Z jakichś powodów historycznie przyjęło się, że kobieta powinna być w swojej pozycji w miejscach publicznych skromna. Kolana razem, łokcie blisko ciała. W wersji kobiety z klasą wzór tych wyobrażeń mogłaby stanowić poza, którą w swoich programach przybiera Elżbieta Jaworowicz.
Na drugim biegunie znajdują się pod względem pozycji mężczyźni, którzy siedzą szeroko, śmiało rozszerzając kolana. Pozycja tak powszechna, że jej nazwę (manspreading) znajdziecie także w słowniku Oxford Dictionary of English. U mężczyzn wygoda, u nas ciągła walka z materią.
Problem jest na tyle powszechny i denerwujący kobiety, że pod hasztagiem manspreading panie zaczęły wrzucać dowody męskiej dominacji w przestrzeni komunikacji miejskiej.
Dwóch mężczyzn zajmujących pięć miejsc, dwóch mężczyzn śmiało zabierających przestrzeń ściśniętej między nimi kobiecie. Walka o dominację trwa w najlepsze i to w całkiem nieoczywistych miejscach.
Zirytowane kobiety postanowiły siłą wydrzeć należne im miejsce i przy okazji oswoić pozę, która jeszcze do niedawna uznawana była za niestosowną, nielicującą z kobiecością. Modelki w sesjach i reklamach domów mody, Instagramerki na swoich Instagramach i wreszcie kobiety w autobusach, pociągach i metrze siadają szeroko, z gestem i śmiałością.
Sądzicie, że temat jest poważny, też was #manspreading denerwuje? A może uważacie, że to przesada i czepialstwo?