Badacze z American Chemical Society (ACS) odkryli, że "domowy" kurz zawiera substancje zaburzające gospodarkę hormonalną, które pobudzają komórki tłuszczowe w ludzkim organizmie do gromadzenia większej ilości tłuszczu, a w konsekwencji tycia.
Co gorsza, wystarczy naprawdę mała ilość kurzu - zaledwie 3 mikrogramy - by wywołać taki efekt. To naprawdę niewiele. Zdecydowanie mniej, niż na co dzień znajduje się w przeciętnym mieszkaniu.
Ale to nie wszystko. Testy na zwierzętach wykazały, że ekspozycja młodych organizmów na niektóre substancje zaburzające gospodarkę hormonalną może skutkować przybieraniem przez nie na wadze w późniejszym życiu.
Na tej podstawie badacze wysnuli wniosek, że zagrożenie dotyczy szczególnie dzieci. Zwłaszcza, że zgodnie z informacjami podawanymi przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska, dziennie wchłaniają one średnio 50 miligramów kurzu.
Skąd w ogóle takie substancje się w nim biorą? "Independent" podaje, że trafiają do naszych domów razem z zakupami. "Najbardziej tuczące" pod tym względem mają być przedmioty i opakowania wykonane z plastiku.
Wnioski wynikające z badań przeprowadzonych przez ACS nie zostały jeszcze potwierdzone przez innych naukowców. Liczymy na to, że się z nimi zgodzą, bo zawsze łatwiej jest zrzucić winę za przytycie na coś innego niż własne łakomstwo.
Zobacz też:
Sprzątasz w ten sposób? 7 powszechnych błędów, które sprawiają, że zamiast czyścić - brudzisz