Nerida Bint, 35-latka z Newcastle, chciała schudnąć (ważyła 84 kilogramy) i polepszyć kondycję. Kiedy usłyszała o crossficie - aktywności, która łączy w sobie trening siłowy i kondycyjny, pomyślała, że to coś dla niej. Crossfit wzmacnia bowiem całe ciało - poprawia wytrzymałość mięśni, równowagę i szybkość.
Pani Bint była podekscytowana, gdy znalazła damską siłownię, która miała w ofercie wspomniane zajęcia. Na miejscu czekało ją jednak niemiłe rozczarowanie. Trener i zarazem właściciel klubu fitness spojrzał na Neridę z niesmakiem i powiedział:
Oj, kochanie, crossfit nie jest dla ciebie.
Pani Bint, zawstydzona, uciekła z siłowni. Ostatecznie słowa trenera zmotywowały ją do zmiany: "Byłam w nienajlepszej sytuacji, otyła, bez przyjaciół. Wiedziałam, że muszę coś zrobić". Kobieta postanowiła jednak udowodnić sobie i innym, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Nerida znalazła inną siłownię oferującą treningi crossfitu. Tamtejszy trener ułożył dla niej wymagający, 12 tygodniowy plan treningowy.
W końcu aktywność zaczęła przynosić efekty - z 84 kilogramów Nerida schudla do 63 kilogramów. Personel nowej siłowni był tak pomocny i inspirujący, że crossfit stał się prawdziwą pasją Neridy. W klubie sportowym zawarła nowe przyjaźnie, które przywróciły jej chęć do życia.
Kobieta odeszła z dobrze płatnej pracy i sama zaczęła szkolić się na trenerkę. W końcu udało jej się otworzyć siłownię oferującą jej ulubiony rodzaj treningu. Według Neridy jej placówka jest idealna dla kobiet niepewnych siebie, którym (jak niegdyś jej) wmawia się, że nie nadają się do pewnych aktywności fizycznych.
To pomoc takim klientkom daje pani Bint najwięcej satysfakcji:
Uwielbiam patrzeć, jak kobiety zmieniają wygląd swoich ciał i razem budują społeczność. Każda kobieta, niezależnie od tego, ile waży, jaki ma rozmiar i ile ma lat, zasługuje na to, żeby czuć się sprawna i zdrowa.
"Typowo" męski sport pomógł 21-latce w walce z depresją. To była miłość od pierwszego "machnięcia"