Jak wyjaśnił Hirotaka Matsushima, rzecznik japońskiej firmy Piala Inc., pomysł podsunął zarządowi jeden z pracowników:
Jeden z naszych niepalących pracowników zostawił wiadomość w firmowej skrzynce na sugestie pracownicze rok wcześniej. Napisał, że przerwy na papierosa powodują problemy. Nasz dyrektor generalny zobaczył tę wiadomość i zgodził się z nią, więc daliśmy niepalącym dodatkowe wolne w ramach rekompensaty.
Przerwy na papierosy irytowały niepalących, ponieważ trwały zbyt długo. Firma ma siedzibę na 29 piętrze, więc każdy, kto chciał zapalić, musiał zjeżdżać na dół. Cały proces potrafił zająć nawet 15 minut. Niepalący czuli się więc poszkodowani. Uważali, że pracują więcej od palących kolegów.
Dyrektor generalny, Takao Asuka, uważa, że jego decyzja może mieć także dobry wpływ na zdrowie palaczy:
Wierzę, że to zachęci pracowników do rzucania palenia skuteczniej niż kary.
Dotychczas z dodatkowego urlopu skorzystało 30 pracowników spośród 120 zatrudnionych w firmie. Wśród nich był rzecznik Matsushima, który w wolnym czasie wyjechał na rodzinne wczasy.
Pomysł firmy był na tyle interesujący, że ludzie zaczęli komentować go na portalach społecznościowych. Co ciekawe, większość komentujących poparła pomysł zarządu:
Przypomniało mi to poprzednią pracę. Współpracownik narzekał, że przeglądam strony internetowe podczas moich dwóch, piętnastominutowych przerw. Stwierdził, że nie mogę być „aż tak zajęty”, skoro to robię. Nie wziął pod uwagę swoich 10-minutowych przerw na papierosa, na które wychodził co godzinę.
Jestem palaczem, ale i tak myślę, że to świetny pomysł.
Świetne! Pracowałam w firmie, gdzie przerwa na papierosa była dosłownie co pół godziny.
A wy rzucilibyście palenie dla dodatkowego urlopu? Czy uważacie pomysł zarządu za swego rodzaju... dyskryminację? Zagłosujcie w sondażu!
"Nie palisz, nic w pracy nie załatwisz". Pytamy pracowników korporacji, czy tak jest naprawdę
Satysfakcja, pieniądze, ludzie? Co jest najważniejsze w pracy?