Według niej w osiągnięciu zgrabnej sylwetki bardziej niż dieta i dobry trening pomaga jeden czynnik

Charli uważa, że diety cud nie istnieją. Według niej w osiągnięciu formy jest ważny przede wszystkim jeden czynnik, dzięki któremu można nie tylko osiągnąć zdrowe ciało, lecz także je utrzymać.

Charli Taylor wspomina, że zawsze bardzo przejmowała się tym, co pomyślą o niej inni. W szkole przyjaźniła się z ludźmi, z którymi chodziła na siłownię i trenowała netball (sport podobny do koszykówki, popularny w Wielkiej Brytanii). W czasie jednego z treningów Charli doznała poważnego urazu mięśni pleców. Dziewczyna wspomina, że miała trudności nawet ze staniem przez dziesięć minut.

Lekarz powiedział Charli, że bóle spowodowane są urazami kręgosłupa i bez operacji nigdy jej się nie polepszy. Na początek zalecił jednak współpracę z fizjoterapeutą. Ten przygotował dla dziewczyny odpowiednie ćwiczenia, które miały wzmocnić jej plecy.

Czy seks liczy się jako aktywność fizyczna? [LEPSZY SEKS]

Ostatnia szansa

Dzięki ćwiczeniom Charli udało się zapanować nad bólem, jednak była ona wciąż niezadowolona ze swojego ciała. Podczas rekonwalescencji nie mogła ćwiczyć już tak intensywnie, jak kiedyś, więc zaczęła przybierać na wadze. Wycofała się też z życia towarzyskiego.

Charli próbowała wrócić do dawnej wagi, jednak nie była konsekwentna. Przerywała dietę oraz program treningowy po kilku tygodniach lub nawet dniach. W końcu jednak zrozumiała, że przez swój brak wytrwałości, sama się unieszczęśliwia, ponieważ nie daje sobie szansy na powrót do formy.

 

Taylor postanowiła, że da sobie ostatnią szansę i maksymalnie zmotywuje się, żeby doprowadzić swoje wyzwanie treningowe do końca. Dziewczyna skorzystała z 12-tygodniowego programu treningowego BBG (Bikini Body Guide) trenerki Kayli Itsines. Do ćwiczeń zmotywowały ją zdjęcia metamorfoz innych kobiet, które można znaleźć na Instagramie Kayli oraz to, że same treningi nie były długie. Charlie na 12 tygodni zrezygnowała też ze słodyczy.

Ciągła motywacja

Dziewczyna była zaskoczona tym, jak szybko zmieniało się jej ciało:

Pierwszego dnia byłam w stanie zrobić pół pompki. Po czterech tygodniach robiłam już dziesięć. Bieganie przestało być straszne, mój czas się poprawiał. Mój brzuch stał się bardziej płaski. Te zmiany zmotywowały mnie do tego, żeby wytrwać przy programie.
 

Po trzech miesiącach Charli była zadowolona z efektów. Jednocześnie przeraziło ją to, że program już się zakończył:

Byłam z siebie taka dumna. Ale byłam też świadoma tego, że jeśli przestanę teraz, prawdopodobnie wrócę do stanu, w którym zaczęłam – nie mogłam wyobrazić sobie niczego gorszego.

Dziewczyna nie porzuciła programu BBG, choć nie korzystała już wyłącznie z niego. Zaczęła również biegać kilka razy w tygodniu. Powoli wracała do trenowania netballa, dzięki temu, że cały czas konsekwentnie wzmacniała swoje mięśnie pleców treningami zaleconymi przez fizjoterapeutę. Choć nie zrezygnowała zupełnie z fastfoodów, które uwielbia, zaczęła wprowadzać do swojej diety więcej zdrowych produktów.

 

Charli uważa, że podjęcie 12-tygodniowego fitnessowego wyzwania było najlepszą decyzją w jej życiu. Dziewczyna odzyskała zdrowie oraz dawną figurę. Zyskała także nową pasję - bieganie.

Najważniejszy czynnik

Według Charli nie istnieje jeden cudowny program treningowy czy dieta, które sprawdzą się u każdego. Dziewczyna uważa, że bycie w dobrej kondycji zależy od innego, istotnego czynnika:

Konsekwencja. Konsekwencja jest tym, dzięki czemu osiągnęłam swój obecny stan. Nie pozwól, żeby małe porażki wyrwały cię z obranej ścieżki i dąż do wyznaczonego sobie celu!

To też może cię zainteresować:

Lewandowska zdradza, jak realizować się w życiu. Wystarczy długopis, kartka i 6 prostych kroków

Dlaczego fitblogerki podciągają legginsy tak wysoko? 23-latka wyjaśniła, że powód jest prosty. I pokazała brzuch

Więcej o: