Mimo że premiera pierwszej polskiej edycji "biblii mody" została zaplanowana na walentynki, o okładce magazynu zrobiło się głośno już dzień wcześniej. Polaków poróżniła opinia na jej temat - jednym zdjęcie wykonane przez niemieckiego fotografa Juergena Tellera się spodobało, inni nie szczędzili krytyki.
Negatywne opinie wybrzmiały głośniej, stąd wypowiedź Manueli Gretkowskiej na ten temat brzmi jak kontra do ogólnego oburzenia. W poście zatytułowanym "Walentynki sado-maso, szary Vogue i czarna vouga" publicystka postanowiła wyrazić własne zdanie o okładce, przy okazji nawiązując do bieżących wydarzeń.
Znana z ostrego pióra i sarkazmu pisarka najpierw uderzyła w argumenty o tym, że zdjęcie na tle Pałacu Kultury i Nauki oraz czarnej wołgi to "promowanie komunizmu" i "Rosji, a nie Polski".
To nie okładka, to plakat Polski. Fotografowanej na tle ruskiego pałacu przez niemieckiego fotografa. Mapa położenia kraju. U góry smog, trucizna z kościelnego nieba. W dole horror paranoi politycznych spisków.
Owe spiski to odniesienie zarówno do legendy miejskiej z czasów PRL-u o czarnej wołdze, w której mieli jeździć złoczyńcy porywający dzieci z ulicy, jak i szerzej - do napięć politycznych i sytuacji w Polsce.
Dla niej utrzymana w szaro-czarnej kolorystyce okładka to jej odzwierciedlenie. "Smutne kobiety w kraju nieszczęśliwych kobiet", czyli Małgorzata Bela i Anja Rubik w czarnych sukniach, można rozumieć jako nawiązanie do walki Polek o złagodzenie prawa antyaborcyjnego i dotyczącego antykoncepcji awaryjnej czy do Czarnego Protestu.
Jak dodaje autorka, rankiem, kiedy numery nowego "Vogue'a" były wykładane w kioskach i sklepach na sprzedaż, policja aresztowała Władysława Frasyniuka w jego własnym domu. "Walentynkowa, sado-maso randka zorganizowana przez prokuraturę", skomentowała pisarka.
Według Gretkowskiej "kokieteria kolorem i nachalnym seksem" byłaby w przypadku polskiej edycji "Vogue'a" żenująca, bo nie pasuje do polskiej rzeczywistości. W jej opinii jest właśnie szaro, smutno i strasznie. "Bo wolność nam porwano i swobody coraz mniej", pisze.
Na zakończenie pisarka - w nawiązaniu do projektu edukacji seksualnej Polaków autorstwa Anji Rubik - ma kontrowersyjną propozycję. Skoro to modelka wzięła się za edukację, Gretkowska chciałaby zobaczyć w roli modelki Minister Edukacji Narodowej, Annę Zalewską. Najlepiej w bieliźnie ("narodowych stringach").
Komentujący w większości zgadzają się z publicystką.
Czyli autorzy okładki po pierwsze mieli coś do powiedzenia i po drugie uznali, że mają do czynienia z inteligentnym odbiorcą. To na prawdę wielkie osiągnięcie w tym kraju.
Smutne nie mniej świetne podsumowanie walentynek 2018.
Dobry tekst i okładka też dobra.
Pod jej postem pojawiło się kilka wypowiedzi, do których autorów okładka polskiego Vogue'a jednak nie trafiła.
Pomysł dobry, jakość kiepska
Brzydka ta okładka, brzydki budynek, błąd perspektywy
Okładka fajna tylko ta krzywizna mnie razi i ta chudość...
A wy, co sądzicie na ten temat? Interpretacja Manueli Gretkowskiej do was trafia, czy uważacie raczej, że zdjęcie okładkowe polskiej "biblii mody" jest nieudane? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach.
Zobacz też: