Steph Smith, 23-letnia modelka z Melbourne, współpracowała m.in. z marką Adidas, Clinique, i Bondi Sands. Nikt nie pomyślałby, że ta śliczna i odnosząca sukcesy dziewczyna może mieć problemy z akceptacją siebie.
Steph zdradziła, że jej niepewność wzięła się z tego, jak traktowano ją w nowojorskiej agencji modelek.
Agenci usunęli zdjęcia dziewczyny ze swojej strony, tłumacząc, że nie będą wysyłać jej na castingi, dopóki nie osiągnie wymaganych przez nich rozmiarów. Dziewczyna była mierzona raz lub dwa razy w tygodniu.
- Powiedzieli mi, że dopóki nie osiągnę właściwych wymiarów, nie będą jako agencja przyznawać się, że to oni mnie reprezentują. To było jak z rozmachem wymierzony policzek.
Steph nigdy wcześniej nie spotkała się z takim traktowaniem. W swojej poprzedniej agencji, Chadwick Models, w której zaczynała karierę, nikt nie uważał jej wymiarów za niewłaściwe.
Dziewczyna zaczęła kontrolować to, co jadła:
- Stałam się bardzo restrykcyjna, jeśli chodzi o posiłki. Nie jadłam, bo cały czas byłam wystraszona. Bez przerwy też ćwiczyłam.
Modelka schudła, jednak agenci wciąż przekonywali ją, że może stracić jeszcze trochę centymetrów. Steph czuła się coraz bardziej nieszczęśliwa - wyjechała z Australii, ponieważ była przekonana, że nauczy się czegoś nowego, jednak po doświadczeniach z Chadwick Models zapragnęła wrócić do kraju.
Tuż po powrocie do Australii dziewczyna dostała propozycję pracy przy reklamowaniu bielizny marki Bras N Things. Modelka powoli odzyskiwała równowagę psychiczną. Pomogli jej w tym ludzie, którzy pracowali przy sesji. Często przynosili na plan zdjęciowy czekoladę i nalegali, by Steph się nią częstowała. Modelka zrozumiała, że nikt nie uważa jej ciała za niedoskonałe, a głodzenie się i nadmierny wysiłek fizyczny mają zły wpływ na jej zdrowie.
Teraz Steph chce, żeby nagłaśniać jej historię z nowojorską agencją modelek i przekonać inne dziewczyny, że nie warto poświęcać swojego zdrowa zarówno fizycznego, jak i psychicznego dla kariery.
"Te zdjęcia są MOCNO wyretuszowane" - znana modelka pokazała, jak wygląda naprawdę. Nie do poznania