Syn zabrał matkę w pierwszą podróż jej życia. "W życiu chodzi o to, aby dawać ile się da drugiemu"

"Ludzkie historie, ludzkie twarze" przypomina projekt "Humans of New York". Autor fotografuje napotkanych ludzi i przytacza anegdotę z ich życia. Ostatnio sportretował Krzysztofa, który opowiedział o prezencie dla najważniejszej osoby.

Krzysztof Borowiec od lat podróżuje po świecie. Głównie sam. Zwiedził do tej pory Europę, Stany Zjednoczone i Azję. Pewnego dnia postanowił zabrać ze sobą 71-letnią matkę, żeby odmienić życie kobiety.

Jedna z najważniejszych osób w moim życiu poświęciła całe swoje życie bliskim. Pochłonięta była rodzinnymi troskami, wychowaniem mnie i zapewnianiem mi bezpieczeństwa. Nie miała okazji, żeby spełnić swoje marzenia - zwierzył się Krzysztof.

Wybór padł na Izrael i Jordanię. "Udało się! Tym razem Halinka "nie zgubiła" paszportu" - napisał Krzysztof na stronie "Bez odbioru", gdzie zazwyczaj publikował relacje z podróży. Okazało się, że Krzysztof planował zabrać mamę w podróż do Maroka już rok wcześniej, z okazji jej 70-tych urodzin, ale dwa dni po zakupie biletu lotniczego, zgubiła nowo odebrany paszport.

Cały dzień, cały czwartek, kilka osób szukało go, starało się, żeby jednak Halusia mogła na te swoje 70 lat przeżyć coś ekstremalnie szalonego, ale niestety nie znaleźliśmy dokumentu - napisał Krzysztof na Facebooku.

Pierwszy w życiu lot pani Halina odbyła w wieku 71 lat. Chwilę po wylądowaniu, kiedy pozowała do zdjęcia z synem, krzyknęła z wielkim entuzjazmem do osób, które za chwilę miały zobaczyć ujęcie w mediach społecznościowych: Pozdrawiam was czule!

Równie entuzjastycznie zachowywała się w czasie odprawy, a potem na pokładzie samolotu, gdzie wdała się w godzinną pogawędkę na migi z młodym Izraelczykiem z Beer Szewy.

W czasie kontroli paszportowej i przy sprawdzaniu bagażu, pani Borowiec, zachowywała się niczym rasowa podróżniczka. Wszystko przygotowane jak trzeba - relacjonował syn. - Gadka szmatka i jeszcze by funkcjonariusza z kontroli granicznej na wspólny wyjazd namówiła.

Swoją otwartość do ludzi pani Halinka okazywała na każdym kroku. W Petrze, starożytnym skalnym mieście w Jordanii, śmiało podeszła do żołnierza i, znów na migi, poprosiła go o zapozowanie do wspólnego zdjęcia. Namówiła go też, żeby na potrzeby uwiecznienia chwili, zawiązał sobie na głowie chustę. - Można? Halinka love. - relacjonował na Facebooku dumny syn. 

Krzysiek, a jakbym tak poprosiła tego gościa, aby zawiązał mi tę chustę? Wiesz, dokładnie tak jak oni tradycyjnie noszą - zwróciła się innym razem do syna pani Halina. - Nie minęła nawet chwila, a moja podróżniczka Halineczka stała przy gościu. Nie odpuściła, musiała zagaić. Uśmiechnęła się, rozpoczęła tłumaczenie językiem migowym, chwila, moment i stylowy turbanek na głowie. Śmiechu podczas zakładania co niemiara. - Welcome to Jordan - usłyszeliśmy w odpowiedzi.

Równie mocno co ludźmi, pani Halina była zachwycona jedzeniem. "Smaczna ta Jordania", stwierdziła, gdy po raz pierwszy skosztowała pity z nabranym na nią hummusem i popiła jedzenie herbatą z miętą. - Chciałem krzyknąć "a nie mówiłem", ale byłem tak zajęty delektowaniem się swoim falafelem, że odpuściłem docinki - stwierdził Krzysztof.

Pani Halina w czasie podróży wykazała się także wielką odwagą. Mimo strachu odważyła się popływać, a nawet zatańczyć z synem w Morzu Martwym. Co prawda w pierwszej chwili krzyknęła do Krzysztofa: Zwariowałeś. Ja taka stara, żebym się utopiła? W życiu! Ale gdy ten obiecał być jej prywatnym ratownikiem na wszystkich plażach Izraela i Jordanii, złamała się i uległa. 

Historia lubi zataczać koło. Dobrych kilkanaście lat temu Halinka-matula z małym brzdącem Krzysiem chodziła kilka razy w tygodniu na basen. Miałem pewnie wtedy z 4 lata. Dziś, nad Morzem Martwym, tym razem po stronie jordańskiej, role zdecydowanie się odwróciły. W życiu chodzi o to, aby dawać ile się da drugiemu. Tym bardziej, jeśli cieszy to niesamowicie!

Krzysztof i jego mama Halina wrócili z podróży do Polski w Wigilię. Tydzień później, 30 grudnia, dokładnie o 6:56 rano, mama Krzysztofa weszła do jego pokoju w bardzo ważnej sprawie.

- Cześć synu. Nie śpisz?
- Śpię mamo! Co tam dobrego się dzieje?
- Wiesz, w sumie to moglibyśmy jeszcze gdzieś razem jechać. Spodobało mi się. Tylko tym razem wybierz "ciepłe kraje".

Mamo, kocham Cię nie tylko w Dzień Matki

Więcej o: