Roberts nie widzi w swoim postępowaniu żadnej niekonsekwencji, dlatego postanowiła się bronić. Ostatnio udostępniła post na Instagramie, który rozpoczęła słowami: „Możesz kochać siebie i zmieniać się w tym samym czasie”.
Według Amandy zbyt dużo ludzi popierających ruch body positive żyje w przekonaniu, że skoro kochają swojej ciało takim, jakie jest, to już nigdy nie powinni go zmieniać. Powszechne jest też zjawisko krytykowania osób, które zdecydowały się to zrobić.
Amanda uważa, że tacy ludzie nie rozumieją przesłania ruchu body positive. Według niej kochanie siebie nie wyklucza zmian:
Jestem tu, żeby powiedzieć wam, że możecie robić to, co chcecie z waszym ciałem i wciąż je kochać. To wasze ciało, wasze życie, nikogo innego. Więc nie pozwólcie nikomu się piętnować. Nie pozwólcie nikomu wymuszać na sobie tkwienia w czymś, jeśli wy chcecie zmiany.
Amanda tłumaczy, że odchudziła się i usunęła nadmiarową skórę z miłości do siebie. Priorytetem było dla niej zdrowie, nie wygląd. Metamorfoza, jaką przeszła Roberts nie oznacza, że kobieta kiedyś się nie akceptowała:
Kochałam siebie, kiedy ważyłam 150 kilogramów, kochałam, gdy miałam 81 kilogramów i obwisłą skórę i kocham teraz – z 83 kilogramami i bliznami. Zdecydowałam się na zmiany, PONIEWAŻ kocham siebie. Jestem z tego dumna.
Choć pod postem aktywistki znów pojawiło się kilka negatywnych komentarzy ("Jeśli tak bardzo kochasz siebie, to dlaczego zdecydowałaś się na zmiany?”, "Nie kochasz swojego ciała naprawdę, skoro chcesz je naprawić”), tym razem przeważały te pozytywne. Ludzie zrozumieli przesłanie kobiety i przestali ją atakować:
To cała prawda. Twoje życie, więc rób z nim, co chcesz. Ludzie zawsze chcą krytykować innych, a tym, czego potrzebujemy, jest szacunek.
Miała dość idealnych zdjęć na Instagramie, więc promuje chinning i zaraża nim innych