Obecnie 37-letnia Riona Kelly z Halifax w Yorkshire, w marcu 2015 przeszła poważny udar, który doprowadził do paraliżu części kończyn. Nogi kobiety były zupełnie bezwładne.
Musiała ona zacząć poruszać się na wózku. Lekarze zaproponowali Rionie rehabilitację, która miała trwać od sześciu miesięcy do roku. Ostrzegli jednak kobietę, że ćwiczenia mogą nie przynieść pożądanego efektu, a wtedy pani Kelly spędzi resztę życia na wózku.
Mąż kobiety był przerażony. Nie chciał zajmować się chorą żoną i czwórką dzieci. Po pięciu dniach od udaru mężczyzna odwiedził Rionę w szpitalu. Oznajmił jej, że odchodzi i zostawia jej dzieci – 16-letniego Leighanra, 11-letniego Caleba, 9-letnią Izabelę oraz 5-letniego Logana. Kelly była zszokowana decyzją męża – jej małżeństwo wprawdzie nie było idealne, ale myślała, że w krytycznym momencie partner ją wesprze:
Byłam nieszczęśliwa w swoim małżeństwie, ale w końcu zbudowaliśmy razem wspólne życie i mieliśmy obowiązki. To był czas, gdy potrzebowałam męża najbardziej w swoim życiu.
Riona nie została jednak sama. Wspomina, że w tamtych czasach największym wsparciem dla niej była jej przyjaciółka, Sarah. To ona podniosła panią Kelly na duchu i zachęciła do rehabilitacji. Riona czuła też, że musi znów być sprawna dla swoich dzieci.
Poruszanie się na wózku było dla mamy czwórki dzieci uciążliwe. Riona przyznawała, że nachodziły ją myśli samobójcze:
Kiedy pierwszy raz wyjechałam na zewnątrz na wózku, myślałam, że każdy na mnie patrzy i nienawidziłam tego uczucia. Nienawidziłam siebie.
Po sześciu tygodniach rehabilitacji od udaru, pani Kelly wciąż nie była w stanie poruszać nogami. Kobieta jednak nie poddała się i wciąż uczęszczała na zajęcia. W końcu postawiła pierwsze kroki na torze do chodzenia. Zachęcona postępami, kobieta postanowiła zainwestować w zajęcia z trenerem personalnym:
Zrobienie 16 kroków zajmowało mi 25 minut, ale byłam zdeterminowana, żeby chodzić dla moich dzieci.
Napisała post na Facebooku, w którym prosiła o polecenie dobrego specjalisty. Znajomi zaproponowali jej obecnie 35-letniego Keitha Masona, trenera personalnego, rehabilitanta i zawodnika rugby. Okazało się, że kobieta znalazła kogoś więcej niż osobistego rehabilitanta. Keith dbał nie tylko o jej kondycję fizyczną, lecz także psychiczną:
Po naszych zajęciach Keith i ja pozostawaliśmy w kontakcie. On pytał mnie, jak sobie radzę i z takich rozmów zaczął rozwijać się nasz związek.
W końcu któregoś dnia trener zaprosił panią Kelly na kawę. Ta była zaskoczona, że mężczyzna jest nią naprawdę zainteresowany: "Nie mogłam uwierzyć, że ten uroczy zawodnik rugby chce spotykać się z niepełnosprawną kobietą".
W końcu Riona przedstawiła Keitha swoim dzieciom, które od razu zaakceptowały przyjaciela mamy. Pani Kelly i pan Mason od 11 miesięcy są w związku. Kobieta twierdzi, że to przy trenerze naprawdę odżyła. Teraz Riona nie musi już siedzieć na wózku ani chodzić o kulach:
Teraz potrzebuję wózka tylko na długie dystanse. Mój dom nie jest nawet do niego przystosowany, więc staram się go nie używać. Patrząc z perspektywy czasu, przejście przez to wszystko, było najlepszym, co mogło mi się przytrafić. Teraz chodzę na siłownię i z pomocą Keitha staję się silniejsza niż kiedykolwiek przedtem.
To też może cię zainteresować: