Fitblogerka pokazała cellulit. "Cellulit jest kobietą, a żaden dołek na d*pie nie sprawi, że jesteśmy gorsze"

Fitblogerka, "Ania Trenuje" przekonuje, że cellulit to żaden powód do wstydu. I chociaż jej ciało jest szczupłe i wysportowane problem "pomarańczowej skórki" również jej dotyczy. Jak sobie z nim radzi?

Cellulit nie "oszczędza" żadnej z nas. Udowadnia to fitblogerka "Ania Trenuje", która pomimo tego, że dużo trenuje, zdrowo się odżywia i ma wysportowaną sylwetkę, ma też cellulit. Dla Ani pomarańczowa skórka to normalna rzecz i przede wszystkim żaden powód do wstydu. Na dowód tego na Instagramie udostępniła zdjęcie swojego cellulitu.

Mam cellulit i myślę, że nie mam czego chować tego lata.
 

Masz cellulit, bo jesteś kobietą

Ania w komentarzu do zdjęcia podkreśla, że "cellulit jest kobietą" i to nie ilość tkanki tłuszczowej odpowiada za jego powstawanie. Winna nie jest też dieta ani brak treningów. Co w takim razie jest głównym źródłem powstawanie cellulitu? Trenerka tłumaczy, że kobiece hormony, a dokładniej estrogen.

Wszystko tak naprawdę rozbija się o nasze hormony, a dokładnie estrogen.
Estrogeny mają wpływ na stan włókien kolagenowych w naszej skórze i to problem z nimi skutkuje "skórką pomarańczową". Nie Twój trening, nie Twoja dieta, ani nie Twój poziom tkanki tłuszczowej, a Twoje hormony stoją za Twoim cellulitem.
 

Cellulit? Normalna rzecz!

Ania zachęca inne kobiety do odrzucenia kompleksów i zaakceptowania tego, że cellulit to rzecz całkowicie naturalna.

Żyjemy w czasach, gdzie zarabia się na ludzkich kompleksach, wiec im więcej ich mamy, tym prężniej działa gospodarka.
 

W swoim wpisie Ania porusza też problem akceptacji własnego ciała i wynikające z tego negatywne wzorce przekazywane najmłodszym. Jak sama przyznaje "prędzej schowa przed dzieckiem balsam na cellulit niż wibrator czy prezerwatywy" i pyta retorycznie:

Zastanawiałyście się jaki wzór dajecie swoim dzieciom, żyjąc w wiecznym niezadowoleniu z własnego wyglądu?
 

Dla Ani ważne jest, aby nie dać się "zaszczuć" coraz to nowym ideałom piękna.

Wchodzisz do internetu i po 10 minutach masz kompleksy, o których nie miałaś pojęcia.

Swój wpis kończy słowami, które warto zapamiętać.

Ze światem nie wygramy, ale możemy zatroszczyć się o to, by nasze córki, siostry, przyjaciółki zrozumiały, że nie mamy czego chować.

Wpisy Ani, jej zdjęcia i więcej dodających otuchy przemyśleń, na bieżąco możecie śledzić na jej Instagramie, gdzie obserwuje ją prawie 60 tys. osób.

To cię zainteresuje:

Więcej o: