Jak piją Polki? 'Modliłam się, żeby dzieci usnęły przed 23, zanim zamkną sklep koło domu" [ALKOPOLACY]

Kobiety gorzej tolerują alkohol i szybciej się od niego uzależniają - tak wynika z badań. W picie wchodzą jak w związek z bliską osobą - to alkohol, a nie mąż, je uspokaja.

Ja nie piję. Szok i niedowierzanie. Od pięciu lat

- Nie, dziękuję, nie piję alkoholu - na te słowa ludzie, którzy mnie nie znają, uśmiechają się znacząco i pytają, czy jestem w ciąży - opowiada Magda, kobieta przed czterdziestką. - Nieustająco, od pięciu lat - odpowiadam im z uśmiechem. Tak serio, to w moim przypadku za trwającym pięć lat niepiciem stoi zwykłe zatrucie alkoholowe. Procenty znikały z mojego życia stopniowo i z pewnością przyczynił się do tego fakt, że mam wyjątkowo słabą głowę. Za każdym razem, kiedy przesadziłam z jakimś alkoholem, nie mogłam na niego później patrzeć. Tak było z wódką, z grappą i z rumem, a w końcu - po pamiętnej imprezie sprzed pięciu lat - z alkoholem w ogóle. Od tego czasu mam odruch wymiotny nawet na zapach płynu do mycia szyb z alkoholem w składzie. Nie piję i do picia nikt mnie nie namówi, chociaż próby wciąż trwają.

Abstynencja Magdy wywołuje politowanie, powszechne niezrozumienie, wesołość, a nawet złość. Magda często słyszy od męża, że jest sztywna i niewyluzowana. - Jak na imprezie wszyscy zaczynają bełkotać, to chcę wracać do domu, bo to żadna przyjemność rozmawiać z nietrzymającymi pionu ludźmi - mówi.

Jako niepijąca Magda obserwuje picie i pijanych obu płci. - Małym dzieciom do dużych wydarzeń dodaje się słodycze, dorosłym alkohol. Urodziny, imieniny, chrzciny, komunie, wieczory kawalerskie i panieńskie, wesela, awans, zmiana pracy, przeprowadzka - wszędzie pojawiają się flaszki z alkoholem, bo znalezienie okazji to pestka. A jak się butelki nie pojawiają, to jest szok i niedowierzanie. Procenty są nawet na kinderbalach - mówi.

Czy badanie żywej kropli krwi ma sens? [NaZdrowie]

Lek na całe zło

Według PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) aż 10 procent Polek (między 16. a 29. rokiem życia) spożywających alkohol wypija więcej niż ilość uznawana za picie ryzykowne (w przypadku kobiet oznacza to ponad 7,5 l czystego alkoholu na rok). Picie alkoholu jest społecznie akceptowane. Co więcej, badania [1] pokazują, że polskie kobiety stopniowo doganiają mężczyzn w ilości wypijanego alkoholu.

Weronika pije mocno, dużo i regularnie - co weekend, ale bywa, że i w tygodniu. - Mam 25 lat, mieszkam w Warszawie, mam dużo koleżanek singielek, w weekendy chodzimy do klubów, a przed wyjściem robimy „biforki” w domu. Piję, żeby się rozluźnić, dodać sobie pewności siebie, lepiej się bawić. No i lubię smak drinków. Niedziela to dla mnie dzień leczenia kaca, leżenia pod kocem i oglądania seriali.

Siostra Weroniki to cięższy przypadek. Zawsze była nieśmiała i dość szybko odkryła - uszczuplając zapasy likieru jajecznego z barku rodziców - że alkohol pozwala jej się rozluźnić. Jej nerwica niepostrzeżenie znika, kieliszek wina sprawia, że odczuwa chwilową ulgę. Dla niepijącej Magdy to "rozluźnienie" kobiet po alkoholu wygląda podobnie: W pewnym momencie koleżanki stają się głośne i chętnie sięgają po soczyste wiązanki.

Psychologowie zajmujący się uzależnieniami są zgodni, że o ile mężczyźni częściej piją alkohol w poszukiwaniu stymulacji, to kobiety sięgają po kieliszek z powodu obniżonego nastroju bądź stanów lękowych. Panie, które zaczynają mieć z alkoholem problem,  najczęściej piją samotnie, w domu, kryjąc się z piciem. W przeciwieństwie do mężczyzn nie są po alkoholu agresywne ani skłonne do awantur. Rzadko tracą z powodu picia pracę.

Seks jest lepszy, życie jest lepsze

Agnieszka pije, odkąd skończyła 16 lat. Czasem więcej, czasem mniej, ale alkohol jest w jej życiu obecny cały czas. - Zazwyczaj piję w weekendy, razem z mężem. W tygodniu - jak wiele kobiet - pracuję i opiekuję się dziećmi. Gdy przychodzi piątek i nastaje wieczór, myślę tylko o tym, żeby się napić. Dlaczego? Pod wpływem jakoś lepiej nam się rozmawia, nie kłócimy się, jak to zwykle ma miejsce na trzeźwo. No i seks jest lepszy.

Iwona, podobnie jak Agnieszka, zdaje sobie sprawę z tego, że zabawa z piciem nie jest bezpieczna. - Im jestem starsza, tym głębsze mam przekonanie, że ja po prostu mam gen uzależnienia. Jak pokazuje moje życie, jestem w stanie uzależnić się od chipsów i jeść je codziennie, od pączków - szukać okazji, żeby je pochłaniać każdego dnia w każdej ilości, od ukochanej osoby, wreszcie od alkoholu. Tak mam, dlatego muszę mieć wybitnie silną wolę i mechanizmy samokontroli, żeby nie dać się ponieść. Z drugiej jednak strony muszę uważać, żeby nie przesadzić z kontrolą - w liceum miałam epizod anoreksji. Wiem, że sama sobie nie radzę, dlatego od dwóch lat jestem na terapii, która trzyma mnie w ryzach. Przeginanie w każdą stronę to moja specjalność - podkreśla.

Iwona swój ewentualny problem z alkoholem sprytnie obudowała pączkami, chipsami, miłością i anoreksją. W jej przypadku ogromne znaczenie w diagnozowaniu problemów ma wielka samoświadomość. Bo towarzystwo na pewno nie pomaga w niepiciu.

- W liceum piliśmy do nieprzytomności na każdej domówce. Koło południa następnego dnia zbieraliśmy z podłogi zwłoki. Piliśmy na wycieczkach, po lekcjach. Piłam na studiach, a potem po pracy, kiedy zaczęłam robić karierę w stolicy. Spotykałam się ze znajomymi po ciężkim tygodniu, piliśmy w weekendy. Nie pijesz? Jesteś nudziarzem. Tylko ciąża i choroba usprawiedliwiały abstynencję - opowiada kobieta. - Po weekendzie przez dwa pierwsze dni tygodnia było analizowane, kto się bardziej nawalił, „jakie akcje” po pijaku odstawiał, wyliczano „kwasy”, „przypały”. Picie było miernikiem towarzyskiej akceptacji i fajności.

Nie lubiłam, ale rozumiem, czemu inni lubią

Między skrajnościami jest cała rzesza kobiet, które alkohol piją okazjonalnie, nie potrzebują procentów do szczęścia. Jak Łucja, która do 23. roku życia w ogóle nie piła alkoholu. Nie czuła potrzeby picia, alkohol jej nie smakował. - Oczywiście znajomi w gimnazjum, liceum czy na studiach pili na umór. Tylko tak potrafili dobrze się bawić. Ja alkoholu do zabawy nigdy nie potrzebowałam. Zaczęłam pić alkohol w zasadzie przypadkowo. Tak, jak kiedyś mi nie smakował, tak teraz potrafię docenić smak dobrze przyrządzonego, nie za słodkiego drinka czy dobrego wina.

Łucja nie myśli o piciu. - Zdarzyło mi się pewnie nie raz pić i przez tydzień codziennie - skumulowały się wyjścia służbowe, urodziny znajomych, imprezy rodzinne. Ale równie często zdarza mi się nie pić przez miesiąc i nawet o tym nie pomyśleć. W jakich sytuacjach piję alkohol? Ze znajomymi, podczas spotkań rodzinnych, czasem z partnerem. W tym ostatnim przypadku to raczej wtedy, kiedy zostanie otwarta butelka wina po imprezie czy kiedy idziemy na randkę do restauracji.

