Kto zna Tindera, ten nie powinien mieć problemów z obsługą jego polskiego odpowiednika: Bimbra. Co to takiego? Polska aplikacja, która jest mocno wzorowana na jednej z najpopularniejszych "apek" randkowych na świecie. Oprócz tego, że jest jeszcze niedopracowany i działa tylko na telefonach z systemem Android, od swojego pierwowzoru różni się przede wszystkim tym, do kogo jest kierowana.
Bimber to bowiem aplikacja, która jest przeznaczona dla osób szukających towarzystwa do picia alkoholu, a nie niezobowiązującego romansu czy związku na resztę życia (choć warunki korzystania z niej oczywiście tego nie zabraniają).
Co sądzą o niej Polacy? Z komentarzy wynika, że przede wszystkim bawi ich ten pomysł, ale też się podoba (choć część zachwytów wydaje się być mniej lub bardziej ironiczna).
Panie autor - jest pan wielki. Studencka brać dziękuje!
Nie wiem, kto to wymyślił, ale jest geniuszem. I na 100% Polakiem
Ta aplikacja to złoto
Najlepsze, co mi się przydarzyło od czasów komunii
Najwięcej rozrywki dostarcza czytanie opisów, którymi - mniej lub bardziej poważnie - "reklamują się" użytkownicy aplikacji.
Jestem na diecie alkoholowej. Pilnie potrzebuję wsparcia!
Jeśli wygrywasz, zasługujesz na szampana. Jeśli przegrywasz, zwyczajnie go potrzebujesz. Napoleon Bonaparte
Wino to światło słońca uwięzione w wodzie
Lubię się czasem sponiewierać
Mimo że większość osób raczej żartuje sobie z aplikacji niż używa jej "na serio", wygląda na to, że takich, którym się przyda, wcale nie brakuje. W piątkowe popołudnie tylko na warszawskim Mokotowie Bimber "podpowiedział" nam około 20 imprez.
Mimo że wiele osób żartuje sobie z aplikacji, 'prawdziwi' użytkownicy też z niej korzystają Fot. Screen/Aplikacja Bimber
Co ciekawe, bo dość niespotykane w sieci, wyraźnie negatywnych wypowiedzi w zasadzie brak. Przynajmniej na stronie, z której (za darmo) można pobrać Bimber. Tam jedyne uwagi, jakie zgłaszają użytkownicy, to ewentualne usterki.
Jak w ogóle działa ta aplikacja? Prosto. Wystarczy stworzyć swój profil, czyli dodać zdjęcie, krótki opis, informację o tym, jaki alkohol lubimy i zakres wyszukiwania ewentualnych towarzyszy imprezy (maksymalną odległość w km od naszej lokalizacji). Kiedy będzie gotowy, można zacząć przeglądać profile innych użytkowników (na razie głównie mężczyzn), wysyłać im zaproszenia na spotkanie albo wspólną imprezę i oczywiście odbierać je od innych.
Twórcą aplikacji jest 27-letni programista Maciej Srokowski, który w rozmowie z serwisem NaTemat przyznaje, że sam jeszcze nie zdążył przetestować swojego dzieła, bo obecnie pracuje za granicą. Pomysł na aplikację zrodził się tam, gdzie powinny się kończyć zaaranżowane dzięki niej znajomości - na spotkaniu z przyjaciółmi, z którymi zaczął żartować o tym, że Polakom przydałby się "alkoholowy" odpowiednik Tindera.
- Najistotniejszą funkcją aplikacji jest tworzenie imprez. A impreza może być różna. Niech będzie nawet bez alkoholu, byleby w towarzystwie. Na Bimbrze można umówić się do kina, na grę w piłkę, czy wspólne zwiedzania miasta, do którego wpadliśmy na kilka dni - mówi 27-latek.
Maciej zaznacza, że planuje rozbudować aplikację tak, by mogli z niej korzystać również użytkownicy iPhone'ów. Możliwe, że nastąpi to już w kwietniu. Zamierza też promować ją za granicą. Czy tam też spotka się z takim entuzjazmem jak w Polsce? Czas pokaże.
Zobacz też:
Nowe badanie: "Małe ilości alkoholu mogą pomóc ci w zdrowiu dożyc setki"