Ten podstawowy błąd wciąż popełnia wiele osób. Grzejniki są najczęściej montowane pod oknami, więc długa firanka lub zasłona wydaje się być idealnym rozwiązaniem, bo zakrywa nieestetyczne urządzenie. Do tego często zastawiamy kaloryfery meblami albo wieszamy na nich pranie.
To wszystko sprawia, że większość ciepła "idzie" na ogrzanie powietrza między zasłoną lub meblem a grzejnikiem i zmniejsza jego efektywność nawet o 20 proc. W rezultacie mamy słabo ogrzane mieszkanie i wysokie rachunki.
Oczywiście, cienka firanka z przejrzystego muślinu czy gipiury nie będzie pochłaniać tyle ciepła, ile gruba kotara z atłasu czy weluru, więc ewentualne straty to również kwestia materiału.
Jeśli jednak zależy nam na oszczędnościach i ciepłym domu, kaloryfery nie mogą być niczym zasłonięte. Czy to oznacza, że powinniśmy się całkiem pozbyć firanek czy zasłon? Niekoniecznie. Po pierwsze, możemy rozważyć powieszenie takich, które sięgają tylko parapetu.
W przypadku, kiedy mamy nieszczelne okna, grube kotary mogą się bowiem okazać bardzo przydatne. Zapobiegają "uciekaniu" ciepła z wnętrza, poprawiając tym samym bilans energetyczny domu czy mieszkania. Warto więc się zastanowić, co stanowi większy problem i - przynajmniej na czas sezonu grzewczego - estetykę odsunąć na dalszy plan.
Zobacz też:
Jak często powinno się zmieniać prześcieradła i pościel? Mikrobiolog rozwiewa wątpliwości
Darmowy sposób na zwiększenie sygnału Wi-Fi w domu. Wystarczy puszka albo kawałek folii aluminiowej