Za alkoholem nie przepada też Ewa. Ale i ona pewnego dnia odkryła, czemu tak łatwo wpaść w jego sidła. - Mój ojciec jest alkoholikiem, dzieciństwo miałam niewesołe. Dlatego zawsze trzymałam się z dala - i od alkoholu, i pijących. Ale pewnego razu piliśmy na wakacjach z chłopakiem, była 14, a my wytrąbiliśmy do obiadu butelkę wina za 3 euro. Wstawiłam się i poczułam jak królowa życia - problemy zniknęły, ja byłam taką osobą, jaką chciałabym być, każda trudna decyzja nagle wydała się łatwa. To mi bardzo dało do myślenia. Od tego czasu już świadomie pilnuję się, żeby nie pić, gdy psychicznie czuję się gorzej. Wychodzę wtedy z domu na spacer, rozmawiam z kimś bliskim albo idę spać (co też jest formą ucieczki).

Alkohol nasz powszedni

Z badań [2] wynika, że alkohol stał się produktem codziennego użytku. Większa częstotliwość picia wiąże się z ryzykiem wykształcenia się tolerancji na jego działanie, więc z czasem pije się coraz więcej. Najpierw tylko w weekend - butelkę wina. Później dwie butelki. Coś się wydarza w naszym życiu i pojawia się drink we wtorek, później jeszcze w czwartek i nie mija rok, a pijemy codziennie. Często osoby pijące czują się zawstydzone swoim zachowaniem po alkoholu, dodatkowo nie potrafią pić umiarkowanie, chociaż bardzo starają się swoje picie kontrolować.

- Żeby moje picie nie wyglądało podejrzanie, żeby nie wzbudzało sensacji, dla świętego spokoju piję zawsze w towarzystwie - opowiada Beata, 35-latka. - Jak narzeczony otwiera butelkę, to piję, jak z koleżankami idę na wino, to piję. Dwa razy wyszłam z inicjatywą i partner przyszedł do domu, kiedy osuszyłam już połowę butelki wina. Na taki stan rzeczy nie zareagował dobrze. A czasami mam ochotę napić się drinka i nikomu się nie tłumaczyć, dlatego, jak wyjeżdżam w delegację albo mam wolną chatę, bo narzeczony jest na wyjeździe, piję, ile chcę i pamiętam, żeby usuwać ślady „mojej rozwiązłości”. W rodzinie także się nie wychylam, jak piją wszyscy, to ja także, czasami, jak nikt nie patrzy, uzupełniam sobie w kuchni kieliszek. Czuję, że pokazywanie, że moje picie może być intensywniejsze niż innych, natychmiast spotka się z komentarzami. W lodówce zawsze mamy otwarte wino, uważam jednak, żeby partner nie przyłapał mnie na solowych występach. W moim wypadku picie jest OK, jeśli polewa partner. Picie wedle potrzeb pozostaje piciem w sekrecie.

To, że także kobiety, a nie tylko mężczyźni, mogą mieć problem z alkoholem, długo nie było oczywiste. Dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku badacze pochylili się nad kobiecym uzależnieniem. Przełom nastąpił dzięki pracy amerykańskiego lekarza czeskiego pochodzenia Elvina Mortona Jellinka, który opublikował „Koncepcję alkoholizmu jako choroby”, w której wyjaśnił, w jaki sposób dochodzi do uzależnienia od alkoholu. Do lat 70. kobiety były prawie wyłączone z badań nad alkoholem, zarówno epidemiologicznych, klinicznych, jak i doświadczalnych. Dzisiaj wiadomo, że kobiety uzależniają się szybciej, codzienne picie szybciej uszkadza ich wątrobę i serce, podwyższa ryzyko raka piersi i zaburzeń hormonalnych.

