"Chcą akceptacji dla krągłych, a szczują chude". Trener z Kielc przypomniał zdjęcie Sophii Loren w bieliźnie

Trener personalny pyta, co się stało z naszym społeczeństwem, że nie ma zgody na to, żeby wyglądać ultrakobieco. A jako zdjęcie zachęcające do dyskusji wrzuca fotografię ikony włoskiego kina.

Trener personalny z Kielc - Bartosz Dulnik - wrzucił na swój profil na Facebooku post z czarno-białym zdjęciem kobiety w bieliźnie. Kto zna ten kadr, od razu rozpoznaje w niej ikonę światowego kina i włoską piękność - Sophię Loren. Aktorka przez całe swoje życie chwali się kobiecymi krągłościami, które tak dobrze widać na zamieszczonej w sieci fotografii.

Trener fotografię opatrzył wymownym podpisem:

Gdyby to zdjęcie zostało zamieszczone dzisiaj na Instagramie lub w grupach promujących życie FIT, posypałaby się słowa krytyki. - Za tłuste biodra - Uda ci się rozlewają - Polecam trening siłowy - Odstaw gluten - Odstaw laktozę - Za dużo węglowodanów - Za mało białka w diecie - Zrób coś ze sobą, kobieto! - Musisz zrzucić przynajmniej 10 kg - Poproś o pomoc trenera personalnego - Dieta, dieta, jeszcze raz dieta!

Jak tłumaczy dalej:

Nikt nie zauważyłby dzisiaj pięknej, zdrowej, spełnionej i szczęśliwej kobiety, a taka właśnie jest Sophia Loren! Je makaron, popija czerwonym winem, cieszy się życiem i zachwyca swoim seksapilem. 50 lat temu świat oszalał na jej punkcie, kochali ją mężczyźni i kobiety. Była niekwestionowaną królową kobiecych kształtów, ikoną piękna!

Na koniec pyta:

Co się stało, że przez te 50 lat zmieniło się tak bardzo nasze postrzeganie kobiecego ciała? Jak uważacie?

Trener - chociaż sam wywodzi się z branży lansującej umięśnione sylwetki i wysportowane ciała, sugeruje, że kobiety ogarnęła mania odchudzania, w której nie ma miejsca na naturalny, kobiecy wygląd, bo miękkie kształty należy natychmiast odchudzić i wyćwiczyć. Internauci w pierwszym odruchu zgodzili się z autorem posta i jego sugestią:

Co się stało? Ja myślę, że ludzie zgłupieli... To, co natura stworzyła, zmieniają. Zapomnieli, że piękno jest pięknem takim, jakim jest, bez poprawek.
Znam też mnóstwo kobiet, które mimo perfekcyjnej sylwetki nie są seksowne. To musi być całokształt: sylwetka, twarz, spojrzenie, styl poruszania, osobowość.
Kiedyś usłyszałam, że nie powinnam się wypowiadać na forum w sprawach zdrowego odżywiania, bo wyglądam jak krowa skrzyżowana ze świnią. W moich oczach wyglądam jak prawdziwa kobieta. W moim ciele czuję się najlepiej i nie mam z nim problemów. Nie rozumiem tej nagonki. A tym bardziej nienawiści i wciskania mi na silę czegoś, czego nie chcę.

Nie zapominajmy jednak, że w czasach młodości i kraju pochodzenia Sophii Loren nie było mody na intensywne ćwiczenia. Nasze babcie - rocznikowo zbliżone do Loren - były na bakier z tak intensywnym uprawianiem sportu, jaki jest dla współczesnych kobiet normą. Ruch oznaczał dla nich dłuższe spacery, okazjonalne wiosłowanie po jeziorach, czy jazdę na rowerze podczas wakacji. Niewiele pań biegało, regularnie gimnastykowało się. Trudno więc powiedzieć, czy gdyby Sophia Loren była obecnie w tym samym wieku co na zdjęciu, rzeczywiście jadłaby tylko makaron i popijała go czerwonym winem. Poza tym, w byciu fit nie chodzi tylko o niski poziom tkanki tłuszczowej i tarkę na brzuchu:

Bujne kształty są przecież OK. Warstwa tłuszczu jest też naturalna. Ważne, żeby pod nią były mięśnie, prosty, silny kręgosłup, wyprostowana postawa i pierś do przodu.

100 lat kostiumów kąpielowych. Od skromnych strojów z 1915 r. do współczesnego sportu w stylu sexy

Nie idźmy tą drogą

Z drugiej jednak strony pod postem pojawiły się wpisy osób niezgadzających się z takim postawieniem sprawy. Nie każdy, kto rezygnuje z glutenu czy laktozy robi to, dlatego że ma takie widzimisię. Bywa, że na dietę każe przejść endokrynolog czy gastrolog. Internauci piszą także o tym, że z jednej akceptacji wynika brak tolerancji dla innych sylwetek.

Sophia Loren miała także to szczęście, że rysy jej twarzy sprawiały, że kilka kilogramów w jedną, czy w drugą stronę nie miało większego wpływu na wyrazistość jej kości policzkowych. Pamiętajmy także o tym, że inne aktorki ze starszego pokolenia miały różne pomysły na odżywianie - żeby wymienić choćby żywieniowy plan Grety Garbo (np. jadła przez trzy tygodnie tylko szpinak, innym razem tylko czerwone i żółte marchewki), czy Marilyn Monroe (na śniadanie dwa surowej jajka wymieszane w ciepłym mleku i dietę bazującą na moczopędnych warzywach). Monroe - uznawana za ideał kobiecości - miała zresztą wymiary, o których wiele z nas może sobie tylko pomarzyć: 91-60-06 cm.

Teraz to każdy każdego krytykuje. Ta za gruba, ta za chuda. Najważniejsze, żeby kobieta się dobrze czuła w swoim ciele.
Nie idźmy w drugą stronę, gloryfikacja i promowanie rozmiarów L+ nie jest zdrowa!
Na szczęście czasy są takie że każdy ma prawo wyglądać jak chce. Jeśli ktoś chce mieć okrągłe kształty super, jeśli ktoś chce mieć mięśnie również.
Niech te co mają więcej kilo, mają więcej kilo. Szczupłe niech będą szczupłe, a chude chude. Nie podoba mi się określanie kobiet chudych mianem "wieszak" bądź twierdzenie, że to jak przytulanie się do ściany. Wszyscy tutaj chcą akceptacji i tolerancji dla krągłych, a szczują chude.

No właśnie. Nie macie poczucia, że wychwalanie jednego stylu życia, czy typu sylwetki, kończy się krytyką innego?

A Wy, jakie macie zdanie na ten temat? Czekamy na Wasze opinie pod adresem: kobieta@agora.pl. Opublikowane listy docenimy książkami.

Więcej o: