Babcia Erica Hertleina jest miłośniczką zwierząt. Kobieta dokarmia i dba o bezdomne koty, które przychodzą pod jej dom w Kansas. Czasem wpuszcza zwierzęta do domu, żeby te mogły odpocząć na specjalnie przygotowanych dla nich posłaniach.
Ostatnią wizytę u babci Eric wciąż wspomina ze śmiechem. Kiedy chłopak zajrzał do pokoju przeznaczonego dla kotów, w kącie zobaczył dziwnego gościa. Miał małe oczy, spiczasty nos i długi, gładki ogon. Okazało się, że starsza pani od kilku miesięcy opiekowała się oposem.
Zbity z tropu wnuczek wrócił do babci, żeby ostrzec ją przed dzikim zwierzęciem, które wkradło się do jej domu. Starsza pani jednak nie rozumiała, o co chodzi Ericowi. Upierała się, że opos, którego nazwała Tete, jest kotkiem.
- Zapewniła mnie, że to po prostu jeden z jej kotów - z uśmiechem wspomina chłopak -Śmiałem się przez dobre pięć minut. Ona nie rozumiała, z czego, dopóki nie pokazałem jej spiczastego nosa i cieniutkiego ogona. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że to nie był kot.
Mimo zapewnień wnuczka, kobieta nie mogła uwierzyć w to, że miesiącami dokarmiała oposa. Ostrożnie zbliżyła się do zwierzęcia. Chciała po raz pierwszy dokładnie mu się przyjrzeć.
Usiadła w pobliżu. Potem trochę się przybliżyła i powoli spojrzała w górę, na mnie. Z najszerszy, uśmiechem, jaki dotychczas widziałem na jej twarzy, powiedziała „Cóż, do tej pory mnie nie niepokoił, więc nie widzę przeszkód, żeby dalej tu przebywał".
Eric postanowił na własną rękę dowiedzieć się, z jakiego powodu opos zaczął przychodzić do jego babci. Okazało się, że zwierzę jest bardzo młode i prawdopodobnie zostało osierocone. Opos przyłączył się do kotów tak wcześnie, że sam zaczął uważać się za jednego z nich. Tak trafił do starszej pani.
Babcia Erica wciąż zajmuje się wyjątkowym podopiecznym. Jest dla wnuczka wzorem i inspiracją:
Ona kocha zwierzęta i opiekuje się nimi, kiedy tylko może. To motywuje do robienia dobrych uczynków i dbania o innych.