starsza córka, Zaidee, była bowiem suknią, którą Christy miała na sobie, kiedy w 1994 roku brała ślub z Rayem.
Choć dla dzieci i żony Raya sesja była wzruszająca, Christy zdradziła, że mężczyzna nie pozwolił im na smutek. Cały czas miał dobry humor, a w cięższych chwilach rozśmieszał swoich bliskich.
Choć Ray jest śmiertelnie chory, Christy uważa, że sesja była w pewnym sensie wygraną z rakiem, ponieważ rodzina nie pozwoliła na to, by choroba męża i taty odebrała bliskim wszystkie ważne momenty w ich życiu.
Za tym zdjęciem pary nowożeńców stoją takie emocje, że nawet jego autor się popłakał [FOTO]