Gra pozorów

Kobiety mogą pić latami, a nikt się nie zorientuje, że mają problem. Wyglądają przecież idealnie - wyperfumowane, umalowane, świetnie ubrane. Tak, jak potrafią zorganizować w najdrobniejszym detalu życie swoich działów, z taką samą starannością zacierają ślady picia. Butelki wyrzucają hurtowo, wożąc je do oddalonych od miejsca zamieszkania kontenerów, alkoholu nie kupują w tym samym sklepie, tylko w różnych, żeby nikt nie kojarzył ich z procentami, piją w domu, ukryte przed spojrzeniami innych, flaszki kamuflując w sobie tylko znanych miejscach.

- Szokiem było dla mnie odkrycie w zamrażarce znajomej kompletnie zamrożonej butelki wódki - wspomina niepijąca od pięciu lat Magda. - Ona musiała metodycznie uzupełniać wódkę wodą, aż do stanu, w którym płyn tak rozcieńczył alkohol, że ten zamarzł. A to tylko jeden z miliona kreatywnych pomysłów na tworzenie iluzji.

Czy to możliwe, że rodzina nie zauważa problemu? I tak, i nie. W książce Caroline Knapp  „Picie, opowieść o miłości" opisano schemat kontrolowanego picia. "Wysiłki zmierzające do kontrolowania picia - wprowadzanie zmian, ograniczanie, rozwijanie setek rozmaitych strategii - należą do najbardziej rozpowszechnionych cech postępowania alkoholika. Wyrzekamy się mocnych trunków i postanawiamy wytrwać przy piwie. Ustalamy nowe zasady: nie będziemy pić w samotności, nie będziemy pić przed południem, nie będziemy pić w pracy, będziemy pić tylko w weekendy albo dopiero po piątej (...), zrobimy wszystko - wszystko - aby sobie udowodnić, że naprawdę potrafimy pić odpowiedzialnie". To  usypia czujność otoczenia i samych kobiet.

Tatiana Mindewicz-Puacz: "Leczenie? Nie po drodze"

Zwykle przyznanie, że kobieta ma problem, to... duży problem dla rodziny. - Kobieta, która decyduje się na odwyk, to poważne obciążenie dla rodziny. W wielu domach jej zniknięcie oznacza zapuszczenie mieszkania, stosy nieuprasowanego prania, przepełniony kosz z brudną bielizną, pustą lodówkę i stołowanie się na mieście. Mężczyzna w tej samej sytuacji to bohater, witany w lśniącym czystością domu girlandami przez wyszorowane dzieci i odpicowaną żonę - o parującym rosole dostarczonym przez mamę nie wspominając - twierdzi terapeutka Tatiana Mindewicz-Puacz i dodaje: Inny jest także odbiór ze względu na płeć trzeźwych alkoholików - mężczyźni są postrzegani jako silne osobowości, osoby godne podziwu, o których mówi się z dumą, a kobiety to słabe, żałosne istotki, które robią z siebie pośmiewisko i są piętnowane.

Na forach, nie brakuje zupełnie anonimowych wpisów kobiet, które wiedzą, że kontrolowane picie wymknęło im się spod kontroli. „Dzieci usnęły o 22:00, a ja myślałam tylko o tym, żeby zasnęły przed 23. Do tej godziny otwarty jest sklep koło domu. Jak szykowały się do snu, ubrałam się w pidżamę i szlafrok, żeby myślały, że ja też zaraz idę do łóżka. Jak tylko usnęły, pobiegłam do sklepu. Kupiłam trzy piwa. ‘Tylko trzy’, bo przecież walczę z nałogiem...”.

Parafrazując słowa psychoterapeutki Joanny Stryjczyk: kobiety w relację z alkoholem wchodzą jak w związek z bliską osobą. To alkohol, a nie mąż je uspokaja, poprawia nastrój i pozwala wierzyć, że przyszłość będzie lepsza.

[1] T. Slade, C. Chapman, W. Swift, K. Keyes, Z. Tonks, M. Teesson, Birth cohort trends in the global epidemiology of alcohol use and alcohol-related harms in men and women: systematic review and metaregression, BMJ Open, 6(10), 2016.
[2] TNS, Spożycie alkoholu w Polsce w 2012 roku, Warszawa 2012 

Więcej o: